Diego
Melisa i ja dostaliśmy zaproszenie na mega imprezkę u Violi! Oczywiście
stwierdziliśmy, że pojedziemy, bo już dawno nigdzie nie byliśmy! Cały
czas siedzimy w domu i zbijamy bąki!!! A ja stwierdzam, że trzeba
pokazać Mel, że jestem romantyczny! Pomyślałem, że może dla niej
zaśpiewam? Tak... To chyba dobry pomysł. Ok, więc teraz trzeba się tylko
przebrać i możemy iść.
Ja i Melisa zaczęliśmy się ogarniać. Oczywiście w moim przypadku zajęło
mi to tylko 5 minut; bo ubrałem pierwszą lepszą koszulę i jeansy; a
Melisa przygotowywała się z 2 godziny! Kiedy była w końcu gotowa i ujrzałem ją schodzącą po schodach wyglądała olśniewająco!
Warto był czekać! Na przekór powiedziałem jednak:
- Co tak długo księżniczko?
Oczywiście od razu zrobiła mi wykład, że jak na kobietę to i tak mało bo niektórym zajmuje to aż pięć
godzin. Potem rzuciła gatkę szmatkę, że powinienem się cieszyć, że mam
taką wspaniałą dziewczynę jak ona i w ogóle! Że wielu facetów chciało by
taką i bla bla bla... Kiedy skończyła już swój mega długi wykład;
podszedłem do niej i pocałowałem ją namiętnie! Najpierw w usta a potem
przeszedłem na szyję. Odwzajemniła i pogłębiła mojego całusa. Nie
wiadomo do czego by doszło gdyby nie to że staliśmy na schodach i los
chciał by dziewczyna na swych długich szpilkach straciła równowagę.
Wywaliliśmy się i na moich plecach zjechaliśmy na dół! Trochę bolało,
ale pocieszył mnie fakt, że Mel siedziała na mnie okrakiem!:3 Zaczęliśmy
się śmiać; wstaliśmy; ruszyliśmy w stronę drzwi i pojechaliśmy na
balangę!
Violetta
Impra powoli się rozkręcała. Dziewczyny urządziły sobie karaoke. Zamówiłam nawet katering i DJ! W jednym dniu, jednej chwili; w moim domu było grubo ponad 50 osób! Co mnie zdziwiło przyszedł nawet Diego a u jego boku Melisa. Co więcej chłopak zadedykował swej dziewczynie pięknie potem wykonane Yo soy asi! Chyba chciał być romantyczny a Mel jak widać spodobało się to bo potem lizali się w moim jakuzie-,- - to zdziwiło mnie już mniej.
Chociaż muzyka puszczona była na fula ja i tak usłyszałam przedzierające się przez nie słowa całkiem innej piosenki:
- Es por lo momentos... Y solo yo entlendo... qulen es si mejor... - to był Leon.
Że byłam na piętrze to szybko ruszyłam w stronę mojego i mojego męża pokoju a z niego prosto na balkon. Istotnie, to był Leon! Ale nie był sam za nim tańczyła cała paczka jego przyjaciół: Maxi, Marco... i Broduey - którego jestem pewna, że gdyby Cami tylko zobaczyła roztargałaby go na strzępy, lub zrobiłby to Andreas którego tam nie było gdyż siedział właśnie ze swoją dziewczyną.
Kiedy tylko Leon mnie ujrzał od razu na jego twarzy zagościł uśmiech. Magicznie w jego ręce pojawiła się róża - krwiście czerwona - taka jakie najbardziej lubię! Mój mąż śpiewał dalej i w między czasie rzucił mi piękny kwiat. Dawno żadna piosenka nie podobała mi się tak bardzo:
Cerca de ti, irresistible
Una actuacion, poco creible
Mirame bien, dime quien es el mejor
Powoli podszedł do balkonu.
Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Chwycił w obie ręce rurę podtrzymującą balkon i zaczął się wspinać.
