piątek, 8 listopada 2013

Rozdział #01 - Uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem świata!?


Narrator

Już pod koniec lata paczka przyjaciół : Leonetta {Leon i Violetta}, Naxi {Nati i Maxi}, Bromi {Broduey i Camila}, Fedeczeska {Federico i Franczeska} i Diemila {Diego i Ludmila}; wyjechała na wakacje na prywatną tropikalną wyspę. Gdy ich pobyt w raju dobiegał końca wszyscy zgodnie postanowili urządzić imprezę pożegnalną!

Leon

Ja i Fede stwierdziliśmy, że co to za impreza bez ogromnego ogniska i pieczenia pianek. Ruszyliśmy więc w stronę majestatycznego lasu deszczowego
by nazbierać drewna [mieliśmy wielkie szczęście gdyż akurat była pora sucha więc drewno nie było mokre]! Fran i moja piękna dziewczyna ruszyły z przeszukiwaniem wszystkich domków letniskowych w celu znalezienia jakichś dmuchawców lub materacy do pływania . Nasze nie rozłączne gołąbeczki (Naxi) zaczęły przygotowywać jedzenie na imprezkę a Bromi ogarnęła miejsce pod balangę! Bezrobotni zostali tylko Diego i Ludmiła! W sumie nie mam zielonego pojęcia dlaczego ich wzięliśmy; nikt ich właściwie nie lubi. Moje wybranka powiedziała, że bierzemy ich bo nie mogła wytrzymać wyrazu smutku na twarzy Ludmi kiedy mówiła o wyjeździe Fran i Cami a ją pominęła! Nikt się nie ucieszył na wieść o Diemile, ale nie mieli nic do gadania w obliczu Violi. Kiedy coś sobie postanowi potrafi być na prawdę stanowcza!
Mój umysł  nie zaprzątało jednak dobre przygotowanie impry a to co chciałem na niej zrobić: oświadczyć się Vilu. Nie miałem najmniejszego pojęcia jak zareaguje. A jeśli już by się zgodziła; w co skrycie wierzyłem  to nie wiedziałem jak odbierze to Herman! Byłem strasznie zestresowany całą tą sprawą a nie mogłem się nikomu wygadać. Nawet jeśli to niemiał by mi kto pomóc! Nikt z ludzi którym ufam na tyle by zdradzić mój sekret nie oświadczał się jeszcze więc pytanie oto choćby Maxiego byłoby jak rzucanie grochem o ścianę! Muszę się opanować a na pewno będzie dobrze – pomyślałem.

Diego

Strasznie mi się nudziło więc wziąłem nóż i pierwszy lepszy patyk. Zacząłem go strugać. Nie było to najciekawsze zajęcie, ale jednak na pewno lepsze niż bezczynne siedzenie! Bawiłem się tak i bawiłem aż w końcu osiągnąłem zamierzony cel! Wyrzeźbiłem w tym kawałeczku drewna moje inicjały. Było to coś na kształt patyczanej pieczątki.  Akurat gdy skończyłem przyszli Fede i Leon. Zajęli się rozpalaniem ogniska więc im pomogłem. Pod koniec roboty na miejscu znaleźli się już wszyscy. Viola tak ślicznie wygląda – pomyślałem – chłopie; ogar! Jesteś przecież z Ludmialą!!!

 Ktoś puścił muzę, rzuciłem mą pieczątkę w ogień i balanga się rozpoczęła. Chciałem się zabawić i pograć w odbijanego, ale niestety kiedy już byłem blisko Violetty, Leon zatrzymał muzykę i poprosił wszystkich o ciszę! Nie wiedziałem kiedy się tak ostatnio zdenerwowałem. Chłopak Violi wyciągnął coś z kieszeni  i schował to za plecami. Starałem się dojrzeć co to było lecz on zrobił to szybkim i zdecydowanym ruchem. Uśmiechnął się w stronę Violi która bez namysłu odwzajemniła to! Leon zaczął mówić:
- Violu, znamy się już naprawdę długo i też naprawdę długo jesteśmy ze sobą. Właśnie z tobą przeżyłem najlepsze chwile mego życia i chciałbym by było ich jeszcze więcej! – przyklęknął – Violu, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na świecie i wyjdziesz za mnie?! – powiedział z lekkim, prawie nie zauważalnym drgnięciem głosu.
- Tak, tak, tak! – wykrzyknęła i rzuciła mu się na szyję a ja poczułem jak miękną mi kolana! Wszyscy zaczęli klaskać (oprócz mnie) kiedy dziewczyna ubrała piękny pierścionek z brylantem na palec.
Na moich policzkach pojawiły się wypieki wściekłości! Wydarłem się potężnie i chwyciłem ze jakikolwiek badyl z ogniska! Los chciał, że trafiłem właśnie na ten z wystruganymi moimi inicjałami. Mój patyk stał się tym metalowym prętem do wypalania krówskom znaki właściciela na tyłkach. Taki niemiły prezent ślubny chciałem sprawić właśnie Violettcie na ramieniu. Tego dnia miałem jedna jakoś strasznego pecha bo gdy zamachnąłem się na dziewczynę, ona zdążyła się odsunąć a na jej miejscu stanęła moja kobieta!!! Ludmiła zaczęła rozpaczliwie piszczeć gdy na jej skórze pojawiły się moje wypalony inicjały. Nie obchodziło mnie to jednak. W tym momencie liczyła się bowiem dla mnie tylko zemsta!!! Chciałem ponownie wycelować  we Violettę ale nagle poczułem czyjeś silne łapska na moich ramionach! To był Leon. Zacisnął swoje palce na mnie jak na kierownicy motoru! Momentalnie zrobiło mi się biało przed oczami!
Gdy otworzyłem oczy okazało się, że jestem już w pól drogi do więzienia w Rio a Ludmiła kazała mi przekazać , że zrywa ze mną i, że ma nadzieję, że nieprędko mnie wypuszczą!!! Oznajmiono mi także, że trafiła do szpitala bo w ranę wdało się zakażenie! Nie wiem co w sumie chciałem osiągnąć tym badylem, ale było to głupie bo teraz przez to siedzę w pierdlu!!!

4 komentarze: