czwartek, 9 stycznia 2014

Lba #1!!!

  • Lba!!!!
Zostałam nominowana przez Andżele Verdas!!! http://leonettkaloveforever.blogspot.com/
Dzięki Andżela:]
Zadane pytania:
1. Kiedy napisałaś pierwsze opowiadanie?
Takie całkowicie pierwsze to 12 lipca 2013, ale go nie opublikowałam bo wydawał mi się słabe:>
2. Ulubiony kolor?
Zielony, najlepiej ciemny!!!
3. Jorge vs. Diego?
Jasne, że Jorge!
4. Leonetta vs. Diegoletta?
 Jorge, a więc Leonetta:]
5. Co spowodowało, że oglądasz Violettę?
Moja koleżanka, oglądała i podobało jej się więc mnie zachęciła i potem jakoś wyszło!
6. Chciałabyś chodzić do szkoły, takiej jak Studio One Beat?
Jasne, że tak! Uwielbiam śpiewać i grać na przeróżnych instrumentach, więc na pewno bym się dopasowała:]
7. Co chciałabyś w 3 sezonie Violetty?
Hmmm... Może Leonetta love 4 ever? Ślub? Dzieci? Nie wiem:0
8. Fran vs. Cami?
Fran, zawsze!
9. Ile masz lat?
13, dzisiaj:-0, dlatego też piszę, bo laptopa dostałam;)
10. Co sądzisz o moim blogu?
Uwielbiam!!!! Czytam każdy rozdział i czekam na next!!!!

Moje nominacje:
http://leonettaq.blogspot.com/
http://story-violetta.blogspot.com/
http://whycannotyoustoptheoftime.blogspot.com/
http://leon-i-violetta-niebezpieczna-milosc.blogspot.com/
http://leonetta-voyporti.blogspot.com/
http://violetka-i-leonek.blogspot.com/
http://odnienawiscidomilosci-leonetta.blogspot.com/
http://violettax.blogspot.com/
http://zabijmniejeslipotrafiszleonetta.blogspot.com/
http://violettayleonforever.blogspot.com

Moje pytania:
1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat?
3. Co cię skłoniło do zaczęcia pisania tego bloga?
4. Jakie jest twoje ulubione hobby?
5. Ulubiona piosenka?
6. Best postać w Violettcie?
7. Ulubiona potrawa?
8. Ulubiony numer?
9. Umiesz wymienić 10 polskich królów?:]
10. Ulubiony przedmiot?
11. Czytasz mojego bloga?
---
Sory, że pytanie 9 jest takie debilne, ale brak pomysłów:[
Przepraszam was także, że tak dawno nie było rozdziału, ale nie miałam laptopa!!! Dzisiaj mi przyszedł [urodziny] i mam nadzieję, że wrócę do regularności:]
Wasza Natalia Verdes!

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział #17 - No pięknie:{

Violetta

Otworzyłam oczy. Leżałam wtulona w klatę... Maxiego?! What the fuck? Szybko odkleiłam się od niego i ruszyłam w stronę kuchni. Podłoga była usłana Dureksami, jointami [inaczej papierosy] i naszymi mocno upitymi przyjaciółmi a także rozwalonymi butelkami po piwsku [faceci] i winie [dziewczyny imprezują w dobrym stylu:3]. W jakuzie nadal zalegał Diego z Melisą. Głowa mnie strasznie bolała. Kacyk niezły był-,-. No ale co to za impreza bez upicia się.Przez moją makówkę przelatywały strzępki wspomnień. Składały się one głównie z całowania z Leonem, karaoke i picia alkoholu w hurtowych ilościach!
Zastanawiałam się trochę nad tym co przygotować. Stwierdziłam, że gofry będą najszybsze i nie ubrudzę sobie przy nich zbytnio rączek.
Leon

Kiedy zobaczyłem jaki burdel mamy w domu mało co nie zemdlałem! "Kto to wszystko posprząta" - pomyślałem - " O czuję gofry!" - cóż, łatwo mnie rozproszyć:).
Już dłużej nie myśląc - bo rzadko mi się to zdarza - poszedłem do kuchni, wiedziony słodką wonią moje żony i śniadania.
Vilu stała odwrócona do mnie plecami, więc jak to ja postanowiłem to wykorzystać. Podszedłem do niej po cichu. Położyłem jej me dłonie na biodrach i zanurzyłem mój nos w jej niebiańsko pachnących włosach. Me usta powolutku powędrowały na kark dziewczyny.  Powoli się odwróciła i pocałowała mnie w usta.
Jeszcze długo byśmy się od siebie nie oderwali gdyby nie to, że do kuchni musiał oczywiście wleźć Maxi.
- Macie coś na bul głowy? - zapytał zaspany.
- W szafce po lewej. - odpowiedziała dziewczyna, niezbyt zwracając na niego uwagę.
Chłopak obsłużył się sam i wyszedł spoglądając na Violę spode łba - że miała go gdzieś. Pstryknąłem go w ucho a on uśmiechnął się i poszedł do salonu ze szklaną wody do popicia tabletek.
Znowu się do siebie przyssaliśmy i tym razem już nikt nam nie przeszkodził! Pocałunki skończyły się dopiero z naszym powietrzem. Mam duże płuca:3.
Melisa