Se que hay momentos
Que parecen posibles
Una mirada , un gesto irrestitible
Mirame bien, dime quien es el mejor
No te das cuenta,
No son compatibles
Quita la venda
Que a tus ojos impide
Mirame bien, dime quien es el mejor
Był coraz bliżej
Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Mój facet przeskoczył przez poręcz od balkony i stanął obok mnie. Piosenka się skończyła więc już nie miałam jak przeszkadzać w śpiewaniu a, więc wzruszona podeszłam do nie do niego i namiętnie [bardzo namiętnie] wpiłam się w jego usta! Odwzajemnił i pogłębił mój pocałunek. Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie zauważyłam, że moi znajomi którzy robili mu tło; klęczą przed balkonem i trzymają w rękach wielki bukiety takich samych róż jak wcześniej ta 1 wspaniała róża! Kiedy i nadal przytulony do mnie chłopak popatrzył na nich rzucili i nas kwiatami! Byłam w siódmym niebie! Szybko, by ta magia nie minęła chwyciłam Leosia za rękę i wciągnęłam go w wir impry! Dawno się tak dobrze nie bawiłam! Szczególnie gdy większość gości już posnęła na kanapach albo rozeszła się do domów. Dopiero wtedy poczułam się cudownie:3
---
No i edit przyszedł wcześniej niż pewnie się spodziwaliście:] mam nadzieję że wam się podoba:]
Wasza Nati
czwartek, 26 grudnia 2013
poniedziałek, 23 grudnia 2013
Rozdział #15 - ... jego ręka zjechała aż do mego krocza!
Camila
Całowaliśmy się coraz namiętniej. Oczywiście nie chciałam pozwolić by na samych pocałunkach się skończyło! Po chwili zaczęło brakować nam powietrza, więc zrobiliśmy sobie 5 sekundową przerwę. Wyglądała ona tak, że leżałam pół goła [bo w samej bieliźnie] na podłodze a na mnie okrakiem siedział Andreas. Był w samych bokserkach. Tym razem on nie pozwolił mi tak zostać. Zapalczywie zabrał się za mój stanik. Nie broniłam się! Ja za to zwinnym ruchem zdjęłam mu ostatnie okrycie a on obnażył do końca mnie. Moje usta wpiły się mocno w jego szyję. Jego język powoli wędrował między moimi 2 skarbami [górą a dołem]! Skorzystałam z tego i delikatnie chwyciłam jego zabawkę:], a potem skorzystałam z niej. Wtem do mojego domu wtargnął Broduey z kwiatami na ręku.
- Cami, cami! Skarbie! Ja przepraszam, nie chciałem! - nie zauważył nas bo leżeliśmy za kanapą.
Zaczął brnąć w naszą stroną. Gdy tylko nas ujrzał prawie zemdlał. Krzyknął:
- Camila, ja nie wierzę... Ty mnie... - przerwałam mu.
-Wynocha stąd, gnoju!!! Nie chcę cie widzieć!!!
Szybko wyszedł a ja wróciłam do mojego ukochanego.
Violetta
... Nie czekałyśmy długo. Po chwili zostałyśmy wezwane do gabinety. Troszkę przestraszone weszłyśmy do niego.
- Dzień dobry. - przywitał się ginekolog, dlaczego to zawsze musi być ten facet?-,- On jest taki zboczony!
- Dzień dobry. - odpowiedziałyśmy lekko speszone.
- Pani Violu, może zaczniemy od pani? - ahhh. Dlaczego ode mnie? Nie znoszę tego lekarza, i jeszcze on chce najpierw zbadać mnie! Gdzie jest sprawiedliwość na tym świecie?!
- No dobrze. - zgodziłam się by nie robić problemów.
- Wyśmienicie! - rzekł z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.
