czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział #16 - Warto było czekać!

Diego

Melisa i ja dostaliśmy zaproszenie na mega imprezkę u Violi! Oczywiście stwierdziliśmy, że pojedziemy, bo już dawno nigdzie nie byliśmy! Cały czas siedzimy w domu i zbijamy bąki!!! A ja stwierdzam, że trzeba pokazać Mel, że jestem romantyczny! Pomyślałem, że może dla niej zaśpiewam? Tak... To chyba dobry pomysł. Ok, więc teraz trzeba się tylko przebrać i możemy iść.
Ja i Melisa zaczęliśmy się ogarniać. Oczywiście w moim przypadku zajęło mi to tylko 5 minut; bo ubrałem pierwszą lepszą koszulę i jeansy; a Melisa przygotowywała się z 2 godziny! Kiedy była w końcu gotowa i ujrzałem ją schodzącą po schodach wyglądała olśniewająco!

Warto był czekać! Na przekór powiedziałem jednak:
- Co tak długo księżniczko?
Oczywiście od razu zrobiła mi wykład, że jak na kobietę to i tak mało bo niektórym zajmuje to aż pięć godzin. Potem rzuciła gatkę szmatkę, że powinienem się cieszyć, że mam taką wspaniałą dziewczynę jak ona i w ogóle! Że wielu facetów chciało by taką i bla bla bla... Kiedy skończyła już swój mega długi wykład; podszedłem do niej i pocałowałem ją namiętnie! Najpierw w usta a potem przeszedłem na szyję. Odwzajemniła i pogłębiła mojego całusa. Nie wiadomo do czego by doszło gdyby nie to że staliśmy na schodach i los chciał by dziewczyna na swych długich szpilkach straciła równowagę. Wywaliliśmy się i na moich plecach zjechaliśmy na dół! Trochę bolało, ale pocieszył mnie fakt, że Mel siedziała na mnie okrakiem!:3 Zaczęliśmy się śmiać; wstaliśmy; ruszyliśmy w stronę drzwi i pojechaliśmy na balangę!

Violetta

Impra powoli się rozkręcała. Dziewczyny urządziły sobie karaoke. Zamówiłam nawet katering i DJ! W jednym dniu, jednej chwili; w moim domu było grubo ponad 50 osób! Co mnie zdziwiło przyszedł nawet Diego a u jego boku Melisa. Co więcej chłopak zadedykował swej dziewczynie pięknie potem wykonane Yo soy asi! Chyba chciał być romantyczny a Mel jak widać spodobało się to bo potem lizali się w moim jakuzie-,- - to zdziwiło mnie już mniej.
Chociaż muzyka puszczona była na fula ja i tak usłyszałam przedzierające się przez nie słowa całkiem innej piosenki:
- Es por lo momentos... Y solo yo entlendo... qulen es si mejor... - to był Leon.
Że byłam na piętrze to szybko ruszyłam w stronę mojego i mojego męża pokoju a z niego prosto na balkon. Istotnie, to był Leon! Ale nie był sam za nim tańczyła cała paczka jego przyjaciół: Maxi, Marco... i Broduey - którego jestem pewna, że gdyby Cami tylko zobaczyła roztargałaby go na strzępy, lub zrobiłby to Andreas którego tam nie było gdyż siedział właśnie ze swoją dziewczyną.
Kiedy tylko Leon mnie ujrzał od razu na jego twarzy zagościł uśmiech. Magicznie w jego ręce pojawiła się róża - krwiście czerwona - taka jakie najbardziej lubię! Mój mąż śpiewał dalej i w między czasie rzucił mi piękny kwiat. Dawno żadna piosenka nie podobała mi się tak bardzo:
Cerca de ti, irresistible
Una actuacion, poco creible
Mirame bien, dime quien es el mejor

Powoli podszedł do balkonu.
Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti

Chwycił w obie ręce rurę podtrzymującą balkon i zaczął się wspinać.
Se que hay momentos
Que parecen posibles
Una mirada , un gesto irrestitible
Mirame bien, dime quien es el mejor

No te das cuenta,
No son compatibles
Quita la venda
Que a tus ojos impide
Mirame bien, dime quien es el mejor

Był coraz bliżej
Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti

 Mój facet przeskoczył przez poręcz od balkony i stanął obok mnie. Piosenka się skończyła więc już nie miałam jak przeszkadzać w śpiewaniu a, więc wzruszona podeszłam do nie do niego i namiętnie [bardzo namiętnie] wpiłam się w jego usta! Odwzajemnił i pogłębił mój pocałunek. Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie zauważyłam, że moi znajomi którzy robili mu tło; klęczą przed balkonem i trzymają w rękach wielki bukiety takich samych róż jak wcześniej ta 1 wspaniała róża! Kiedy i nadal przytulony do mnie chłopak popatrzył na nich rzucili i nas kwiatami! Byłam w siódmym niebie! Szybko, by ta magia nie minęła chwyciłam Leosia za rękę i wciągnęłam go w wir impry! Dawno się tak dobrze nie bawiłam! Szczególnie gdy większość gości już posnęła na kanapach albo rozeszła się do domów. Dopiero wtedy poczułam się cudownie:3

 ---
No i edit przyszedł wcześniej niż pewnie się spodziwaliście:] mam nadzieję że wam się podoba:] 
Wasza Nati

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział #15 - ... jego ręka zjechała aż do mego krocza!

Camila

Całowaliśmy się coraz namiętniej. Oczywiście nie chciałam pozwolić by na samych pocałunkach się skończyło! Po chwili zaczęło brakować nam powietrza, więc zrobiliśmy sobie 5 sekundową przerwę. Wyglądała ona tak, że leżałam pół goła [bo w samej bieliźnie] na podłodze a na mnie okrakiem siedział Andreas. Był w samych bokserkach. Tym razem on nie pozwolił mi tak zostać. Zapalczywie zabrał się za mój stanik. Nie broniłam się!  Ja za to zwinnym ruchem zdjęłam mu ostatnie okrycie a on obnażył do końca mnie. Moje usta wpiły się mocno w jego szyję. Jego język powoli wędrował między moimi 2 skarbami [górą a dołem]! Skorzystałam z tego i delikatnie chwyciłam jego zabawkę:], a potem skorzystałam z niej. Wtem do mojego domu wtargnął Broduey z kwiatami na ręku.
- Cami, cami! Skarbie! Ja przepraszam, nie chciałem! - nie zauważył nas bo leżeliśmy za kanapą.
Zaczął brnąć w naszą stroną. Gdy tylko nas ujrzał prawie zemdlał. Krzyknął:
- Camila, ja nie wierzę... Ty mnie... - przerwałam mu.
-Wynocha stąd, gnoju!!! Nie chcę cie widzieć!!!
Szybko wyszedł a ja wróciłam do mojego ukochanego.
Violetta

... Nie czekałyśmy długo. Po chwili zostałyśmy wezwane do gabinety. Troszkę przestraszone weszłyśmy do niego.
- Dzień dobry. - przywitał się ginekolog, dlaczego to zawsze musi być ten facet?-,- On jest taki zboczony!
- Dzień dobry. - odpowiedziałyśmy lekko speszone.
- Pani Violu, może zaczniemy od pani? - ahhh. Dlaczego ode mnie? Nie znoszę tego lekarza, i jeszcze on chce najpierw zbadać mnie! Gdzie jest sprawiedliwość na tym świecie?!
- No dobrze. - zgodziłam się by nie robić problemów.
- Wyśmienicie! - rzekł z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.
Ruszyłam w stronę kozetki a on był tuż za mną. Kiedy miałam już siadać chamsko uszczypnął mnie w tyłek! Oderwał od razu takiego liścia, że aż się zatoczył! Fran zaczęła się krztusić ze śmiechu! Miałam nadzieję, że lekarzyna więcej nie popełni tego błędu.
- No dobrze, proszę podciągnąć bluzkę. - powiedział bezceremonialnie.
Zrobiłam jak kazał. On nałożył mi na brzuch jakąś maź. Oczywiście musiał zrobić coś za co znowu oberwał-,-! Rozsmarowując mi tego gluta po klatce piersiowej jego ręka zjechała aż do mego krocza! Tym razem oberwał 10 razy gorzej, bo z pięści i w nos! Upadł. Fran prawie się udusiła ze śmiechu!

Franczeska
Nadal niemożliwie się ryją podeszłam do bff.  
- Violu pozwól,że ja spróbuję. Nie wiadomo kiedy ten typ się obudzi! Nieźle mu rąbnęłaś! - powiedziałam.
- Ok:]. A ty w ogóle wiesz jak to się obsługuje? - zapytała brunetka.
- Nie mam pojęcia. 
- A, to ok! Pobaw się!
Wyciągnęłam telefon i zaczęłam grzebać w necie!
- A co ty robisz? - zapytała lekko zdziwiona Vilu. 
- Szukam instrukcji obsługi:*  O jest!
Włączyłam monitor i jakiś dziwny pstryczek. Takie, takie coś zaczęło wibrować. Tak jak napisali wzięłam to i przyłożyłam do brzucha Vilu. Na ekranie pokazały się jakieś czarno - białe mazy.
- Tu piszą, że jeżeli jest tak jak ty masz, to jest wszystko ok! -powiedziałam zadowolona.
- Ok, to teraz zmiana! Ja też chcę się pobawić! - wstała, zmyła w kranie z siebie żel, zabrała mi fona i to dziwaczne urządzenie, a ja położyłam się na kozetce. 
Zrobiła to samo co ja wcześniej i miałam taki sam wynik jak ona!
- No czyli wszystko dobrze! A chciałam bardzo powiedzieć: Doktorze, czy wszystko jest ok?:] - zażartowała Viola!
- Tak wszystko jest dobrze Violetto, możesz iść do  domu tylko jeszcze wcześniej prześpij się ze mną! - zawtórowała mi! 
Zaczęłyśmy się strasznie ryć i wyszłyśmy z gabinetu, zostawiając w nic nieprzytomnego zboczeńca samego.