Zaczęłam się topić. Byłam w jakuzie i moja głowa kiedy spałam zjechała powoli pod taflę wody! Złapałam się włosów Diego i wyciągnęłam się przy ich pomocy. Oczywiście obudziłam przy tym też chłopaka.
Chłopak zrobił groźną minę. Uśmiechnęłam się niepewnie i on przy tym też oczywiście się rozchmurzył. Zaczął mnie łaskotać. Wierciłam się jak nie wiem i wylałam Leonettcie prawie całą wodę z jakuzie. Myślę, że nie będą źli:3. Postanowiłam mu oddać. Także zaczęłam go łaskotać. Wierciliśmy się razem:D. Nagle z jego pach łaskotki przeszły na boki. Zaczął się tak śmiać, że aż odrzucił głowę do tyłu i oczywiście się walnął nią o ścianę! Zemdlał! No pięknie:{
---
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Dawno go nie było więc mam nadzieję, że tym bardziej się cieszycie:]

Nowy blog!!!

Siemanko wszystkim z rana:]
Mam nowego bloga i nadzieję, że go ogarniecie:]
http://inna-historia-leonetty.blogspot.com/
Kontynuuję i rozszerzam na nim historię mojego OS'a.
Jest już 1 rozdział:3

czwartek, 2 stycznia 2014

Nareszcie wracam! :D

Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że tak długo nie pisałam! Niestety mój laptop się zrąbał i w ogóle nie chciał działać! Ale nie ma tego złego co ba na dobre nie wyszło bo dostane prawdopodobnie nowy na urodziny :)!
Nareszcie wracam i to nie z pustymi rękami, tylko z 2 miejscem w konkursie u Ola a !!!
http://whycannotyoustoptheoftime.blogspot.com/
A oto moja praca konkursowa:

Dla takiego faceta jednak warto żyć!
Yyyyy
Może zacznę od początku… Nazywam się Violetta Castillo. Ostatnio wraz z moimi przyjaciółmi poleciałam na tropikalną wyspę.
---
W samolocie
Nigdy nie umiem zrozumieć dlaczego tylko ja i Leon jesteśmy singlami!  Prawdopodobnie bym już była z nim umówiona na randkę, dawno gdyby nie to, że po prostu nie podoba mi się! W ogóle nie jest opiekuńczy.  Strasznie często sobie robię jakąś krzywdę i facet który by mnie zostawił kiedy bym sobie złamała nogę, albo rękę, po prostu nie jest dla mnie! Tylko prawdziwy mężczyzna umie się zająć połamaną dziewczyną; i tym mężczyzną nie jest Leon.
Nagle samolot został wprawiony w jakieś turbulencje. Zaczął kręcić bączki. Zaniepokojony Diego postanowił sprawdzić co się dzieje. Wywracając się ze trzy razy; w końcu udało mu się jakoś do drzwi do kabiny pilota.
- Zatrzasnęły się! – krzyknął a potem silnym ruchem wywarzył je.         
- On zemdlał!!! – ryknął na cały głos i wskoczył do kabiny.
Nagle samolotem rzuciło jeszcze mocniej niż zwykle, puściłam się siedzenia, uderzyłam w głowę i też zemdlałam.
---
Otworzyłem oczy. Violetta leżała na mojej klacie wtulona w nią. „W sumie to nie takie złe uczucie” – pomyślałem. „Leon ogarnij się!!! Jesteś po katastrofie lotniczej, większość twoich przyjaciół prawdopodobnie zginęła a ty myślisz o tym, że dziewczyna jest nieprzytomna  i się do ciebie przytula!” – skarciłem się sam w myślach.  Delikatnie podniosłem dziewczynę z siebie i ułożyłem ją na trawie. Obok nas leżeli jeszcze Fran i Marko a także Naty i Maxi. Oddychali. Nieopodal leżał rozwalony samolot. Nie miałem odwagi do niego wchodzić. Dokoła nas rozciągała się regularna dżungla!
- O moja głowa! – usłyszałem szept pełen bólu w głosie.
- Violetta! Nic cie nie jest? – zapytałem i od razu przykląkłem obok brunetki.
- Nigdy się chyba jeszcze nie cieszyłam tak z twojego widoku:3 – zażartowała i mocno się do mnie przytuliła.
Cała drżała, ale nie od zimna tylko strachu który przeszył ją na wskroś. Odwzajemniłem jej uścisk. „Leon wiem, że ci się podoba, ale proszę, nie zacznij jej całować!” – powiedziałem sam do siebie.
---
Dobra. Jednak jest opiekuńczy, no i słodki i przystojny… No dobra to facet idealny! Utonęłam w jego oczach.
Puściłam go w końcu. Dopiero teraz zobaczyłam obrazek katastrofy. Do oczy napłynęły mi łzy. Zaczęłam płakać, tak bardzo jak chyba jeszcze nigdy wcześniej.
- Wiem, to boli. – zaczął mnie uspokajać i pocieszać; znoju mnie przytulił, tym razem oparł moją głowę o swoje ramię, siedziałam. – Proszę nie płacz, bo ja też zacznę! Proszę! Obiecuję ci, wydostaniemy się stąd.
Zaczął mi nucić Podemos. Przytuliłam się do niego i uderzył mnie zapach jego pięknych perfum. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej i starałam nie myśleć o śmierci. Zasnęłam.
Ze snu wyrwały mnie jakieś słowa. To była pozostała czwórka naszych przyjaciół.  Oni także się obudzili.  Pierwsze zrozumiałe dla mnie wyrazy które zrozumiałam to były:
- Pomyśl Marco! Jak fajnie będzie zabawiać się pod wodą na prywatnej plaży.
- Fran – krzyknęłam – Fran!!!
- Aaaaa. – dobudziła się do reszty dziewczyna z krzykiem. – Następnym razem budź mnie bardziej delikatnie. – bąknęła bod nosem.
- Gdzie my jesteśmy? – zapytał Maxi.
- Nie wiem. – odpowiedziałam równo z Leonem. – Gdzieś w środku puszczy. Samolot się rozbił. – dokończyłam.
- Sprawdzaliście czy ktoś jeszcze przeżył? – spytał Marco.
-Nie mieliśmy odwagi - odrzekł szatyn o zielonych oczach.
- Trzeba to sprawdzić! – dodała Fran. – Nie możemy ich tak zostawić jeżeli żyją.
- To kto idzie? – zapytał Maxi.
- Myślę, że faceci powinni, dziewczyny nie powinny tego oglądać. – powiedział Marco.
- Ja się z nim zgadzam! – powiedziała Fran.
---
Takim sposobem zostaliśmy zgłoszeni do przeszukania samolotu. Wszystkich 3 chłopaków ruszyło w jego stronę.  W kadłubie była wielka dziura, która stała się dla nas drzwiami. Przeszukaliśmy samolot bardzo dokładnie.  Znaleźliśmy duży zapas wody, 6 noży i trochę jedzenia, jednak jego ilość dla sześciu osób mogła wystarczyć najwyżej na 1 dzień:[.  Zajęliśmy się przetrząsaniem gruzów. Nie odszukaliśmy ciała żadnego z naszych znajomych. Był to dla nas dostateczny komunikat. Z zapasami wróciliśmy do dziewczyn, które już nie wiem jakim cudem rozpaliły ogień, nazbierały chrusty na całą noc i zaczęły pleść sznurki. Nie ogarniam kobiet i ich prędkości w działaniu. Usiedliśmy obok nich i każdej daliśmy po nożu.
Zjedliśmy kolację złożoną z: kromki chleba, kawałka pieczeni i trzech łyków wody, dla każdego. Zajęliśmy się przygotowaniem jakiegoś obozowiska. Faceci poszli po drewno a dziewczyny kontynuowały wyplatanie linek. Gdzieś po 2 godzinach pracy obie grupy były gotowe. Że stało się już prawie ciemno. Postanowiliśmy się zająć na razie sporządzeniem tylko prowizorycznych, drewnianych hamaków by nie spać na ziemi. Uzgodniliśmy, że następnego dnia zajmiemy się jakimiś domkami.
Faceci szybko powiązali ze sobą drewniane bale przygotowanymi  wcześniej przez dziewczyny sznurkami. W tym czasie laski nazbierały duże, rozłożyste liście. Następnie wyłożyliśmy nimi nasze prowizoryczne legowiska. By nie brakło nam drewna na opalanie ogniska w nocy zadecydowaliśmy by spać parami. Oczywiście miałam dzielić hamak z Leonem co nie przeszkadzało w ani jednym procencie!:] Pozostało już tylko wyznaczyć warty. Może i nawet z Leosiem, ale nie chciało mi się spać, więc się zgłosiłam. Naturalnie, w momencie on też. Nasi przyjaciele byli bardzo zmęczeni więc nawet nie próbowali się sprzeciwiać. Od razu ruszyli do swych legowisk i zostawili nas samych.
---
Gdy nasi przyjaciele już sobie poszli, niepewnie złapałam chłopaka za rękę.
- Możemy porozmawiać? – zapytałam nieśmiało.
- Jasne! – odpowiedział także podenerwowany.
Nadal trzymając go za dłoń; tym razem pewniej, zaprowadziłam go na plażę która było nieopodal. Podeszłam do jakiejś wielkiej skały a następnie usiadłam na niej. Uczynił to samo.
- Słuchaj, Leon… - zaczęłam niepewnie.
Nie miałam jednak szans dokończyć bo jego usta namiętnie zetknęły się z moimi.

Niestety żyliśmy tym pocałunkiem tylko przez sekundę, bo chłopak gwałtownie się odsunął.
- Ja… przepraszam cię, nie powinienem… nie wiem co we mnie wstąpiło!!! – już chciał mi uciec, ale ja na to oczywiście nie pozwoliłam.
Szybko złapałam go za ramię, przyciągnęłam do siebie i oddałam jego całusa; pogłębiając go. Tym razem już nie uciekał! Jego dłonie powędrowały na me biodra, i niżej. Powoli zaczęło brakować nam powietrza, więc delikatnie i spokojnie oderwaliśmy się o siebie.
- Czy to oznacza, że jesteśmy razem? – zapytał.
- Tak! – odpowiedziałam bez namysłu.
---     EPILOG
Nazajutrz powiedzieliśmy znajomym o naszym małym romansie. Bardzo się ucieszyli!
Prawdopodobnie spędzilibyśmy resztę życia na rej wyspie, gdyby nie to, że jakieś 2 tygodnie później obok przepływał statek wycieczkowy, który nas uratował! Po powrocie do Buenos Aires wzięliśmy ślub. Byliśmy razem naprawdę bardzo szczęśliwi. Tym razem jednak na miesiąc poślubny nie polecieliśmy samolotem lecz samochodem:3.
---
Mam nadzieję że wam się podoba i do następnego rozdziału!:]

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział #16 - Warto było czekać!