Ruszyłam w stronę kozetki a on był tuż za mną. Kiedy miałam już siadać chamsko uszczypnął mnie w tyłek! Oderwał od razu takiego liścia, że aż się zatoczył! Fran zaczęła się krztusić ze śmiechu! Miałam nadzieję, że lekarzyna więcej nie popełni tego błędu.
- No dobrze, proszę podciągnąć bluzkę. - powiedział bezceremonialnie.
Zrobiłam jak kazał. On nałożył mi na brzuch jakąś maź. Oczywiście musiał zrobić coś za co znowu oberwał-,-! Rozsmarowując mi tego gluta po klatce piersiowej jego ręka zjechała aż do mego krocza! Tym razem oberwał 10 razy gorzej, bo z pięści i w nos! Upadł. Fran prawie się udusiła ze śmiechu!
Franczeska
Nadal niemożliwie się ryją podeszłam do bff.
- Violu pozwól,że ja spróbuję. Nie wiadomo kiedy ten typ się obudzi! Nieźle mu rąbnęłaś! - powiedziałam.
- Ok:]. A ty w ogóle wiesz jak to się obsługuje? - zapytała brunetka.
- Nie mam pojęcia.
- A, to ok! Pobaw się!
Wyciągnęłam telefon i zaczęłam grzebać w necie!
- A co ty robisz? - zapytała lekko zdziwiona Vilu.
- Szukam instrukcji obsługi:* O jest!
Włączyłam monitor i jakiś dziwny pstryczek. Takie, takie coś zaczęło wibrować. Tak jak napisali wzięłam to i przyłożyłam do brzucha Vilu. Na ekranie pokazały się jakieś czarno - białe mazy.
- Tu piszą, że jeżeli jest tak jak ty masz, to jest wszystko ok! -powiedziałam zadowolona.
- Ok, to teraz zmiana! Ja też chcę się pobawić! - wstała, zmyła w kranie z siebie żel, zabrała mi fona i to dziwaczne urządzenie, a ja położyłam się na kozetce.
Zrobiła to samo co ja wcześniej i miałam taki sam wynik jak ona!
- No czyli wszystko dobrze! A chciałam bardzo powiedzieć: Doktorze, czy wszystko jest ok?:] - zażartowała Viola!
- Tak wszystko jest dobrze Violetto, możesz iść do domu tylko jeszcze wcześniej prześpij się ze mną! - zawtórowała mi!
Zaczęłyśmy się strasznie ryć i wyszłyśmy z gabinetu, zostawiając w nic nieprzytomnego zboczeńca samego.
Violetta
Kiedy wyszłyśmy od lekarza napisał do mnie Leoś.
L: Hej skarbie, jak nasz dzidziuś?
V: Wszystko dobrze, ale znowu miałam tego, ginekologa zboczeńca-,-
L: Przykro:[ Słońce, a słuchaj mogę iść z chłopakami do kina?
V: A na co?
L: HORROR:]
V: O nie Leon, wiesz, że będziesz mieć koszmary!
L: Oj mamo, proszę, nie jestem już mały!
V: No dobra, ale nie przychodź potem do mnie cały wystraszony!
L: Dziękuję! To ja spadam<3
Przestałam z nim pisać i zwruciłam się do Fran:
- Fran, dzisiaj babski wieczór u mnie! Leon idzie z chłopakami do kina! Zapraszaj kogo chcesz!
- Ok! - odpowiedziała dziewczyna, wzięła fona w dłoń i zaczęła wysyłać sms z zaproszeniami!
---
No i koniec! W nexcie impra, bitwa na poduszki i Cadreasa:] Mam nadzieję, że wam się spodoba i do nexta!
PS: Dziękuję za 2500 wyświetleń!!!!!
Całowaliśmy się coraz namiętniej. Oczywiście nie chciałam pozwolić by na samych pocałunkach się skończyło! Po chwili zaczęło brakować nam powietrza, więc zrobiliśmy sobie 5 sekundową przerwę. Wyglądała ona tak, że leżałam pół goła [bo w samej bieliźnie] na podłodze a na mnie okrakiem siedział Andreas. Był w samych bokserkach. Tym razem on nie pozwolił mi tak zostać. Zapalczywie zabrał się za mój stanik. Nie broniłam się! Ja za to zwinnym ruchem zdjęłam mu ostatnie okrycie a on obnażył do końca mnie. Moje usta wpiły się mocno w jego szyję. Jego język powoli wędrował między moimi 2 skarbami [górą a dołem]! Skorzystałam z tego i delikatnie chwyciłam jego zabawkę:], a potem skorzystałam z niej. Wtem do mojego domu wtargnął Broduey z kwiatami na ręku.
- Cami, cami! Skarbie! Ja przepraszam, nie chciałem! - nie zauważył nas bo leżeliśmy za kanapą.
Zaczął brnąć w naszą stroną. Gdy tylko nas ujrzał prawie zemdlał. Krzyknął:
- Camila, ja nie wierzę... Ty mnie... - przerwałam mu.
-Wynocha stąd, gnoju!!! Nie chcę cie widzieć!!!
Szybko wyszedł a ja wróciłam do mojego ukochanego.
Violetta
... Nie czekałyśmy długo. Po chwili zostałyśmy wezwane do gabinety. Troszkę przestraszone weszłyśmy do niego.
- Dzień dobry. - przywitał się ginekolog, dlaczego to zawsze musi być ten facet?-,- On jest taki zboczony!
- Dzień dobry. - odpowiedziałyśmy lekko speszone.
- Pani Violu, może zaczniemy od pani? - ahhh. Dlaczego ode mnie? Nie znoszę tego lekarza, i jeszcze on chce najpierw zbadać mnie! Gdzie jest sprawiedliwość na tym świecie?!
- No dobrze. - zgodziłam się by nie robić problemów.
- Wyśmienicie! - rzekł z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.
Ruszyłam w stronę kozetki a on był tuż za mną. Kiedy miałam już siadać chamsko uszczypnął mnie w tyłek! Oderwał od razu takiego liścia, że aż się zatoczył! Fran zaczęła się krztusić ze śmiechu! Miałam nadzieję, że lekarzyna więcej nie popełni tego błędu.
- No dobrze, proszę podciągnąć bluzkę. - powiedział bezceremonialnie.
Zrobiłam jak kazał. On nałożył mi na brzuch jakąś maź. Oczywiście musiał zrobić coś za co znowu oberwał-,-! Rozsmarowując mi tego gluta po klatce piersiowej jego ręka zjechała aż do mego krocza! Tym razem oberwał 10 razy gorzej, bo z pięści i w nos! Upadł. Fran prawie się udusiła ze śmiechu!
Franczeska
Nadal niemożliwie się ryją podeszłam do bff.
- Violu pozwól,że ja spróbuję. Nie wiadomo kiedy ten typ się obudzi! Nieźle mu rąbnęłaś! - powiedziałam.
- Ok:]. A ty w ogóle wiesz jak to się obsługuje? - zapytała brunetka.
- Nie mam pojęcia.
- A, to ok! Pobaw się!
Wyciągnęłam telefon i zaczęłam grzebać w necie!
- A co ty robisz? - zapytała lekko zdziwiona Vilu.
- Szukam instrukcji obsługi:* O jest!
Włączyłam monitor i jakiś dziwny pstryczek. Takie, takie coś zaczęło wibrować. Tak jak napisali wzięłam to i przyłożyłam do brzucha Vilu. Na ekranie pokazały się jakieś czarno - białe mazy.
- Tu piszą, że jeżeli jest tak jak ty masz, to jest wszystko ok! -powiedziałam zadowolona.
- Ok, to teraz zmiana! Ja też chcę się pobawić! - wstała, zmyła w kranie z siebie żel, zabrała mi fona i to dziwaczne urządzenie, a ja położyłam się na kozetce.