Violetta 

Kiedy wyszłyśmy od lekarza napisał do mnie Leoś. 
L: Hej skarbie, jak nasz dzidziuś?
V: Wszystko dobrze, ale  znowu miałam tego, ginekologa zboczeńca-,-
L: Przykro:[ Słońce, a słuchaj mogę iść z chłopakami do kina?
V: A na co?
L: HORROR:]
V: O nie Leon, wiesz, że będziesz mieć koszmary!
L: Oj mamo, proszę, nie jestem już mały!
V: No dobra, ale nie przychodź potem do mnie cały wystraszony! 
L: Dziękuję! To ja spadam<3
Przestałam z nim pisać i zwruciłam się do Fran:
- Fran, dzisiaj babski wieczór u mnie! Leon idzie z chłopakami do kina! Zapraszaj kogo chcesz!
- Ok! - odpowiedziała dziewczyna, wzięła fona w dłoń i zaczęła wysyłać sms z zaproszeniami! 
---
No i koniec! W nexcie impra, bitwa na poduszki i Cadreasa:] Mam nadzieję, że wam się spodoba i do nexta!
PS:  Dziękuję za 2500 wyświetleń!!!!!

piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział #14 - Doktorze, czy wszystko jest ok?

Franczeska

Dzisiaj razem z Vilu idziemy na badanie ciąży. Trochę się stresuję! A co jeżeli coś nie jest dobrze z dzieckiem? W tedy nie wiem co zrobię.
Podeszłam do szafy by wybrać sobie jakieś ciuchy na wizytę u lekarza. Zajęło mi to sporo czasu, ale nie więcej niż normalnie. W końcu zdecydowałam się na:
Odłożyłam zestawik  na łóżko i poszłam do łazienki. Umyłam zęby, się, włosy, a potem ułożyłam je pieszczotliwie. Wróciłam do pokoju i przebrałam się we wcześniej przygotowane ubrania. Do ręki wzięłam telefon i sprawdziłam sms których cały czas przychodzi do mnie stado!!! Między wiadomościami od operatora doszukałam się też sms od Violi. Napisała, że przyjedzie po mnie za 5 minutek:] Na szczęście byłam gotowa. Zeszłam na parter. Na kanapie siedział i oglądał jakiś serial, mój wspaniały mąż. Podeszłam do niego i pocałowałam go delikatnie w czoło. Oddał mojego całusa. Oddawanie to trwało by jeszcze troszkę gdyby nie to, że nagle do naszego mieszkanie wbiła Violetta. Wyglądała na bardzo zadowoloną z tego, że udało jej się nam przeszkodzić. Pozbierałam swoje rzeczy i ruszyłam w jej stronę. Posłałam jej nie wysoły uśmiech i wyszłam z domu. W między czasie pożegnałam się jeszcze z moim kochanym Fede. Wsiadłam do samochodu mojej najlepszej przyjaciółki, ona siadła za kółko i pojechałyśmy do ginekologa.

Violetta

Fran udawała fochniętą na mnie całą drogę do lekarza. Na szczęście tylko udawało by gdy ona na serio jest zła to można po prostu z nią nie wytrzymać!!! Dało się jednak wyczuć, że tak na serio nie jest zła bo co chwilę spoglądała na mnie i uśmiechała się skrycie. Po około piętnastu minutach, byłyśmy już u celu. Wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do budynku. Kiedy otwierałyśmy drzwi Fran na reszcie przestała udawać, ale za to zaczęła się denerwować. Ja też nie byłam oazą spokoju. Usiadłyśmy w poczekalni i czekałyśmy na naszą kolej na kozetce. Nie długo zostałyśmy wezwane do gabinetu. Pierwsze słowa jakie powiedziałyśmy po tym jak ginekolog nas zbadał był to:
- Doktorze, czy wszystko jest ok? - spytałyśmy z drżącym głosem.

Andreas

Kiedy otworzyłam oczy, Camila była mocno wtulona w mój goły tors. Nie miałem koszuli, wczoraj dziewczyna tak bardzo płakała, że całą mi ją umoczyła. Nie rozumiem jak ktoś by ją mógł aż tak skrzywdzić. Nie chciałem jej tak zostawiać więc po prostu postanowiłem zostać u niej. Delikatnie odkleiłam ją ode mnie i ruszyłem do kuchni. Przygotowałem naleśniki w sosie truskawkowym.
 Kiedy poszedłem jej je zanieść już nie spała. Uklęknąłem obok niej by podać jej talerz, lecz nim zdążyłem to zrobić pocałowała mnie namiętnie:D. Śniadanie upadło na podłogę zaplamiając mi całą klatę, ale to nie było ważne bo ona przyciągnęła mnie jeszcze bliżej siebie a ja zacząłem odwzajemniać pocałunki.

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział #13 - Już za parę dni święta:]

Andreas

Akurat wracałem ze Studia kiedy zobaczyłem całe zajście z Cami i Brodueyem! Nie rozumiem jak ta świnia mogła jej to zrobić. Camila to najwspanialsza dziewczyna jaką kiedykolwiek poznałem. Wracając do historii:
Kiedy Cam zostawiła na tej ławce swojego byłego samego, ruszyłem za nią. Przeczuwałem, że będę mieć przez to kłopoty, ale nie potrafiłem jej tak zostawić. Po pięciu minutach dziewczyna była już pod swoim mieszkaniem. Wbiegła do domu, rzuciła torebkę na szafkę, usiadła na podłodze, oparła się o kanapę i zaczęła płakać, nawet nie zamknęła drzwi. Podszedłem do niej i zacząłem ją pocieszać. Wtuliła się w mój tors. "TOTAL!!!" - pomyślałem. Cami zaczęła mi się żalić jaka to szmata była z jej byłego. Wysłuchałem jej spokojnie. Tak spędziliśmy cały wieczór, noc i poranek.

Violetta

Już za parę dni święta:] Leon postanowił się jednak pobawić w Mikołaja wcześniej i dać mi prezent już dzisiaj.
Dostałam od niego: bilety na rejs [dla 2 os.] do Paryża! Wyjeżdżamy już jutro!!! Kiedy się o tym dowiedziałam. Skoczyłam mu na ręce. Zaczęłam go całować. Od ust przeszłam do szyi. Trzymając mnie na swoich silnych ramionach zaniósł mnie do sypialni. Delikatnie położył mnie na naszym łóżku wodnym. Delikatnie przejechałam mu po plecach dłoniom.
- A wiesz co? - zapytałam uśmiechnięta, bo zaczął mi całować brzuch.
- Co? - odpowiedział z zaciekawieniem.
- Nie mam czasu.
Wykorzystałam jego chwilowego niegara i przetoczyłam go na plecy i sama wstałam z łóżka.
- Ale jak to? Dla mnie nie masz czasu? - powiedział zawiedziony i posmutniały.
- Nie mam. Umówiłam się do ginekologa na badanie ciąży:] - podeszłam do niego i dałam mu całusa w nos. Od razu się rozchmurzył. Podeszłam do szafy i ubrałam to:

środa, 11 grudnia 2013

Rozdział #12 - To nie był Broduey!

Camila

- Skarbie, wychodzę! - krzyknął mój facet.
- A można wiedzieć dokąd? - zapytałam niezdziwiona.
- A... Ychm... Z przyjaciółmi. - odpowiedział trochę zdenerwowany.
- Ok. - odpowiedziałam już mając plan.
Usłyszałam tylko dźwięk zamykanych drzwi. Przebrałam się na prętce i ruszyłam za nim. Śledziłam go chyba przez dziesięć minut bez większych efektów. W pewnym momencie, gdy traciłam już nadzieję podeszła do niego jakaś laska. Chociaż spodziewałam się tego, do oczu zaczęły cisnąć mi się łzy. Co było najgorsze, pocałowała go a on to odwzajemnił!!! Wyszłam z ukrycia.
-Ty wredna, dwulicowa szmato!!!! - zaczęłam na niego ryczeć. - Jak ty mi to możesz robić! Chodzić ze mną i jednocześnie spotykać się z inną!
Chłopak odwrócił się i pokazał w końcu twarz [wcześniej był tyłem]. To nie był Broduey! Zrezygnowana siadłam na jakiejś ławce w parku i zaczęłam płakać. "A może on mnie w cale nie zdradza?'' - talie myśli przebiegały mi przez głowę. - "Może dziewczyny się pomyliły?"

Broduey

Właśnie byłem z Caroline w restauracji na powietrzu kiedy zobaczyłem, że Camila rozpłakana siedzi na ławce. Pomyślałem, że jeżeli mnie tu tak zobaczy to pomnie. Stwierdziłem, że lepiej zostać z jedną dziewczyną niż żadną!!!
- Za sekundkę wracam skarbie. - zwróciłem się do Carol.
Pocałowałem ją na pożegnanie i ruszyłem w stronę ubikacji. Gdy nie miała już szans mnie zobaczyć pobiegłem do parku. Dziewczyna nie zauważyła mnie. Usiadłem obok jej i zacząłem ją całować po szyi. Po chwili przeszedłem do ust.
- Broduey!!! - powiedziała zdziwiona.
- Witaj piękna, dlaczego płaczesz?
- Bo Nati... ona... mówiła, że widziała cię... z inną! Ja myślałam, że... - jąkała się.
- Cię zdradzam? - zapytałem. - Cami jesteś dla mnie jedyna!!! - powiedziałem - I dlatego chciałbym cię o coś zapytać:
Camilo Torres, wyjdziesz za mnie?