Diego

Melisa i ja dostaliśmy zaproszenie na mega imprezkę u Violi! Oczywiście stwierdziliśmy, że pojedziemy, bo już dawno nigdzie nie byliśmy! Cały czas siedzimy w domu i zbijamy bąki!!! A ja stwierdzam, że trzeba pokazać Mel, że jestem romantyczny! Pomyślałem, że może dla niej zaśpiewam? Tak... To chyba dobry pomysł. Ok, więc teraz trzeba się tylko przebrać i możemy iść.
Ja i Melisa zaczęliśmy się ogarniać. Oczywiście w moim przypadku zajęło mi to tylko 5 minut; bo ubrałem pierwszą lepszą koszulę i jeansy; a Melisa przygotowywała się z 2 godziny! Kiedy była w końcu gotowa i ujrzałem ją schodzącą po schodach wyglądała olśniewająco!

Warto był czekać! Na przekór powiedziałem jednak:
- Co tak długo księżniczko?
Oczywiście od razu zrobiła mi wykład, że jak na kobietę to i tak mało bo niektórym zajmuje to aż pięć godzin. Potem rzuciła gatkę szmatkę, że powinienem się cieszyć, że mam taką wspaniałą dziewczynę jak ona i w ogóle! Że wielu facetów chciało by taką i bla bla bla... Kiedy skończyła już swój mega długi wykład; podszedłem do niej i pocałowałem ją namiętnie! Najpierw w usta a potem przeszedłem na szyję. Odwzajemniła i pogłębiła mojego całusa. Nie wiadomo do czego by doszło gdyby nie to że staliśmy na schodach i los chciał by dziewczyna na swych długich szpilkach straciła równowagę. Wywaliliśmy się i na moich plecach zjechaliśmy na dół! Trochę bolało, ale pocieszył mnie fakt, że Mel siedziała na mnie okrakiem!:3 Zaczęliśmy się śmiać; wstaliśmy; ruszyliśmy w stronę drzwi i pojechaliśmy na balangę!

Violetta

Impra powoli się rozkręcała. Dziewczyny urządziły sobie karaoke. Zamówiłam nawet katering i DJ! W jednym dniu, jednej chwili; w moim domu było grubo ponad 50 osób! Co mnie zdziwiło przyszedł nawet Diego a u jego boku Melisa. Co więcej chłopak zadedykował swej dziewczynie pięknie potem wykonane Yo soy asi! Chyba chciał być romantyczny a Mel jak widać spodobało się to bo potem lizali się w moim jakuzie-,- - to zdziwiło mnie już mniej.
Chociaż muzyka puszczona była na fula ja i tak usłyszałam przedzierające się przez nie słowa całkiem innej piosenki:
- Es por lo momentos... Y solo yo entlendo... qulen es si mejor... - to był Leon.
Że byłam na piętrze to szybko ruszyłam w stronę mojego i mojego męża pokoju a z niego prosto na balkon. Istotnie, to był Leon! Ale nie był sam za nim tańczyła cała paczka jego przyjaciół: Maxi, Marco... i Broduey - którego jestem pewna, że gdyby Cami tylko zobaczyła roztargałaby go na strzępy, lub zrobiłby to Andreas którego tam nie było gdyż siedział właśnie ze swoją dziewczyną.
Kiedy tylko Leon mnie ujrzał od razu na jego twarzy zagościł uśmiech. Magicznie w jego ręce pojawiła się róża - krwiście czerwona - taka jakie najbardziej lubię! Mój mąż śpiewał dalej i w między czasie rzucił mi piękny kwiat. Dawno żadna piosenka nie podobała mi się tak bardzo:
Cerca de ti, irresistible
Una actuacion, poco creible
Mirame bien, dime quien es el mejor

Powoli podszedł do balkonu.
Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti

Chwycił w obie ręce rurę podtrzymującą balkon i zaczął się wspinać.
Se que hay momentos
Que parecen posibles
Una mirada , un gesto irrestitible
Mirame bien, dime quien es el mejor

No te das cuenta,
No son compatibles
Quita la venda
Que a tus ojos impide
Mirame bien, dime quien es el mejor

Był coraz bliżej
Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti

 Mój facet przeskoczył przez poręcz od balkony i stanął obok mnie. Piosenka się skończyła więc już nie miałam jak przeszkadzać w śpiewaniu a, więc wzruszona podeszłam do nie do niego i namiętnie [bardzo namiętnie] wpiłam się w jego usta! Odwzajemnił i pogłębił mój pocałunek. Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie zauważyłam, że moi znajomi którzy robili mu tło; klęczą przed balkonem i trzymają w rękach wielki bukiety takich samych róż jak wcześniej ta 1 wspaniała róża! Kiedy i nadal przytulony do mnie chłopak popatrzył na nich rzucili i nas kwiatami! Byłam w siódmym niebie! Szybko, by ta magia nie minęła chwyciłam Leosia za rękę i wciągnęłam go w wir impry! Dawno się tak dobrze nie bawiłam! Szczególnie gdy większość gości już posnęła na kanapach albo rozeszła się do domów. Dopiero wtedy poczułam się cudownie:3

 ---
No i edit przyszedł wcześniej niż pewnie się spodziwaliście:] mam nadzieję że wam się podoba:] 
Wasza Nati

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział #15 - ... jego ręka zjechała aż do mego krocza!