Zrobiła to samo co ja wcześniej i miałam taki sam wynik jak ona!
- No czyli wszystko dobrze! A chciałam bardzo powiedzieć: Doktorze, czy wszystko jest ok?:] - zażartowała Viola!
- Tak wszystko jest dobrze Violetto, możesz iść do domu tylko jeszcze wcześniej prześpij się ze mną! - zawtórowała mi!
Zaczęłyśmy się strasznie ryć i wyszłyśmy z gabinetu, zostawiając w nic nieprzytomnego zboczeńca samego.
Violetta
Kiedy wyszłyśmy od lekarza napisał do mnie Leoś.
L: Hej skarbie, jak nasz dzidziuś?
V: Wszystko dobrze, ale znowu miałam tego, ginekologa zboczeńca-,-
L: Przykro:[ Słońce, a słuchaj mogę iść z chłopakami do kina?
V: A na co?
L: HORROR:]
V: O nie Leon, wiesz, że będziesz mieć koszmary!
L: Oj mamo, proszę, nie jestem już mały!
V: No dobra, ale nie przychodź potem do mnie cały wystraszony!
L: Dziękuję! To ja spadam<3
Przestałam z nim pisać i zwruciłam się do Fran:
- Fran, dzisiaj babski wieczór u mnie! Leon idzie z chłopakami do kina! Zapraszaj kogo chcesz!
- Ok! - odpowiedziała dziewczyna, wzięła fona w dłoń i zaczęła wysyłać sms z zaproszeniami!
---
No i koniec! W nexcie impra, bitwa na poduszki i Cadreasa:] Mam nadzieję, że wam się spodoba i do nexta!
PS: Dziękuję za 2500 wyświetleń!!!!!
piątek, 20 grudnia 2013
Rozdział #14 - Doktorze, czy wszystko jest ok?
Franczeska
Dzisiaj razem z Vilu idziemy na badanie ciąży. Trochę się stresuję! A co jeżeli coś nie jest dobrze z dzieckiem? W tedy nie wiem co zrobię.
Podeszłam do szafy by wybrać sobie jakieś ciuchy na wizytę u lekarza. Zajęło mi to sporo czasu, ale nie więcej niż normalnie. W końcu zdecydowałam się na:
Odłożyłam zestawik na łóżko i poszłam do łazienki. Umyłam zęby, się, włosy, a potem ułożyłam je pieszczotliwie. Wróciłam do pokoju i przebrałam się we wcześniej przygotowane ubrania. Do ręki wzięłam telefon i sprawdziłam sms których cały czas przychodzi do mnie stado!!! Między wiadomościami od operatora doszukałam się też sms od Violi. Napisała, że przyjedzie po mnie za 5 minutek:] Na szczęście byłam gotowa. Zeszłam na parter. Na kanapie siedział i oglądał jakiś serial, mój wspaniały mąż. Podeszłam do niego i pocałowałam go delikatnie w czoło. Oddał mojego całusa. Oddawanie to trwało by jeszcze troszkę gdyby nie to, że nagle do naszego mieszkanie wbiła Violetta. Wyglądała na bardzo zadowoloną z tego, że udało jej się nam przeszkodzić. Pozbierałam swoje rzeczy i ruszyłam w jej stronę. Posłałam jej nie wysoły uśmiech i wyszłam z domu. W między czasie pożegnałam się jeszcze z moim kochanym Fede. Wsiadłam do samochodu mojej najlepszej przyjaciółki, ona siadła za kółko i pojechałyśmy do ginekologa.