- Tak, tak, tak!!! - zaczęła krzyczeć szczęśliwa.
- Brody, dlaczego trzymasz tą dziewczynę za rękę?! - zapytała wkurzona Caroline stojąca za moimi plecami.
- No to wpadłem. - wymamrotałem pod nosem.
- Yyy, bo stał się właśnie moim narzeczonym!? - odpowiedziała jej Cami.
- Twoim, narzeczonym? Moim facetem! - zaczęła krzyczeć Caro.
- Jak to twoim? Moim! - ryczały jedna przez 2!
Nagle wszystko przeniosło się na mnie bo obie w jednym momencie powiedziały:
- Broduey!!! - chyba się domyśliły co się stało bo strzeliły mi takiego liścia, że aż się zatoczyłem.
Obie laski całe we łzach odeszły a Cam rzuciła jeszcze tylko przez ramię:
- Jeżeli wrócisz do domu nie znajdziesz swoich rzeczy ty męska dziwko!
Mam przerąbane!

Camila

Spodziewałam się tego, ale to boli! Na prawdę boli. Oświadczył mi się a potem takie coś? Nie chcę go więcej widzieć!

Violetta

Coś mnie obudziło. Brzmiało to jak dzwonek do drzwi, ale kto by przychodził do nie tak z samego rana? Byłam mocno wtulona w klatę Leonka. Pocałowałam go delikatnie. Dzwonek zadzwonił ponownie więc poszłam otworzyć. Była to Fran i zapłakana Cami oparta o jej ramie. Opowiedziały mi całą historię! Nie mogłam uwierzyć, że zrobił coś takiego. Dziewczyny wiedziały do kogo przyjść w sprawie zemsty! Dowiedziałam się też, że pierwszą osobą która przyszła pocieszać Camile był Andreas. Strange, ale interysujące. Szykuje się wielka akcja.
---
No i skończyłam:] Mam nadzieję że wam się podoba. Trochę namieszałam. Bardzo dużo dzisiaj Cami i Brodueya bo miałam po prostu na nich pomysł:*
Proszę was piszcie komki w zakładce: Pomysły:}. Postaram się większość wykorzystać:]
Wasza Natalia Verdas

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział #11 - Gdzie jest Violetta!

Melisa
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Do pokoju wpadł szatyn o zielonych oczach.
- Gdzie jest Violetta! - wykrzyczał i zrzucił mnie z mojego faceta.
Chciał go walnąć, ale Diego w porę złapał jego pięść.
- O co ci chodzi Leon! Violetta tu nie ma. Jak widzisz jestem tu tylko ja i Melisa. A przynajmniej byliśmy sami, było tak miło. - odpowiedział nieźle wkurzony Diego.
- I ty niby nic nie wiesz o jej zniknięciu, tak?
- Yyyy, no!
- Powiedzmy, że na razie ci ufam, ale jeżeli dowiem się, że to ty za tym stoisz; możesz się z nim pożegnać Meliso! - z oka pociekła mu łza i wybiegł z pokoju!
- Co to za psychol?! - zapytałam.
- To Leon, psycholstwo na punkcie Violetta ma we krwi!

Franczeska

Chwilę po tym jak Cami wyszła dzwonek do drzwi zadzwonił ponownie. Oczywiście poszłam otworzył. Za drzwiami stał jakiś facet w kominiarce. Chwycił mnie za ramię i popchnął w stronę kuchni. Szybko ruszył w stronę kanapy i złapał przerażoną Vilu. Przyłożył jej do głowy spluwę i powiedział:
- Nie próbujcie mnie śledzić bo ją zabiję. - zaczęła krzyczeć a on włożył jej do ust jakąś szmatkę a potem wywlekł ją z domu.
Od razu zadzwoniłam do Leona a on o nic nie pytając odpowiedział tylko, że idzie do Diego.

Violetta

Porywacz położył mnie na jakiejś obleśnej kanapie. Nareszcie rozwiązał mi ręce [powiązał mnie w aucie]. Zdjął maskę. To był Tomas!!!
- Pamiętasz mnie piękna? - zapytał i nim cokolwiek odpowiedziałam pocałował mnie!
Próbowałam się od niego okleić, ale bez efektów. Nareszcie mi się udało.
- Człowieku ty jakiś nie normalny jesteś!!! - strzeliłam mu takiego mocnego liścia, że spadł z kanapy, walnął się w głowę i zemdlał. Od razu go przeszukałam. Kiedy znalazłam fona bez namysłu wybrałam numer do Leona i zadzwoniłam. Przyjechał po mnie [razem z policją] po pięciu minutach. Okazało się, że Tomas był oskarżony o gwałt na pięciu dziewczynach podobnych do mnie wyglądem i że policja szukała go od3 miesięcy!!! Zgarnęli go i obiecali szybko nie wypuszczać! Po chwili na miejsce zdarzenia przybiegł zderzany Diego z jakąś dziewczyną. Leon zabrał go na stronę a ja poznałam się z nieznajomą. Ładna była!

Leon

- Słuchaj, Diego, przepraszam cię za tą sprawę. Wiesz jak reaguję kiedy...
- Stary, rozumiem, zrobił bym tak samo... Wiesz poznałem wspaniałą dziewczynę; czuję, że dużo mnie z nią łączy i że zrobił bym dla niej dokładnie wszystko, więc naprawdę rozumiem! Zgoda?
-Zgoda! - podałem mu rękę i od tego czasu staliśmy się na prawdę dobrymi przyjaciółmi.
- No to może przedstawisz mi tą swoją dziewczynę?
- Jasne, choć!

Violetta

Diego i Leon wrócili do nas jacyś odmienieni, jakby przez 1 moment cała ich zła znajomość poszła w niepamięć! Przedstawili nas sobie [dziewczyny] jak najlepsi przyjaciele! Nie rozumiem; dlaczego zawsze musi stać mi się coś złego, żeby potem był dobrze? Nieważne, obchodzi mnie tylko to, że nie ma już wojny między chłopakami i mogę spokojnie siedzieć teraz na kanopie w towarzystwie mojego męża i oglądać romantyka jakiegoś. Dla takich chwil warto żyć!!!!

---
Uff. I skończyłam. Najlepszą wenę zawsze dają  piosenki Katy Perry, oczywiście jeżeli ktoś rozumie tekst!
Mam nadzieję, że wam się podoba bo się z nim nieźle namęczyłam!!!:*
Nie wiem czy wszyscy widzieli bo 10 rozdział był za OS i były dodane po sobie więc może nie wszyscy ogarnęli:]
http://prawdziwa-historia-leonetty.blogspot.com/2013/12/rozdzia-10-niestety-do-niczego-nie.html

sobota, 7 grudnia 2013

Konkurs na OS - Wyniki!!!

 I tak: mamy już wyniki pierwszego konkursu na OS!!!
Zwycięzca: Ola a
Link do bloga: http://whycannotyoustoptheoftime.blogspot.com/
Jej praca:

Violetta Verdas stała przy oknie i patrzała jak jej przyjaciółka odchodzi trzymając za rękę swojego czteroletniego synka Kevina. Jej mąż Marco, niestety umarł 3 lata temu, od tego czasu dziewczyna stara się pomóc przyjaciółce. A Violetta? Jest szczęśliwą żoną Leona Verdas'a, dwa lata temu przyszła na świat ich mała córeczka Lena.
Za kilka dni Wigilia. Spędzają ją razem z rodzicami chłopaka, gdyż German i Esmeralda nie przyjadą na święta do Argentyny. Violetta pokłóciła się z ojcem ponad pół roku temu. Kiedy powiedziała German'owi że jest w ciąży, mężczyzna za bardzo to się nie ucieszył że jego osiemnastoletnia córka zamiast chodzić na studia będzie zajmować się dzieckiem. On sam uważał że ona jest jeszcze dzieckiem.  Wybuchła z tego wielka awantura przez którą dziewczyna wyprowadziła się z domu. Zamieszkała  z Leon'em. Chłopak natomiast ucieszył się że zostanie ojcem. 2 miesiące później wzieli ślub i kupili dom w Buenos Aires. German wraz ze swoją małżonką Esmeraldą  nie byli obecni na ślubie, ponieważ krótko po wyprowadzce córki Esmeralda namówiła go żeby wyjechali do Hiszpanii na stałe. Tak też się stało. Nigdy nie poznali swojej wnuczki. A państwo Verdas byli zadowoleni  że zostali dziadkami, chociaż nie koniecznie z tego że w tak młodym wieku . Byli na ślubie i na narodzinach małej Lenki. Wszyscy się w niej zakochali. Babcia i dziadek przychodzili do niej co tydzień z nowym prezentem. To misiu, to śpioszki, a tu jeszcze coś innego.
Leon
Za kilka dni Wigilia, a ja muszę wyjechać. Tak muszę wyjechać do Rzymu na 5 dni w jakim celu? Otóż prowadzę firmę z moim ojcem. Dostałem bardzo ważne zlecenie, muszę wykonać to ja ponieważ mój tato jedzie załatwić coś w Kanadzie. Nie mogę odmówić, ale dlaczego akurat w Wigilie? Nie wiem jak powiedzieć to mojej ukochanej.
Violetta
Mam teraz dużo na głowie. Święta i moja mała kruszynka. Leon mi pomaga ale jak on coś zrobi to ja muszę to i tak poprawiać.
Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w talii i całuje w policzek.
-Kocham cię - szepnął mi na ucho
-Ja ciebie też - powiedziałam
-Możemy porozmawiać - powiedział poważnie i obrócił mnie, teraz staliśmy na przeciwko siebie
-Coś się stało? - zapytałam zaniepokojona. Czuje że coś jest nie tak.
-Posłuchaj... Muszę wyjechać - powiedział
-Emm... Ale jak gdzie? Na ile? Kiedy?
-Dostałem zlecenie, nie mogę odmówić. Jest bardzo ważne, musiałbym wyjechać jutro rano.- powiedział Leon
-Ale przecież są święta, Wigilia... Leon...
-Wiem że są święta i to nasze pierwsze ale wrócę na wigilie, dobrze?
-Nie wiem, nie wiem... -powiedziałam i odeszłam do innego pokoju. Dlaczego akurat w wigilie? Niemożna kiedy indziej. Ale skoro to jest takie ważne i wróci na święta to...
-Leon - powiedziałam kiedy wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do salonu
-Tak skarbie.
-Możesz jechać - powiedziałam i uśmiechnełam się do niego
-Naprawdę? Nie będzie ci smutno że wyjadę?
-Nie zadawaj mi takich pytań - zaśmiałam się - Oczywiście że troche będzie mi smutno, że cię nie będzie i będę za tobą bardzo tęsknić ale przeciez wrócisz... Prawda?
-Tak, oczywiście że wrócę - powiedział i mnie przytulił
Kilka dni później...
Leona nie ma już kilka dni, jutro wigilia... Przyszła dzisiaj mama Leona i mi pomaga z potrawami. Ona gotuje a ja próbuje ululać małą. W końcu po jakiejś godzince zasneła. Poszłam do kuchni.
-Hej i co zasneła? - zapytałą moja teściowa
-Tak, moge ci w czymś pomóc
-Właściwie to już kończę - uśmiechneła się do mnie. Zauważyła że się nie pokoje.
-Violu... Na pewno przyjedzie, zaufaj mi - powiedziała i dotkneła dłonią mojego ramienia
-Dobrze
-Ja muszę iść, poradzisz sobie z dzieckiem?
-Tak, teraz śpi
-My przyjdziemy jutro rano - uśmiechneła się
-Dobrze
-Okej, to pa - powiedziała i nie przytuliła na pożegnanie
-Pa - powiedziałam , kiedy wyszła zamknełam drzwi. Poszłam na góre położyłam się na łóżku i po paru minutach zasnełam.
Następnego dnia, godzina 9:34
Obudził mnie płacz Lenki, Która to godzina. Spojrzałam na zegarek, zasnełam wczoraj o 18 .
Poszłam do pokoju dziecka, wziełam ją na ręce.
Nakarmiłam ją i próbowałam uspokoić ale na marne. Dziewczynka cały czas płakała. Usłyszłam dzwięk dzwonka do drzwi. Poszłam otworzyć a w nich ujrzałam moich teściów.
-Witaj Violu - powiedzieli i weszli do środka
-A czemu ona płacze? - zapytała Kathrina
-Właśnie nie wiem, nie mogę jej uspokoić - powiedziałam
-Och, daj mi ją - powiedziała, a ja dałąm jej Lenke na ręce. Poszłam do kuchni, zrobić herbatę. Dziś przychodzi Francesca z Kevinem, zaprosiłam ją jej rodzice są w Rzymie i nie moga przyjechać na święta. Niestety... Dlatego ja ją zaprosiłam, poza tym będzie nam bardzo miło. Uśmiechnełam się w duchu.
Miałam włączony telewizor w salonie i przypadkiem usłyszałam jak w wiadomościach mówią że samolot do Rzymu się rozbił. Po tym jak to usłyszałam, usiadłam na podłodze i automatycznie poleciały mi łzy z oczu.
Kathrina przybiegła do kuchni i mnie przytuliła.
-Spokojnie skarbie, to na pewno nie on
-Skąd taka pewność?... Chcę pobyć sama
-No dobrze - powiedziała i poszła do salonu. Parę minut później usłyszałam dzwonek do drzwi. Okazało się że przyszła Francesca z synem.
-Dzień Dobry, gdzie Viola? Słyszałam widomości
-Jest w kuchni, zajmę się małym - powiedziała
-Dobrze, dziękuje - powiedziała i przyszła do mnie
-Cześć Violu - powiedziała - Bądź dobrej myśli, to mógł być inny samolot
-Ale dlaczego do mnie nie zadzwonił? - no właśnie, muszę do niego zadzwonić, wziełam telefon i wybrałam numer Leona. Zadzwoniłam trzy razy za każdym nie dobierał...
Wieczór
Stałam przy oknie. Za kilka minut zasiadamy do stołu, a jego nadal nie ma. Stefan bawi się z dziećmi, a Francesca rozmawia z Kathriną.
-Leon... Chciałabym cię zobaczyć, chociaż na kilka minut... Gdzie kolwiek jesteś... - szepneła, patrząc na gwiazdy
Po kilku sekundach zadzwonił dzwonek do drzwi
-Pójdę otworzyć - poinformowałam domowników. Otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się zielonooki brunet.
-Witaj - powiedział
-Leon -powiedziała przez łzy i  mocno go przytuliła. W czasie uścisku szepneła : To cud, dziękuje...  Po skończonym uścisku weszli do środka. Usiedli obok kominka, Leon na fotelu, a Viola koło niego wtulona w jego tors.
-Myślałam że nie przyjedziesz
-Nie mógłbym nie przyjechać - powiedział
-Leon...
-Tak słońce
-Samolot się rozbił... Myślałam że - mówiła drżącym głosem, przerwał jej
-Poleciałem późniejszym lotem,  telefon mi się rozładował. Przepraszam że musiałaś się martwić - powiedział po czym pocałował ją w głowę.
-Ważne że jesteś, Kocham Cię
-Ja też cię Kocham - powiedział i przybliżył się do niej tak że stykali sie nosami
-Zapraszam was - powiedziała mama Leona. My jednak nie odrywaliśmy się od siebie lecz złączyliśmy nasze usta w pocałunku.
Wszyscy złożyli sobie nawzajem życzenia. Po skończonej kolacji, przyszedł czas na prezenty. Kevin dostał kolejke, Lenka lalkę, Francesca biżuterie, Violetta swoje ulubione perfumy. I na sam koniec zostal nam nasz kochany Leon który dostał najlepszy prezent. Bo już za kilka miesiecy przyjdzie na świat kolejny Verdas'ek.

---
Na prawdę, bardzo dziękuję za wszystkie prace! Było ich aż 7!!!! Mam nadzieję, że OS wam się podoba, cześć:*

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział #10 - Niestety do niczego nie doszło bo...

Violetta

- Kuzynkę? - zapytałam monstrualnie zdziwiona.
- No tak! Przed chwilą poznaliśmy płeć, ale, że pani ciocia jest w ciąży było wiadomo już dawno!
Nie wytrzymałam dłużej. Pożegnałam się z lekarzem i weszłam do pokoju. Mój tata leżał na łóżku Angie i całował się z nią.

Wiedziałam, że się kochali ze sobą, ale nigdy nie widziałam żeby się całowali.W sumie tylko raz: na ślubie, co było dla mnie strasznie dziwne. Ja przy nich byłam przyssana do Leona cały czas a oni? Nie!!!
- O Violetta! - odkleili się do siebie a mój ojciec stanął obok łóżka. - Nie spodziewaliśmy się.
- My też nie spodziewaliśmy się tego obrazka. - powiedział mój osłupiony mąż.
- Viola, słyszałaś już? Będziesz mieć kuzynkę! - oznajmiła szczęśliwa Angie.
- Tak, wielce...

Diego

Przejażdżka była genialna. Cały czas Mel się śmiała. Jaki ona ma piękny uśmiech.
Po prostu mam wrażenie, że widząc go umarłbym szczęśliwy!
Właśnie ściągałem z siebie zbroję kiedy do sypialni weszła Melisa. Byłem w samych gatkach, ale chyba jej to nie przeszkadzało. Pchnęła mnie na łóżko, siadła na mnie okrakiem i zaczęła mnie całować [wszędzie], namiętnie, bardzo namiętnie. Niestety do niczego nie doszło bo...

Leon

Niedługo potem wróciliśmy do domu.Viola była zła, bardzo zła. Nie mogła [ja właściwie też] pojąć dlaczego jej nie powiedzieli, że będzie mieć kuzynkę! To nie miało sensu! Tak jakby miała się zdenerwować, że będą mieć dziecko!  Sami je przecież będą mieć więc czemu mieli by się zdenerwować? Strange!

Camila

 Ja z Brodueyem już nie wytrzymuje. Wczoraj w nocy cały czas sobie grał na kompie w CODa. Nawet się ze mną  nie położył tylko zasnął na fotelu. Mam wrażenie, że nie jestem już dla niego taka atrakcyjna! Jakby miał jakąś drugą dziewczynę!!! Strasznie długo go zawsze nie ma w domu! To jakaś masakra! Muszę popytać dziewczyn.

Fran

Siedziałam sobie z Vilu i Nati u mnie w domu na kanapie i oglądaliśmy sobie film. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i ruszyłam w ich kierunku. Za nimi stała Cami. Wyglądała jakby płakała. Wpuściłam ją do środka. Usiadła na kanapie i rozkleiła się kompletnie!!!! Wszystkie laski zaczęły się jej pytać co się stało.
- Nie wiecie czy Broduey mnie zdradza? - wymamrotała tylko przez łzy.
- Ale kochana, jakie zdradza? Podobno z nim zarwałaś - powiedziała Vilu, a ja i Nati potwierdziłyśmy.
- Ja kto zerwałam? Przecież on umie mieszka, ja go kocham! Czemu miałabym z nim zrywać!?
- No, nie wiem. - rzuciła szatynka o kręconych włosach. - Ostatnio widziałam go z jakąś laską na mieści a jak zdziwiona zapytałam go gdzie Camila to odbąknął, że dałaś mu kosza!
- Wait! What?!...
---

No i mamy już 10 rozdział!!! Zaraz ukarze się zwycięski OS!:] Mam nadzieję, że przeczytacie go bo na prawdę mi się spodobał:] Papa:*

czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział #09 - Będziesz mieć kuzynkę!

Violetta

Staliśmy tak osłupieni w parku jeszcze z 3 minuty. Otrząsaliśmy się w końcu ze zdziwienia i postanowiliśmy by wrócić do domu. Kiedy już do niego dotarliśmy, oboje usialiśmy na kanapie.
- Słuchaj, możemy...
- ...pójść do szpitala zobaczyć co z Angie? Możemy! - odpowiedział mój wspaniały facet i przytulił mnie.
Przebraliśmy się i ruszyliśmy w stronę szpitala. Moje nerwy były na wykończeniu bo w mieście były niemożliwe korki i praktycznie 6 kilometrów jechaliśmy całą godzinę!!! Myślałam, że wybuchnę, ale mój kochany facet mnie cały czas uspokajał aż wkroczyliśmy w mury szpitala. Wtedy dopiero zaczęło mnie roznosić, ale starałam się opanować. Jakimś cudem udało mi się to. Podeszliśmy do recepcji i zapytaliśmy się gdzie jest pokój pani Verdas. Odpowiedziała nam, że jest w 56. Oczywiście był na 3 piętrze! Ruszyliśmy w stronę schodów.

Leon

Gdy podeszliśmy pod pokój Angie właśnie wychodził z niego lekarz.
- Co z nią jest panie doktorze? - zapytała przejęta Viola.
- Możesz się cieszyć! - powiedział uśmiechnięty ginekolog.
- Jak to cieszyć? Moja ciocia jest w szpitalu a ja ma się cieszyć? - zapytała wkurzona i myślałem, że zacznie się bójka.
Stanąłem za nią i zobaczyłem ja podnosi pięść. Delikatnie acz stanowczo przytrzymałem ją.
- No tak, powinna się pani cieszyć. Będziesz mieć kuzynkę!
- Wait! What?

Melisa

Koń zarżał ponownie a ja nie mogłam uwierzyć!
- Z skąd wiedziałeś, że kocham konie?
- Z naszej gry jeszcze w celi.
Przysunęłam się do niego i pocałowałam go namiętnie! Nie zamierzał się odsuwać. Jednak w końcu ja musiałam bo brakło mi powietrza!
- To może chcesz wypróbować swojego zwierzaczka?
- Tak, tak, tak - wykrzyknęłam.
Przebrałam się w coś bardziej stosownego do jazdy niż piżamę.
                                        

Wyszliśmy na pole. Popatrzyłam w lewo i zobaczyłam 2 piękne konie [Araby]. Diego zaczął czarować. Pojawiło się: siodło, derka, wodze i piękny las na przeciw "naszego" domu. Szybko się ogarnęliśmy i pojechaliśmy w plener. To było genialne.

Camila

Broduey zabrał mnie dzisiaj do kina. Zaczynam nabierać coraz bardziej wątpliwości cd. tego czy do siebie pasujemy. Zaprosił mnie na "Szybkich i wściekłych". To było beznadziejne. Po prostu nudna strzelanka. Ach nawet mnie dzisiaj nie pocałował!!! Co z niego za facet!
---
I jak? Podoba wam się? Angie w ciąży, Cami jest zła na Brodueya a Mego jeździ na konikach:] Sorki, że tak krótko, ale muszę się uczyć:[ Mam nadzieję, że wam pasuje rozdział:]

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział #08 - Nazywasz mnie rycerzykiem, więc nim jestem.

Violetta
Lizaliśmy się tak na ławce jeszcze z dobre 10 minut!!! Nie powiem, to było przyjemne!

Niestety wszystko jak zwykle musiało się zrąbać! Nie wiedzieć czemu parkiem oczywiście musiał przechodzić mój tata i Angie. Musiał też podejść, przywitać się i zapytać co u nas i jak się sprawuje łóżko. To ostatnie bardzo mnie zdziwiło bo myślałam, że Leoś żartował mówiąc, że to prezent od niego. Jednak mój mąż jak raz mówił prawdę!
- Wszystko świetnie tato! Ale muszę ci o czymś powiedzieć. - zerknęłam porozumiewawczo na mojego ukochanego który pomachał głową i złapał mnie za rękę. - Jestem w ciąży!!!

Diego

Wczorajszy wieczór był bardzo ciekawy. Melisa została aż do 4 w nocy. Oczywiście było trochę całowania i dużo przytulania. Zagraliśmy w butelkę, na mówienie 1 faktu o sobie. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o Mel. Np. 3 razy z rzędu była Miss Argentyny. Na prawdę, nie mam zielonego pojęcia czemu taka osoba wylądowała w tym miejscu. To była chyba jedyna rzecz której się od niej nie dało wyciągnąć. Może kiedyś poznam tą tajemnicę... Wracając do tematu. Dzisiaj z tond wychodzę. Błagałem los by mieć jakąś szansę na spotykanie się z Melisą poza kiciem. Moje marzenia się ziściły... Mel odprowadziła mnie do bramy więzienia, pocałowałem ją na pożegnanie; ona zaś uśmiechnęła się, złapała mnie za rękę i pociągnęła przez bramę.
- Dokąd idziesz? - spytałem bardzo zdziwiony.
- Do ciebie:]. Zwolniłam się, stwierdziłam, że taka praca nie jest cie warta, no i pomyślałam sobie jeszcze, że mnie zaprosisz:]
Na te słowa monstrualnie się uradowałem. Wziąłem ją na ręce, zacząłem podrzucać, całować i zaniosłem ją aż pod mój dom który jest 5 kilosów od więzienia!!! Nogi mnie bolały ale nie czułem tego bo liczyła się tylko Melisa. Szybko zaniosłem ją na kanapę, puściłem jej TV, przygotowałem naleśniki w czekoladzie, przyniosłem kocyk i opatuliłem nim nas oboje. Była magia.
Obudziłem się. Moja ukochana nadal spała wtulona w moją klatę. Pocałowałem ją, ale nie miałem serca jej budzić. Delikatnie podniosłem jej śliczną główkę i ruszyłem w stronę kuchni, zrobiłem jej śniadanie. Położyłem je na stoliku w salonie tuż pod jej nosem. Wpadłem na dziwny pomysł [ale ja najczęściej mam takie], przebrałem się i poszedłem do muzeum.

Melisa

Obudził mnie dziwny szczęk metalu i zamykanie drzwi. Przetarłam oczy.
- Diego czy to ty? - zapytałam trochę przestraszona.
- A kto by inny?
Odwróciłam wzrok w stronę  mego chłopaka.Cały był w zbroi.
- Co to za żelastwo? - zapytałam śmiejąc się.
- Nazywasz mnie rycerzykiem, więc nim jestem. Zawsze, i tylko dla ciebie.
Podszedł do mnie, usiadł na kanopie i pocałował mnie delikatnie.
- To teraz brakuje ci tylko rumaka rycerzyku!:] - uśmiechnęłam się słodko i pogładziłam jego zbroję.
- Nie brakuje - oznajmił a ja usłyszałam rżenie konia za oknem.

Leon

Reakcja rodziny Vilu była bardzo dziwna. Herman zaczął się cieszyć i nam gratulować a Angie o mało nie zemdlała!!! Musiała oprzeć się o drzewo żeby nie upaść. Ojciec Violi szybko podszedł do niej i ją podtrzymał.
- Wiecie, ona jest chyba chora. Może zabiorę ją do szpitala. - powiedział i wziął ją na ręce - jeszcze raz bardzo wam gratuluję.
Razem z moją żoną stałam jak wryty w ziemię. Spodziewaliśmy się zupełnie odwrotnej reakcji. Było coś nie tak.
---
Podoba wam się? Mam nadzieję:] Dzisiaj dużo Mego i trochę Leonetty. Dziwi was reakcja Angie? Wszystko w kolejnym rozdziale!!!

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział #07 - Czyżbym cię zawojował księżniczko?

Franczeska

Na początku kiedy chłopcy dowiedzieli się, że jesteśmy w ciąży; porządnie wryło ich w fotele, ale zaraz się ogarnęli i pogratulowali sobie na wzajem. Nagle głowa zaczęła mnie strasznie napierdalać i zrobiło mi się okropnie niedobrze.
- Przepraszam na chwilkę... - powiedziałam niewyraźnie, zakryłam dłonią usta i popędziłam do kibla.
Zrzygałam się do umywalki, oparłam się o ścianę i zaczęłam ciężko oddychać. Po chwili do łazienki wpadła Viola.
- Co się dzieje? Wybiegłaś jak oparzona! - powiedział zdziwiona.
- Co to jest? - wskazała na umywalkę.
- Zostaw to. - wykrztusiłam z trudem. - To rzygi, dziecko się odzywa!
- A to nie za wcześnie? - zapytała zatroskana.
- Jak widać nie.
- Myślę, że masz raczej wirusa.
- Możliwe.