Camila

Całowaliśmy się coraz namiętniej. Oczywiście nie chciałam pozwolić by na samych pocałunkach się skończyło! Po chwili zaczęło brakować nam powietrza, więc zrobiliśmy sobie 5 sekundową przerwę. Wyglądała ona tak, że leżałam pół goła [bo w samej bieliźnie] na podłodze a na mnie okrakiem siedział Andreas. Był w samych bokserkach. Tym razem on nie pozwolił mi tak zostać. Zapalczywie zabrał się za mój stanik. Nie broniłam się!  Ja za to zwinnym ruchem zdjęłam mu ostatnie okrycie a on obnażył do końca mnie. Moje usta wpiły się mocno w jego szyję. Jego język powoli wędrował między moimi 2 skarbami [górą a dołem]! Skorzystałam z tego i delikatnie chwyciłam jego zabawkę:], a potem skorzystałam z niej. Wtem do mojego domu wtargnął Broduey z kwiatami na ręku.
- Cami, cami! Skarbie! Ja przepraszam, nie chciałem! - nie zauważył nas bo leżeliśmy za kanapą.
Zaczął brnąć w naszą stroną. Gdy tylko nas ujrzał prawie zemdlał. Krzyknął:
- Camila, ja nie wierzę... Ty mnie... - przerwałam mu.
-Wynocha stąd, gnoju!!! Nie chcę cie widzieć!!!
Szybko wyszedł a ja wróciłam do mojego ukochanego.
Violetta

... Nie czekałyśmy długo. Po chwili zostałyśmy wezwane do gabinety. Troszkę przestraszone weszłyśmy do niego.
- Dzień dobry. - przywitał się ginekolog, dlaczego to zawsze musi być ten facet?-,- On jest taki zboczony!
- Dzień dobry. - odpowiedziałyśmy lekko speszone.
- Pani Violu, może zaczniemy od pani? - ahhh. Dlaczego ode mnie? Nie znoszę tego lekarza, i jeszcze on chce najpierw zbadać mnie! Gdzie jest sprawiedliwość na tym świecie?!
- No dobrze. - zgodziłam się by nie robić problemów.
- Wyśmienicie! - rzekł z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.
Ruszyłam w stronę kozetki a on był tuż za mną. Kiedy miałam już siadać chamsko uszczypnął mnie w tyłek! Oderwał od razu takiego liścia, że aż się zatoczył! Fran zaczęła się krztusić ze śmiechu! Miałam nadzieję, że lekarzyna więcej nie popełni tego błędu.
- No dobrze, proszę podciągnąć bluzkę. - powiedział bezceremonialnie.
Zrobiłam jak kazał. On nałożył mi na brzuch jakąś maź. Oczywiście musiał zrobić coś za co znowu oberwał-,-! Rozsmarowując mi tego gluta po klatce piersiowej jego ręka zjechała aż do mego krocza! Tym razem oberwał 10 razy gorzej, bo z pięści i w nos! Upadł. Fran prawie się udusiła ze śmiechu!

Franczeska
Nadal niemożliwie się ryją podeszłam do bff.  
- Violu pozwól,że ja spróbuję. Nie wiadomo kiedy ten typ się obudzi! Nieźle mu rąbnęłaś! - powiedziałam.
- Ok:]. A ty w ogóle wiesz jak to się obsługuje? - zapytała brunetka.
- Nie mam pojęcia. 
- A, to ok! Pobaw się!
Wyciągnęłam telefon i zaczęłam grzebać w necie!
- A co ty robisz? - zapytała lekko zdziwiona Vilu. 
- Szukam instrukcji obsługi:*  O jest!
Włączyłam monitor i jakiś dziwny pstryczek. Takie, takie coś zaczęło wibrować. Tak jak napisali wzięłam to i przyłożyłam do brzucha Vilu. Na ekranie pokazały się jakieś czarno - białe mazy.
- Tu piszą, że jeżeli jest tak jak ty masz, to jest wszystko ok! -powiedziałam zadowolona.
- Ok, to teraz zmiana! Ja też chcę się pobawić! - wstała, zmyła w kranie z siebie żel, zabrała mi fona i to dziwaczne urządzenie, a ja położyłam się na kozetce. 
Zrobiła to samo co ja wcześniej i miałam taki sam wynik jak ona!
- No czyli wszystko dobrze! A chciałam bardzo powiedzieć: Doktorze, czy wszystko jest ok?:] - zażartowała Viola!
- Tak wszystko jest dobrze Violetto, możesz iść do  domu tylko jeszcze wcześniej prześpij się ze mną! - zawtórowała mi! 
Zaczęłyśmy się strasznie ryć i wyszłyśmy z gabinetu, zostawiając w nic nieprzytomnego zboczeńca samego.