Violetta
Fran udawała fochniętą na mnie całą drogę do lekarza. Na szczęście tylko udawało by gdy ona na serio jest zła to można po prostu z nią nie wytrzymać!!! Dało się jednak wyczuć, że tak na serio nie jest zła bo co chwilę spoglądała na mnie i uśmiechała się skrycie. Po około piętnastu minutach, byłyśmy już u celu. Wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do budynku. Kiedy otwierałyśmy drzwi Fran na reszcie przestała udawać, ale za to zaczęła się denerwować. Ja też nie byłam oazą spokoju. Usiadłyśmy w poczekalni i czekałyśmy na naszą kolej na kozetce. Nie długo zostałyśmy wezwane do gabinetu. Pierwsze słowa jakie powiedziałyśmy po tym jak ginekolog nas zbadał był to:
- Doktorze, czy wszystko jest ok? - spytałyśmy z drżącym głosem.
Andreas
Kiedy otworzyłam oczy, Camila była mocno wtulona w mój goły tors. Nie miałem koszuli, wczoraj dziewczyna tak bardzo płakała, że całą mi ją umoczyła. Nie rozumiem jak ktoś by ją mógł aż tak skrzywdzić. Nie chciałem jej tak zostawiać więc po prostu postanowiłem zostać u niej. Delikatnie odkleiłam ją ode mnie i ruszyłem do kuchni. Przygotowałem naleśniki w sosie truskawkowym.
Kiedy poszedłem jej je zanieść już nie spała. Uklęknąłem obok niej by podać jej talerz, lecz nim zdążyłem to zrobić pocałowała mnie namiętnie:D. Śniadanie upadło na podłogę zaplamiając mi całą klatę, ale to nie było ważne bo ona przyciągnęła mnie jeszcze bliżej siebie a ja zacząłem odwzajemniać pocałunki.
Dzisiaj razem z Vilu idziemy na badanie ciąży. Trochę się stresuję! A co jeżeli coś nie jest dobrze z dzieckiem? W tedy nie wiem co zrobię.
Podeszłam do szafy by wybrać sobie jakieś ciuchy na wizytę u lekarza. Zajęło mi to sporo czasu, ale nie więcej niż normalnie. W końcu zdecydowałam się na:
Odłożyłam zestawik na łóżko i poszłam do łazienki. Umyłam zęby, się, włosy, a potem ułożyłam je pieszczotliwie. Wróciłam do pokoju i przebrałam się we wcześniej przygotowane ubrania. Do ręki wzięłam telefon i sprawdziłam sms których cały czas przychodzi do mnie stado!!! Między wiadomościami od operatora doszukałam się też sms od Violi. Napisała, że przyjedzie po mnie za 5 minutek:] Na szczęście byłam gotowa. Zeszłam na parter. Na kanapie siedział i oglądał jakiś serial, mój wspaniały mąż. Podeszłam do niego i pocałowałam go delikatnie w czoło. Oddał mojego całusa. Oddawanie to trwało by jeszcze troszkę gdyby nie to, że nagle do naszego mieszkanie wbiła Violetta. Wyglądała na bardzo zadowoloną z tego, że udało jej się nam przeszkodzić. Pozbierałam swoje rzeczy i ruszyłam w jej stronę. Posłałam jej nie wysoły uśmiech i wyszłam z domu. W między czasie pożegnałam się jeszcze z moim kochanym Fede. Wsiadłam do samochodu mojej najlepszej przyjaciółki, ona siadła za kółko i pojechałyśmy do ginekologa.
Violetta
Fran udawała fochniętą na mnie całą drogę do lekarza. Na szczęście tylko udawało by gdy ona na serio jest zła to można po prostu z nią nie wytrzymać!!! Dało się jednak wyczuć, że tak na serio nie jest zła bo co chwilę spoglądała na mnie i uśmiechała się skrycie. Po około piętnastu minutach, byłyśmy już u celu. Wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do budynku. Kiedy otwierałyśmy drzwi Fran na reszcie przestała udawać, ale za to zaczęła się denerwować. Ja też nie byłam oazą spokoju. Usiadłyśmy w poczekalni i czekałyśmy na naszą kolej na kozetce. Nie długo zostałyśmy wezwane do gabinetu. Pierwsze słowa jakie powiedziałyśmy po tym jak ginekolog nas zbadał był to:
- Doktorze, czy wszystko jest ok? - spytałyśmy z drżącym głosem.