Federico

- Idę zobaczyć co się dzieje - oznajmiłem Leonowi.
- Koleś! To jest damski kibel!
- No i co? Ale to też i moja dziewczyna!
Ruszyłem w stronę damskiej ubikacji. Gdy podszedłem pod jej drzwi zapukałem.
- Mogę wejść? - spytałem.

Violetta

- N..... - zakryłam usta Fran i powiedziałam - Tak!
- Ok. - odrzekł, a kiedy drzwi zaczęły się powoli otwierać puściłam szatynkę.
- Kochanie? Coś się dzieje? - usiadł na krześle a potem usadowił sobie swoją dziewczynę na kolanach.
- Nic, w sumie, wymiotowałam...
- Co jak to? Jedziemy do domu musisz wypocząć!!! - wziął ją na ręce i zaniósł szamoczącą się Fran aż pod samochód.
Posadził nadąsaną wybrankę na fotelu.

Lovciam to zdjęcie:]
Sam usiadł za kółkiem a kiedy pocałował ją w policzek od razu się rozchmurzyła.

Nati

Przez jakąś godzinkę obściskiwałam się z Maxim w składziku na szczotki. Wyszliśmy z niego bardzo szczęśliwi.
Powiedziałam mojemu facetowi o całej akcji i, że Antonio chyba nawet teraz nie ma w kraju {w Argentynie wieczne wakacje;]}. Spacerkiem wróciliśmy do domu. Zjedliśmy kolację, bo było już późno, obejrzeliśmy "IGRZYSKA ŚMIERCI, W PIERŚCIENIU OGNIA" i zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Melisa

Z tego co wiem Diego niedługo wychodzi z ciupy. Skrócili mu wyrok za dobre sprawowanie!!!! Bardzo mnie to ciekawi. Po tej ostatniej bójce? To jakiś cud. Muszę coś zrobić. Chociażby wziąć od niego numer, albo dowiedzieć się gdzie mieszka. Przecież nie mogę przepuścić takiej sztuki. Odejdę z tego paskudnego miejsca kiedy jego odsiadka się skończy. W  sumie nie wiem czemu się tu zatrudniłam! Idę do niego. Jak dobrze się orjętuję, to teraz ma wolny czas i siedzi sam w celi. Zgadza się, Markus już wyszedł (nie mam pojęcia co się z nim dzieje). Przebrałam się w mniej formalne ciuch i ruszyłam do jego pokoju. Właśnie pakował. Nie zauważył mnie, bo był tyłem ustawiony do wejścia. Po cichutku otworzyłam brankę i wkroczyłam do celi. Nie miał koszulki.
Jakie on ma mięśnie - pomyślałam. Stanęłam obok niego. I zwinnym ruchem usiadłam mu na plecach. Nie zapadł się. Powolutku położył się na ziemi. Szybkim ruchem obrócił się tak, że teraz siedziałam na nim okrakiem.
- Czyżbym cię zawojował Księżniczko? - pięknie się uśmiechnął.
Przysunął mnie do siebie i pocałował czule.Delikatnie przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej i wyszeptałam mu do ucha.
- Tak.

Leon

Gdy Fedeczeska już pojechała, my nadal siedzieliśmy w Resto. Piliśmy shaki, śmialiśmy się i na prawdę dobrze bawiliśmy. Po udanym wypadzie do restauracji zabrałem moją brzemienną małżonkę do parku. Położyłem jej ręce na oczach i zaprowadziłem do ławki na której całowaliśmy się po raz pierwszy. Jakiś ptaszek usiadł na gałęzi i zaczął sobie gwizdać.
 http://www.youtube.com/watch?v=kTfjTuM_Nr0  [dla tych którzy nie słyszeli jak ptak gwizda:}]
Moja ukochana zdjęła sobie ręce z oczy i położyła je na swych biodrach, pocałowała mnie gorąco, a ja to odwzajemniłem!

wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział #06 - Słuchaj, mam ci coś do powiedzenia!

 Leon

 Razem z Vilu pojechaliśmy do domu. Była bardzo zmęczona więc od razu położyła się spać! Kiedy już słodko drzemała zadzwoniła Fran. Dzwonek komórki rozległ się na cały głos. Oczywiście Violka się obudziła.
- Co się dzieje? - zapytała zaspana.
- Fran do ciebie dzwoni. - powiedziałem uwodzicielsko i pocałowałem ją delikatnie.
- Dasz mi ją? - zapytała
- Jasne! - podałem jej kome.

Violetta

- Halo?
- Viola?
- Tak! O co chodzi?
- Słuchaj, mam ci coś do powiedzenia! Ale to tajemnica nikt nie może się dowiedzieć! Nawet Fede jeszcze nie ma pojęcia. - oznajmiła szatynka.
-Wiesz miałam też do ciebie dzwonić bo też mam ci coś do powiedzenia:]
Szybko ruszyłam w stronę ubikacji [mając na siebie zdziwiony wzrok Leonka] a potem zamknęłam się w niej.
- No mów! - wyszeptałam.
- Nie; ty pierwsza.
- Nie ty.
- No dobra no to razem!
Nabrałyśmy obie powietrza w płuca i w jednej chwili powiedziałyśmy:
- - Jestem w CIĄŻY!
- - Co jak to? Twój facet wie?
- Nie - odpowiedziałam.
- Kiedy im powiemy?
- Może dzisiaj w Resto?
- Świetny pomysł. Za godzinkę! Cześć.
Rozłączyłam się i poszłam przygotować, powiedzieć Leosiowi o spotkanku.

Nati

Dzisiaj nie mogłam się skupić. Moje wszystkie myśli zajmował Maxi. Miałam wrażenie, że ostatnio oddaliliśmy się od siebie. Musiałam coś z tym robić! Poszłam więc do Cami. Zdziwiła się na mój widok a jeszcze bardzie gdy przedstawiłam jej mój plan, ale oczywiście się zgodziła. Realizacja zaczęła się gdy wróciłam do domu. Dziewczyna zadzwoniła do Maxiego mówiąc, że Antonio coś od nas chce i, że mamy przyjść do Studia a przekazuje przez nią bo nie ma do niego numeru. Odrobinę zdziwiony chłopak powiedział mi o tym, ogarnęliśmy się i poszliśmy do Studia.
Po piętnastu minutach.
Weszliśmy do budynku. Gdy przechodziliśmy obok schowka na szczotki coś uderzyło w nas z wielką siłą - Cami - tak, że wepchnęła nas do kantorka i zamknęła nas w nim. Zdezorientowany chłopak upadł na ziemię. Przez chwilę udawałam przestraszoną zamknięciem, ale przestałam bo jestem słabą aktorką i pokazałam moje prawdziwe oblicze. Uśmiechnęłam się, seksownie przeczesałam włosy ręką.
- Chyba nikt nie zamierza nam przeszkadzać! - powiedziałam.
Położyłam się przy nim i pocałowałam go. Odwzajemnił to.




Diego

Pocałunki były naprawdę bardzo gorące. Nigdy się z nikim tak jeszcze nie całowałem. To było magiczne. Jednak wszystko się kończy; nawet magia. Powoli odsunęliśmy od siebie. Melisa oddychała ciężko. Była szeroko uśmiechnięta.
- Pamiętaj rycerzyku, żeby mnie zawojować trzeba czegoś więcej niż gorących ust. - pomacała moje mięśnie i odeszła w stronę swego pokoju z bananem na twarzy.

------
 Co, co znaczy?:]
- - mówienie naraz
myśli
Mijanie czasu

Siemka:] Co u was? Podoba wam się dzisiejszy rozdzialik? Mi osobiście nie:[  Jeżeli wam odpowiada tyle gadaniny to się cieszę!

I teraz tak:
  • Wrzucam wam to wcześniej [nie skończone] bo mam 1 rzecz do ogłoszenia: KONKURS!!! Jest on na One Shota! - Zakładka konkurs.

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział #05 - Myślałam, że z nim zerwała!

Franczeska

Mój kochany Fede zabrał mnie dzisiaj do baru-karaoke. Zabawa byłaby na prawdę genialna gdyby nie to, że cały czas myślałam o biednej Vilu! Jakiego trzeba mieć pecha żeby skręcić sobie kostkę na własnej imprezce poślubnej! Pod koniec gdy już mieliśmy wychodzić z lokalu, mój facet powiedział:
- Jeszcze jedna rzecz! - Uśmiechnął się tak pięknie jak tylko on potrafi.
Uwodzicielskim krokiem oddalił się w stronę sceny a następie wskoczył na nią. Podszedł do DJ i zamówił moją ulubioną piosenkę! Szybko usiadłam przy byle jakim stoliku i wsłuchałem się w jego wspaniały śpiew! W pewnym momencie Fede zeskoczył ze sceny z podszedł do mnie. Gdy wziął mnie za rękę a potem pocałował delikatnie, odpłynęłam kompletnie! Wprowadził mnie na scenę DJ rzucił mi mikrofon i zaczęliśmy śpiewać razem! Do tamtego momentu była to najpiękniejsza chwila mego życia. Miałam wrażenie, że ta piosenka trwała wiecznie. Po jej zakończeniu staliśmy jeszcze na scenie przez chyba minutę spleceni w romantycznym uścisku.W końcu zeszliśmy ze sceny i w bardzo dobrym humorze poszliśmy do domu. Oczywiście po drodze podpisaliśmy jeszcze kilka autografów. A w domu było na prawdę ciekawie!!!:]
(zrozumie to klasa od 4 w zwysz:])

Cami

Dzisiaj wraz z Nati poszłam do centrum handlowego! Kupiłam sobie: siedem sukienek, cztery bluzki, dwanaście par spodni, i trzy bolerka. Wracając ze sklepów nagle zauważyłam siedzących na ławce Pablo i Jacki. Całowali się!
- Myślałam, że z nim zerwała! - powiedziała Nati.
- Też tak myślałam, ale jak widać nie. - odpowiedziałam.
- Co o tym myślisz?
- Uważam, że to będzie ciekawe.

Violetta

Kuśtykałam w stronę auta w pełnym zamyśleniu! Nie ogarniałam co się wokół mnie dzieje. Moje myśl były totalnie zajęte przez kilka pytań:
  • Kim była dziewczyna w pokoju Diega?
  • Jak wylądował w szpitalu?
  • Czy mają się ku sobie?
Nie miałam pojęcia dlaczego, ale to ostatnie mnie najbardziej dręczyło i może nawet dręczyło! Sekunda! Violetta,  ogar. Jesteś z Leonem! Tym który cię kocha, który jest twoim mężem! Co cie tam obchodzi jakiś wyrzutek społeczeństwa który trafił do pierdla za próbę napaści z bronią? Nie jest ciebie wart dziewczyno!

Melisa - dwa dni później!

Ach, Diego jest taki przystojny, romantyczny, nie ma dziewczyny, a na dodatek jeszcze chyba mu się podobam! Przedwczorajszy pocałunek był po prostu magiczny. Na szczęście {dzięki mojemu wstawiennictwu} nie przedłużyli my wyroku! Kiedy wyjdzie z tego paskudnego miejsca dołożę wszystkich starań byśmy byli razem! Yyych, nie wytrzymam idę się z nim spotkać!

Diego 

Właśnie jadłem obiad kiedy na stołówkę przyszła Melisa. Uśmiechała się szeroko i usiadła obok mnie. Powiedziała tylko cztery słowa:
- Podobasz mi się rycerzyku. -  Te piękne wyrazu wylały się z jej ust jak woda z wodospadu. Była dla mnie powietrzem.
Pocałowała mnie delikatnie w policzek a potem odeszła mając na sobie spojrzenia wszystkich. Szybko ruszyłem za nią. Złapałem ją obok jej pokoju i przyparłem do ściany. Śmiała się słodko. Przybliżyłem się do jej ucha i wyszeptałem:
- Podobasz mi się księżniczko. - Zrobiłem kolejny krok! Złożyłem namiętny pocałunek na jej pięknych, malinowych ustach!
Nie odsunęła się, lecz tak jak ja żyła tą namiętnością i romantyzmem!
-------
I mamy 5 rozdział a w nim DUŻO miłości! Mam nadzieję, że wam się podobało! I tu jedno pytanko.
Czy chcecie, żeby Diego + Melisa nazywali się: Mego?
Swoje opinie wyrażajcie w komkach:]
                                                                                                                            Wasza,
                                                                                                                             Natalia Verdas:]

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział #04 - Liczy się tylko Melisa!!!

Violetta

W szpitalu
Położyłam Leonowi rękę na ramieniu by wesprzeć się na nim. Mój facet chyba nie mógł na to patrzeć, więc wziął mnie na ręce i zaniósł mnie aż pod gabinet doktora. Właśnie wyszedł lekarz.
- O, znowu pan Verdas. A pani to?
- Moja żona! - odpowiedział Leonek:]
- No w takim razie zapraszam na kozetkę. - powiedział lekarzyna.
Oparta o mego mężczyznę wkuśtykałam do pokoju przyjęć. Małżonek posadził mnie sobie na kolana a konował zaczął delikatnie, ale bardzo dokładnie badać moją nogę. Po zakończonej wizycie doktor stwierdził, że moja kostka jest niestety złamana. Założył mi gips i przepisał tabletki przeciwbólowe. Gdy wychodziliśmy z pokoju ujrzałam Diego przykutego pasami do łóżka. W jego pokoju była jakaś kobieta.

Diego

Kilka dni wcześniej.
Właśnie dowiedziałem się, że skazali mnie na miesiąc! Może jak na wyrok to nie dużo, ale dla mnie miesiąc bez ujrzenia Violetty to jak wiele lat nieustannego poniewierania się w piekle. A przynajmniej tak się czułem dopóki nie poznałem jej:
Co z tego, że to Katy Perry?:]
Wysokiej szatynki o malinowych ustach. Nie mam pojęcia czemu taka piękność miała tak podłą pracę jak bycie strażniczką pierdla! Powinna być modelką a nie pilnować grupy morderców i bać się by ktoś jej nie zgwałcił. Na którejś z przerw zapatrzyłem się w nią tak, że nawet gdy sobie poszła nadal jej piękny obrazek stał mi przed oczami. Z rozmarzenia wyrwał mnie mój kumpel z celi. Markus. Wiedział że Melisa [strażniczka] mi się podoba. Facet siedzący za napaść z pobiciem powiedział:
- Ej stary, Maniek zarywa do twojej panny.
Miał rację. Wielkolud właśnie zaczepiał chamsko piękność. Ona natomiast strzeliła mu z liścia a gdy chciała odejść w oczach mężczyzny widać było nieczyste myśli. Przymierzał się by uszczypnąć ją w tyłek, ale wtedy obudziłem się ja. Nim tylko zdążył wyciągnąć rękę w jej stronę już stałem przed nim.
- Co chciałeś zrobić? - zapytałem
- Chłopie, uspokój się! Ja tylko się z nią drażniłem!
- Serio? A to tak nie wyglądało.
Koleś zaczął się chamsko śmiać a wtedy moje nerwy puściły. Miałem głęboko w dupie, że gapią się na mnie wszyscy więźniowie i strażnicy. Ważna tylko była Melisa. Walnąłem Mańka z całej siły w ten jego krzywy ryj. Od razu podbiegli do mnie strażnicy i obezwładnili mnie. Jemu jednak to chyba nie wystarczyło. Kiedy się podniósł bez namysłu odwzajemnił mój cios. Tym samym podbił mi oko. Wywiązała się okropna bójka. Uwolniłem się od ogromnych łapsk strażników i znowu zacząłem tłuc gościa. Otoczyli nas więźniowie by nie dopuścić do nas goryli i by pojedynek spokojnie się zakończył. Tłukłem go i tłukłem aż stracił przytomność. Dopiero wtedy strażnicy przedarli się przez żywy mur. Jeden z nich poraził mnie paralizatorem by mieć pewność, że nie wzniecę już dzisiaj bójki. Jak potem się dowiedziałem gdy mnie poraził zacząłem się tak konwulsyjnie trząść, że uderzyłem z całym impetem o posadzkę i doznałem wstrząsu mózgu i zemdlałem.

Oczy otworzyłem dopiero w szpitalu. Czułem okropny ból przeszywający całe me ciało. Wszystkie jednak me bolączki ustąpiły gdy znów zobaczyłem Melisę. Poza nią w sali nikogo nie było. Kontem oka zauważyłem Violettę, ale jak dotąd istniejąca we mnie jakiś mur odgradzający Violę dla moich uczyć i rzeczywistości pękł. Vilu w mgnieniu oka przestała mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Nie obchodziło mnie, że dziewczyna która kiedyś podobała mi się patrzyła na mnie ze zdziwieniem. I to wszystko tylko dlatego, że bogini w ludzkiej skórze powiedziała do mnie:
- Zaimponowałeś mi rycerzyku. - usiadła na moim łóżku, pocałowała mnie w czoło a potem wyszła z sali.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział #03 - Ugh! Moja noga!

Violetta

Gdy tylko wróciliśmy do domu zaczęła się mega imprezka! Mamy wielki dom z basenem więc było naprawdę ciekawie! Fran zamówiła nawet DJ. Całą noc piliśmy (oprócz oczywiście Leona), graliśmy na PS3, chłopacy oglądali auta Leona,a dziewczyny moją kosmetyczkę! Oczywiście tańczyliśmy i pływaliśmy(zgadza się! Pływałam w basenie w mojej pięknej sukni). A gdy DJ powiedział:
- Ok, a teraz troszkę zwolnimy! - wszyscy wyszli na parkiet.
W tle leciała jakaś piosenka a ja byłam całkowicie zapatrzona w Leona! Tańczyłam tak zagapiona w niego, ale niestety do czasu. Źle postawiłam nogę i upadłam. Próbowałam wstać, ale nie mogłam. W kończynie czułam pulsujący ból. Wszyscy gapili się na mnie. W końcu obudzili się Fran i Leon. Pomogli mi wstać a mój już teraz mąż wziął mnie na ręce i posadził na sofie! Noga okropnie mnie bolała. Byłam bliska płaczu.
- Mam zadzwonić po karetkę? - zapytała zatroskana Naty.
- Nie, nie. - powiedziałam przez zęby. - W końcu jest impreza po ślubie! Tak? Bawmy się! - krzyknęłam.
Wstałam, podeszłam do Leona i zapatrzyłam się znowu w jego piękne oczyska by zapomnieć o bólu. Pocałowałam go a wszyscy zaczęli bić nam brawo.
Po czasie impra zaczęła się kończyć a ludzie rozchodzić do domów. Gdy już nikogo nie było podszedł do mnie mój kochany facet. Pocałował mnie delikatnie. Znowu wziął na ręce i zaniósł na piętro. Odłożył mnie dopiero na łóżko wodne! No właśnie! Wodne?
- Skąd się to tu wzięło? - zapytałam
- Prezent od twojego taty!
- Serio?! To może by je wypróbować?
- Świetny pomysł - stwierdził Leon
Zaczął mnie całować tam gdzie jeszcze nigdy! Powoli części naszego ubioru opuszczały nasze ciała i tworzyły coraz większą kupkę na podłodze.
Kontynuowaliśmy naszą zabawę, aż doszło do TEGO.