Violetta 

Kiedy wyszłyśmy od lekarza napisał do mnie Leoś. 
L: Hej skarbie, jak nasz dzidziuś?
V: Wszystko dobrze, ale  znowu miałam tego, ginekologa zboczeńca-,-
L: Przykro:[ Słońce, a słuchaj mogę iść z chłopakami do kina?
V: A na co?
L: HORROR:]
V: O nie Leon, wiesz, że będziesz mieć koszmary!
L: Oj mamo, proszę, nie jestem już mały!
V: No dobra, ale nie przychodź potem do mnie cały wystraszony! 
L: Dziękuję! To ja spadam<3
Przestałam z nim pisać i zwruciłam się do Fran:
- Fran, dzisiaj babski wieczór u mnie! Leon idzie z chłopakami do kina! Zapraszaj kogo chcesz!
- Ok! - odpowiedziała dziewczyna, wzięła fona w dłoń i zaczęła wysyłać sms z zaproszeniami! 
---
No i koniec! W nexcie impra, bitwa na poduszki i Cadreasa:] Mam nadzieję, że wam się spodoba i do nexta!
PS:  Dziękuję za 2500 wyświetleń!!!!!

piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział #14 - Doktorze, czy wszystko jest ok?

Franczeska

Dzisiaj razem z Vilu idziemy na badanie ciąży. Trochę się stresuję! A co jeżeli coś nie jest dobrze z dzieckiem? W tedy nie wiem co zrobię.
Podeszłam do szafy by wybrać sobie jakieś ciuchy na wizytę u lekarza. Zajęło mi to sporo czasu, ale nie więcej niż normalnie. W końcu zdecydowałam się na:
Odłożyłam zestawik  na łóżko i poszłam do łazienki. Umyłam zęby, się, włosy, a potem ułożyłam je pieszczotliwie. Wróciłam do pokoju i przebrałam się we wcześniej przygotowane ubrania. Do ręki wzięłam telefon i sprawdziłam sms których cały czas przychodzi do mnie stado!!! Między wiadomościami od operatora doszukałam się też sms od Violi. Napisała, że przyjedzie po mnie za 5 minutek:] Na szczęście byłam gotowa. Zeszłam na parter. Na kanapie siedział i oglądał jakiś serial, mój wspaniały mąż. Podeszłam do niego i pocałowałam go delikatnie w czoło. Oddał mojego całusa. Oddawanie to trwało by jeszcze troszkę gdyby nie to, że nagle do naszego mieszkanie wbiła Violetta. Wyglądała na bardzo zadowoloną z tego, że udało jej się nam przeszkodzić. Pozbierałam swoje rzeczy i ruszyłam w jej stronę. Posłałam jej nie wysoły uśmiech i wyszłam z domu. W między czasie pożegnałam się jeszcze z moim kochanym Fede. Wsiadłam do samochodu mojej najlepszej przyjaciółki, ona siadła za kółko i pojechałyśmy do ginekologa.

Violetta

Fran udawała fochniętą na mnie całą drogę do lekarza. Na szczęście tylko udawało by gdy ona na serio jest zła to można po prostu z nią nie wytrzymać!!! Dało się jednak wyczuć, że tak na serio nie jest zła bo co chwilę spoglądała na mnie i uśmiechała się skrycie. Po około piętnastu minutach, byłyśmy już u celu. Wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do budynku. Kiedy otwierałyśmy drzwi Fran na reszcie przestała udawać, ale za to zaczęła się denerwować. Ja też nie byłam oazą spokoju. Usiadłyśmy w poczekalni i czekałyśmy na naszą kolej na kozetce. Nie długo zostałyśmy wezwane do gabinetu. Pierwsze słowa jakie powiedziałyśmy po tym jak ginekolog nas zbadał był to:
- Doktorze, czy wszystko jest ok? - spytałyśmy z drżącym głosem.

Andreas

Kiedy otworzyłam oczy, Camila była mocno wtulona w mój goły tors. Nie miałem koszuli, wczoraj dziewczyna tak bardzo płakała, że całą mi ją umoczyła. Nie rozumiem jak ktoś by ją mógł aż tak skrzywdzić. Nie chciałem jej tak zostawiać więc po prostu postanowiłem zostać u niej. Delikatnie odkleiłam ją ode mnie i ruszyłem do kuchni. Przygotowałem naleśniki w sosie truskawkowym.
 Kiedy poszedłem jej je zanieść już nie spała. Uklęknąłem obok niej by podać jej talerz, lecz nim zdążyłem to zrobić pocałowała mnie namiętnie:D. Śniadanie upadło na podłogę zaplamiając mi całą klatę, ale to nie było ważne bo ona przyciągnęła mnie jeszcze bliżej siebie a ja zacząłem odwzajemniać pocałunki.

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział #13 - Już za parę dni święta:]

Andreas

Akurat wracałem ze Studia kiedy zobaczyłem całe zajście z Cami i Brodueyem! Nie rozumiem jak ta świnia mogła jej to zrobić. Camila to najwspanialsza dziewczyna jaką kiedykolwiek poznałem. Wracając do historii:
Kiedy Cam zostawiła na tej ławce swojego byłego samego, ruszyłem za nią. Przeczuwałem, że będę mieć przez to kłopoty, ale nie potrafiłem jej tak zostawić. Po pięciu minutach dziewczyna była już pod swoim mieszkaniem. Wbiegła do domu, rzuciła torebkę na szafkę, usiadła na podłodze, oparła się o kanapę i zaczęła płakać, nawet nie zamknęła drzwi. Podszedłem do niej i zacząłem ją pocieszać. Wtuliła się w mój tors. "TOTAL!!!" - pomyślałem. Cami zaczęła mi się żalić jaka to szmata była z jej byłego. Wysłuchałem jej spokojnie. Tak spędziliśmy cały wieczór, noc i poranek.

Violetta

Już za parę dni święta:] Leon postanowił się jednak pobawić w Mikołaja wcześniej i dać mi prezent już dzisiaj.
Dostałam od niego: bilety na rejs [dla 2 os.] do Paryża! Wyjeżdżamy już jutro!!! Kiedy się o tym dowiedziałam. Skoczyłam mu na ręce. Zaczęłam go całować. Od ust przeszłam do szyi. Trzymając mnie na swoich silnych ramionach zaniósł mnie do sypialni. Delikatnie położył mnie na naszym łóżku wodnym. Delikatnie przejechałam mu po plecach dłoniom.
- A wiesz co? - zapytałam uśmiechnięta, bo zaczął mi całować brzuch.
- Co? - odpowiedział z zaciekawieniem.
- Nie mam czasu.
Wykorzystałam jego chwilowego niegara i przetoczyłam go na plecy i sama wstałam z łóżka.
- Ale jak to? Dla mnie nie masz czasu? - powiedział zawiedziony i posmutniały.
- Nie mam. Umówiłam się do ginekologa na badanie ciąży:] - podeszłam do niego i dałam mu całusa w nos. Od razu się rozchmurzył. Podeszłam do szafy i ubrałam to:

środa, 11 grudnia 2013

Rozdział #12 - To nie był Broduey!

Camila

- Skarbie, wychodzę! - krzyknął mój facet.
- A można wiedzieć dokąd? - zapytałam niezdziwiona.
- A... Ychm... Z przyjaciółmi. - odpowiedział trochę zdenerwowany.
- Ok. - odpowiedziałam już mając plan.
Usłyszałam tylko dźwięk zamykanych drzwi. Przebrałam się na prętce i ruszyłam za nim. Śledziłam go chyba przez dziesięć minut bez większych efektów. W pewnym momencie, gdy traciłam już nadzieję podeszła do niego jakaś laska. Chociaż spodziewałam się tego, do oczu zaczęły cisnąć mi się łzy. Co było najgorsze, pocałowała go a on to odwzajemnił!!! Wyszłam z ukrycia.
-Ty wredna, dwulicowa szmato!!!! - zaczęłam na niego ryczeć. - Jak ty mi to możesz robić! Chodzić ze mną i jednocześnie spotykać się z inną!
Chłopak odwrócił się i pokazał w końcu twarz [wcześniej był tyłem]. To nie był Broduey! Zrezygnowana siadłam na jakiejś ławce w parku i zaczęłam płakać. "A może on mnie w cale nie zdradza?'' - talie myśli przebiegały mi przez głowę. - "Może dziewczyny się pomyliły?"

Broduey

Właśnie byłem z Caroline w restauracji na powietrzu kiedy zobaczyłem, że Camila rozpłakana siedzi na ławce. Pomyślałem, że jeżeli mnie tu tak zobaczy to pomnie. Stwierdziłem, że lepiej zostać z jedną dziewczyną niż żadną!!!
- Za sekundkę wracam skarbie. - zwróciłem się do Carol.
Pocałowałem ją na pożegnanie i ruszyłem w stronę ubikacji. Gdy nie miała już szans mnie zobaczyć pobiegłem do parku. Dziewczyna nie zauważyła mnie. Usiadłem obok jej i zacząłem ją całować po szyi. Po chwili przeszedłem do ust.
- Broduey!!! - powiedziała zdziwiona.
- Witaj piękna, dlaczego płaczesz?
- Bo Nati... ona... mówiła, że widziała cię... z inną! Ja myślałam, że... - jąkała się.
- Cię zdradzam? - zapytałem. - Cami jesteś dla mnie jedyna!!! - powiedziałem - I dlatego chciałbym cię o coś zapytać:
Camilo Torres, wyjdziesz za mnie?

- Tak, tak, tak!!! - zaczęła krzyczeć szczęśliwa.
- Brody, dlaczego trzymasz tą dziewczynę za rękę?! - zapytała wkurzona Caroline stojąca za moimi plecami.
- No to wpadłem. - wymamrotałem pod nosem.
- Yyy, bo stał się właśnie moim narzeczonym!? - odpowiedziała jej Cami.
- Twoim, narzeczonym? Moim facetem! - zaczęła krzyczeć Caro.
- Jak to twoim? Moim! - ryczały jedna przez 2!
Nagle wszystko przeniosło się na mnie bo obie w jednym momencie powiedziały:
- Broduey!!! - chyba się domyśliły co się stało bo strzeliły mi takiego liścia, że aż się zatoczyłem.
Obie laski całe we łzach odeszły a Cam rzuciła jeszcze tylko przez ramię:
- Jeżeli wrócisz do domu nie znajdziesz swoich rzeczy ty męska dziwko!
Mam przerąbane!

Camila

Spodziewałam się tego, ale to boli! Na prawdę boli. Oświadczył mi się a potem takie coś? Nie chcę go więcej widzieć!

