Camila
- Skarbie, wychodzę! - krzyknął mój facet.
- A można wiedzieć dokąd? - zapytałam niezdziwiona.
- A... Ychm... Z przyjaciółmi. - odpowiedział trochę zdenerwowany.
- Ok. - odpowiedziałam już mając plan.
Usłyszałam tylko dźwięk zamykanych drzwi. Przebrałam się na prętce i ruszyłam za nim. Śledziłam go chyba przez dziesięć minut bez większych efektów. W pewnym momencie, gdy traciłam już nadzieję podeszła do niego jakaś laska. Chociaż spodziewałam się tego, do oczu zaczęły cisnąć mi się łzy. Co było najgorsze, pocałowała go a on to odwzajemnił!!! Wyszłam z ukrycia.
-Ty wredna, dwulicowa szmato!!!! - zaczęłam na niego ryczeć. - Jak ty mi to możesz robić! Chodzić ze mną i jednocześnie spotykać się z inną!
Chłopak odwrócił się i pokazał w końcu twarz [wcześniej był tyłem]. To nie był Broduey! Zrezygnowana siadłam na jakiejś ławce w parku i zaczęłam płakać. "A może on mnie w cale nie zdradza?'' - talie myśli przebiegały mi przez głowę. - "Może dziewczyny się pomyliły?"
Broduey
Właśnie byłem z Caroline w restauracji na powietrzu kiedy zobaczyłem, że Camila rozpłakana siedzi na ławce. Pomyślałem, że jeżeli mnie tu tak zobaczy to pomnie. Stwierdziłem, że lepiej zostać z jedną dziewczyną niż żadną!!!
- Za sekundkę wracam skarbie. - zwróciłem się do Carol.
Pocałowałem ją na pożegnanie i ruszyłem w stronę ubikacji. Gdy nie miała już szans mnie zobaczyć pobiegłem do parku. Dziewczyna nie zauważyła mnie. Usiadłem obok jej i zacząłem ją całować po szyi. Po chwili przeszedłem do ust.
- Broduey!!! - powiedziała zdziwiona.
- Witaj piękna, dlaczego płaczesz?
- Bo Nati... ona... mówiła, że widziała cię... z inną! Ja myślałam, że... - jąkała się.
- Cię zdradzam? - zapytałem. - Cami jesteś dla mnie jedyna!!! - powiedziałem - I dlatego chciałbym cię o coś zapytać:
Camilo Torres, wyjdziesz za mnie?
- Tak, tak, tak!!! - zaczęła krzyczeć szczęśliwa.
- Brody, dlaczego trzymasz tą dziewczynę za rękę?! - zapytała wkurzona Caroline stojąca za moimi plecami.
- No to wpadłem. - wymamrotałem pod nosem.
- Yyy, bo stał się właśnie moim narzeczonym!? - odpowiedziała jej Cami.
- Twoim, narzeczonym? Moim facetem! - zaczęła krzyczeć Caro.
- Jak to twoim? Moim! - ryczały jedna przez 2!
Nagle wszystko przeniosło się na mnie bo obie w jednym momencie powiedziały:
- Broduey!!! - chyba się domyśliły co się stało bo strzeliły mi takiego liścia, że aż się zatoczyłem.
Obie laski całe we łzach odeszły a Cam rzuciła jeszcze tylko przez ramię:
- Jeżeli wrócisz do domu nie znajdziesz swoich rzeczy ty męska dziwko!
Mam przerąbane!
Camila
Spodziewałam się tego, ale to boli! Na prawdę boli. Oświadczył mi się a potem takie coś? Nie chcę go więcej widzieć!
Violetta
Coś mnie obudziło. Brzmiało to jak dzwonek do drzwi, ale kto by przychodził do nie tak z samego rana? Byłam mocno wtulona w klatę Leonka. Pocałowałam go delikatnie. Dzwonek zadzwonił ponownie więc poszłam otworzyć. Była to Fran i zapłakana Cami oparta o jej ramie. Opowiedziały mi całą historię! Nie mogłam uwierzyć, że zrobił coś takiego. Dziewczyny wiedziały do kogo przyjść w sprawie zemsty! Dowiedziałam się też, że pierwszą osobą która przyszła pocieszać Camile był Andreas. Strange, ale interysujące. Szykuje się wielka akcja.
---
No i skończyłam:] Mam nadzieję że wam się podoba. Trochę namieszałam. Bardzo dużo dzisiaj Cami i Brodueya bo miałam po prostu na nich pomysł:*
Proszę was piszcie komki w zakładce: Pomysły:}. Postaram się większość wykorzystać:]
Wasza Natalia Verdas
Super! Czekam na następny;)
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Do tej pory pisałam z Anonimka, a teraz już jako ja ♥
OdpowiedzUsuńMasz świetny blog :)
Zapraszam, też do mnie dopiero zaczynam ale bardzo się staram, żeby było ok :)
http://leonettkaloveforever.blogspot.com/