Leon

Gdy rano otwarłem oczy Vilu już nie spała. Jej noga była bardzo opuchnięta i widać było, że moja ukochana walczy z płaczem! Zerwałem się na równe nogi i uklęknąłem przed nią. Powiedziałem:
- Viola, jedziemy do szpitala, rozumiesz!
- Nie Leon proszę Cię zostańmy, nic mi nie jest! Widzisz? - spróbowała wstać. Przeszła kilka kroków i upadła jeszcze gorzej niż wczorajszej nocy. - Albo wiesz co? - powiedziała przez zęby (już teraz) płacząc - Możesz zadzwonić po ambulans.

======================================================================

Wiem, że rozdział taki z dupy:[ Osobiście mi się nie podoba. Nie miałam jakoś na niego pomysłu, ale jeżeli wy macie, i chcecie by ukazał się on na tym blogu to możecie "pożyczyć" mi go a na pewno go wykorzystam.
PS - bardziej spostrzegawczy pewnie zauważyli już, że pojawiła się zakładka ''Pomysły", a jeżeli wam się nie pokazuje to odświeżcie stronę:]
PS2 - głosujcie z kim chcecie żeby był Diego:]
                                                                                                                    Wasza,
                                                                                                                    Natalia Verdes.
                                                                                                                       

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział #02 - Leon; ty krwawisz!!!

Violetta                                                                                                                                       

Nasz wakacyjny wyjazd niestety dobiegł końca niezbyt miło! Ludmiła wylądowała w szpitalu ze złamanym sercem i blizną której nie ma się szans pozbyć, a ja jestem okropnie zestresowana oświadczynami Leona! W sumie to raczej nie jest złe a tym bardziej dziwne, bo chyba każda laska jest zdenerwowana kiedy jej facet oświadcza się jej. Wyznaczyliśmy już nawet datę! Ślub odbędzie się 31 sierpnia; w ostatni dzień wakacji! To oznacza, że mam już tylko 3 dni na odprawienie wieczoru panieńskiego - pomyślałam.
- Dring, dring! - zadzwonił telefon.
- Halo?
- Witaj Violu!!! Jak się czujesz 3 dni przed ślubem? - zapytała Fran.
- Mam małego stresa, ale myślę, że sobie poradzę! - odpowiedziałam.
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia! Zorganizuję twój wieczór panieński; co ty na to?
- Tak, tak, tak! Bardzo proszę! Wiesz? Właśnie o tym myślałam i nie miałam na niego najmniejszego pomysłu, ale z koro się zgłosiłaś w takim razie daję ci wolną rękę codo tego!
- Świetnie, to ja już biorę się do przygotowań! Cześć.
- Papa - odrzekłam do szatynki która już się rozłączyła.
Powoli opadłam na łóżko i momentalnie zasnęłam. Takim sposobem straciłam cały przedślubny dzień!

Leon

Obudziłem się w sypialni Violi, choć nie pamiętałem, że w ogóle do niej przyszedłem. Moja narzeczona wtulona spała w moją klatę. Bardzo delikatnym ruchem powoli zdjąłem jej głowę z mojej klatki piersiowej i ułożyłem ją na poduszce z kaczego pierza (w końcu wszelkie wygody dla mojej ukochanej:]). Zszedłem na parter naszego domu (Buenos Aires). Dla mojej przyszłej żony przygotowałem gofry w kształcie serc z bitą śmietaną i truskawkami,
Pychota:]
a dla siebie naleśniki w sosie czekoladowym! Oba wyglądały znakomicie! Nieśpiesznym krokiem; tak by nie wywalić naszego śniadania na podłogę ruszyłem na górę a następnie w kierunku pokoju Violi.

Violetta

Otworzyłam oczy. W pokoju nikogo nie było. Wstałam z mojego jakże wygodnego łóżka i zaczęłam się przebierać. Byłam w samej bieliźnie gdy nagle drzwi do pokoju otwarły się na oścież a do sypialni wpadł Leon niosący tacę pełną pyszności. Odłożył ją i usiadł na łóżku a następnie usadowił mnie sobie na kolanach i zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam przestać się śmiać,aż do momentu w którym pocałował mnie namiętnie. Nie wiadomo do czego by doszło gdyby nie to, że kiedy chciałam obrócić go na plecy przy okazji mój przyszły mąż uderzył się w głowę z całym impetem o ramę łóżka. Z jego łuku brwiowego pociekła gęsta, szkarłatna krew.
- Leon, ty krwawisz!!! - wykrzyknęłam wystraszona. Momentalnie odsunęłam się od chłopaka.

Leon

Z mojej głowy zaczęła tryskać krew. Położyłem się nieruchomo na plecach a Viola zadzwoniła po karetkę. Ambulans przyjechał w mgnieniu oka. Resztę rzeczy nie pamiętam aż do otworzenia oczu w szpitalu. Wiem tylko, że moja ukochana zciskała moją dłoń z całej siły i mówiła coś do mnie. W szpitalu
Poznajecie ten szpital? - Dr. House;}
lekarz opatrzył moją głowę i powiedział, że miałem straszne szczęście, że to nie był wstrząs mózgu i że przez jakiś czas mam nie pić zbyt dużo alkoholu. Jęknąłem na myśl o wieczorze kawalerskim i o tej pokusie by się upić, ale jak mus to mus:[. Pojechaliśmy do domu. Gdy tylko usiedliśmy na kanapie z jakimś dobrym filmem - w mniemaniu Violi, {ona wypożyczała}{pewnie jakiś romantyk} - do drzwi zadzwonił dzwonek. Moja ukochana pocałowała mnie delikatnie i mówiąc żebym się nie przemęczał poszła otworzyć drzwi. Gdy tylko to zrobiła do naszego domu (zgadza się jesteśmy przed ślubem a już mieszkamy ze sobą:)) wlała się głośna muzyka i tłum naszych przyjaciół. Nim się spostrzegłem Violi już nie było a Fran krzyknęła tylko:
- Zobaczysz ją dopiero przed ołtarzem!!! - i zaczęła biec by dogonić mały tłum oddalających się dziewczyn.

Naty

Nasz wieczór panieński był cudny! Fran wynajęła cały HOTEL!!! Z basenem, barkiem i  restauracją. W sumie myślę, że nie miała z tym kłopotu bo był to hotel jej rodziców, ale on miał 5 gwiazdek!!! Całą noc piłyśmy różne wina, oglądałyśmy romantyki i pławiłyśmy się w ciepłej wodzie. W końcu wszystkie zasnęłyśmy na pływających materacach.

Maxi

Nasza impra odbyła się u Leona. Zabawiłem się jak nigdy dotąd! Całą noc piliśmy wódkę, piwo, winko i tekilę! Ale ona daje kopa! Jutro będzie niezły kac. Poza tym graliśmy na PS3, jedliśmy pizzę i mieliśmy zawody w tym kto najgłośniej beknie, albo pierdnie! Jesteśmy obrzydliwi, ale co z tego; w końcu liczyła się zabawa:b.

Fran

Obudziło mnie niemiłe spotkanie z wodą!:[ Szybko się wysuszyłam i pobudziłam dziewczyny! Umoczyły się jeszcze Cami i Ludmiła której bardzo się to nie spodobało, ale nas rozbawiło:] Zaczęły się przygotowania do ceremonii. Vilu najpierw się umyła a potem ubrała piękną białą obcisłą suknię.
Internet ładniejszej nie posiadał:[ Jak coś masie to mi podeślijcie na email: leonettastorys@gmail.com
Następnie Ludmi zajęła się makijażem, Naty i Cami fryzam a ja starałam się nauczyć Violę przysięgi. Szło to opornie, ale się udało:]

Leon

Zaczęła się ceremonia! Ale mam strasa! Muzyka gra i wszyscy czekają w niecierpliwości! Weszła Viola. Ale ona przepięknie wyglądała! Gdy podeszła do ołtarza ksiądz zaczął coś tam mówić ale ja go nie słuchałem! Byłem tak zapatrzony w Vilu. Nagle poczułem lekkie szturchnięcie! Zrozumiałem o co chodzi i powiedziałem moją część przysięgi.
- Czy ty, Leonie Verdas, bierzesz sobie obecną tu Violettę Castillo za żonę?
- Tak, biorę!
- A Czy ty, Violetto Castillo, bierzesz sobie obecnego tu Leona Verdasa za męża?
- Tak, biorę!

Leonetta

Nie czekaliśmy nawet na "Możecie się pocałować" tylko od razu i namiętnie to zrobiliśmy! Wszyscy zaczęli bić brawo a my niezmiernie szczęśliwi pojechaliśmy do domu. Gdzie,działy się różne rzeczy!:]