Violetta

Coś mnie obudziło. Brzmiało to jak dzwonek do drzwi, ale kto by przychodził do nie tak z samego rana? Byłam mocno wtulona w klatę Leonka. Pocałowałam go delikatnie. Dzwonek zadzwonił ponownie więc poszłam otworzyć. Była to Fran i zapłakana Cami oparta o jej ramie. Opowiedziały mi całą historię! Nie mogłam uwierzyć, że zrobił coś takiego. Dziewczyny wiedziały do kogo przyjść w sprawie zemsty! Dowiedziałam się też, że pierwszą osobą która przyszła pocieszać Camile był Andreas. Strange, ale interysujące. Szykuje się wielka akcja.
---
No i skończyłam:] Mam nadzieję że wam się podoba. Trochę namieszałam. Bardzo dużo dzisiaj Cami i Brodueya bo miałam po prostu na nich pomysł:*
Proszę was piszcie komki w zakładce: Pomysły:}. Postaram się większość wykorzystać:]
Wasza Natalia Verdas

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział #11 - Gdzie jest Violetta!

Melisa
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Do pokoju wpadł szatyn o zielonych oczach.
- Gdzie jest Violetta! - wykrzyczał i zrzucił mnie z mojego faceta.
Chciał go walnąć, ale Diego w porę złapał jego pięść.
- O co ci chodzi Leon! Violetta tu nie ma. Jak widzisz jestem tu tylko ja i Melisa. A przynajmniej byliśmy sami, było tak miło. - odpowiedział nieźle wkurzony Diego.
- I ty niby nic nie wiesz o jej zniknięciu, tak?
- Yyyy, no!
- Powiedzmy, że na razie ci ufam, ale jeżeli dowiem się, że to ty za tym stoisz; możesz się z nim pożegnać Meliso! - z oka pociekła mu łza i wybiegł z pokoju!
- Co to za psychol?! - zapytałam.
- To Leon, psycholstwo na punkcie Violetta ma we krwi!

Franczeska

Chwilę po tym jak Cami wyszła dzwonek do drzwi zadzwonił ponownie. Oczywiście poszłam otworzył. Za drzwiami stał jakiś facet w kominiarce. Chwycił mnie za ramię i popchnął w stronę kuchni. Szybko ruszył w stronę kanapy i złapał przerażoną Vilu. Przyłożył jej do głowy spluwę i powiedział:
- Nie próbujcie mnie śledzić bo ją zabiję. - zaczęła krzyczeć a on włożył jej do ust jakąś szmatkę a potem wywlekł ją z domu.
Od razu zadzwoniłam do Leona a on o nic nie pytając odpowiedział tylko, że idzie do Diego.

Violetta

Porywacz położył mnie na jakiejś obleśnej kanapie. Nareszcie rozwiązał mi ręce [powiązał mnie w aucie]. Zdjął maskę. To był Tomas!!!
- Pamiętasz mnie piękna? - zapytał i nim cokolwiek odpowiedziałam pocałował mnie!
Próbowałam się od niego okleić, ale bez efektów. Nareszcie mi się udało.
- Człowieku ty jakiś nie normalny jesteś!!! - strzeliłam mu takiego mocnego liścia, że spadł z kanapy, walnął się w głowę i zemdlał. Od razu go przeszukałam. Kiedy znalazłam fona bez namysłu wybrałam numer do Leona i zadzwoniłam. Przyjechał po mnie [razem z policją] po pięciu minutach. Okazało się, że Tomas był oskarżony o gwałt na pięciu dziewczynach podobnych do mnie wyglądem i że policja szukała go od3 miesięcy!!! Zgarnęli go i obiecali szybko nie wypuszczać! Po chwili na miejsce zdarzenia przybiegł zderzany Diego z jakąś dziewczyną. Leon zabrał go na stronę a ja poznałam się z nieznajomą. Ładna była!

Leon

- Słuchaj, Diego, przepraszam cię za tą sprawę. Wiesz jak reaguję kiedy...
- Stary, rozumiem, zrobił bym tak samo... Wiesz poznałem wspaniałą dziewczynę; czuję, że dużo mnie z nią łączy i że zrobił bym dla niej dokładnie wszystko, więc naprawdę rozumiem! Zgoda?
-Zgoda! - podałem mu rękę i od tego czasu staliśmy się na prawdę dobrymi przyjaciółmi.
- No to może przedstawisz mi tą swoją dziewczynę?
- Jasne, choć!

Violetta

Diego i Leon wrócili do nas jacyś odmienieni, jakby przez 1 moment cała ich zła znajomość poszła w niepamięć! Przedstawili nas sobie [dziewczyny] jak najlepsi przyjaciele! Nie rozumiem; dlaczego zawsze musi stać mi się coś złego, żeby potem był dobrze? Nieważne, obchodzi mnie tylko to, że nie ma już wojny między chłopakami i mogę spokojnie siedzieć teraz na kanopie w towarzystwie mojego męża i oglądać romantyka jakiegoś. Dla takich chwil warto żyć!!!!

---
Uff. I skończyłam. Najlepszą wenę zawsze dają  piosenki Katy Perry, oczywiście jeżeli ktoś rozumie tekst!
Mam nadzieję, że wam się podoba bo się z nim nieźle namęczyłam!!!:*
Nie wiem czy wszyscy widzieli bo 10 rozdział był za OS i były dodane po sobie więc może nie wszyscy ogarnęli:]
http://prawdziwa-historia-leonetty.blogspot.com/2013/12/rozdzia-10-niestety-do-niczego-nie.html