Andreas
Kiedy otworzyłam oczy, Camila była mocno wtulona w mój goły tors. Nie miałem koszuli, wczoraj dziewczyna tak bardzo płakała, że całą mi ją umoczyła. Nie rozumiem jak ktoś by ją mógł aż tak skrzywdzić. Nie chciałem jej tak zostawiać więc po prostu postanowiłem zostać u niej. Delikatnie odkleiłam ją ode mnie i ruszyłem do kuchni. Przygotowałem naleśniki w sosie truskawkowym.
Kiedy poszedłem jej je zanieść już nie spała. Uklęknąłem obok niej by podać jej talerz, lecz nim zdążyłem to zrobić pocałowała mnie namiętnie:D. Śniadanie upadło na podłogę zaplamiając mi całą klatę, ale to nie było ważne bo ona przyciągnęła mnie jeszcze bliżej siebie a ja zacząłem odwzajemniać pocałunki.
niedziela, 15 grudnia 2013
Rozdział #13 - Już za parę dni święta:]
Andreas
Akurat wracałem ze Studia kiedy zobaczyłem całe zajście z Cami i Brodueyem! Nie rozumiem jak ta świnia mogła jej to zrobić. Camila to najwspanialsza dziewczyna jaką kiedykolwiek poznałem. Wracając do historii:
Kiedy Cam zostawiła na tej ławce swojego byłego samego, ruszyłem za nią. Przeczuwałem, że będę mieć przez to kłopoty, ale nie potrafiłem jej tak zostawić. Po pięciu minutach dziewczyna była już pod swoim mieszkaniem. Wbiegła do domu, rzuciła torebkę na szafkę, usiadła na podłodze, oparła się o kanapę i zaczęła płakać, nawet nie zamknęła drzwi. Podszedłem do niej i zacząłem ją pocieszać. Wtuliła się w mój tors. "TOTAL!!!" - pomyślałem. Cami zaczęła mi się żalić jaka to szmata była z jej byłego. Wysłuchałem jej spokojnie. Tak spędziliśmy cały wieczór, noc i poranek.
Violetta
Już za parę dni święta:] Leon postanowił się jednak pobawić w Mikołaja wcześniej i dać mi prezent już dzisiaj.
Dostałam od niego: bilety na rejs [dla 2 os.] do Paryża! Wyjeżdżamy już jutro!!! Kiedy się o tym dowiedziałam. Skoczyłam mu na ręce. Zaczęłam go całować. Od ust przeszłam do szyi. Trzymając mnie na swoich silnych ramionach zaniósł mnie do sypialni. Delikatnie położył mnie na naszym łóżku wodnym. Delikatnie przejechałam mu po plecach dłoniom.
- A wiesz co? - zapytałam uśmiechnięta, bo zaczął mi całować brzuch.
- Co? - odpowiedział z zaciekawieniem.
- Nie mam czasu.
Wykorzystałam jego chwilowego niegara i przetoczyłam go na plecy i sama wstałam z łóżka.
- Ale jak to? Dla mnie nie masz czasu? - powiedział zawiedziony i posmutniały.
- Nie mam. Umówiłam się do ginekologa na badanie ciąży:] - podeszłam do niego i dałam mu całusa w nos. Od razu się rozchmurzył. Podeszłam do szafy i ubrałam to:
Akurat wracałem ze Studia kiedy zobaczyłem całe zajście z Cami i Brodueyem! Nie rozumiem jak ta świnia mogła jej to zrobić. Camila to najwspanialsza dziewczyna jaką kiedykolwiek poznałem. Wracając do historii:
Kiedy Cam zostawiła na tej ławce swojego byłego samego, ruszyłem za nią. Przeczuwałem, że będę mieć przez to kłopoty, ale nie potrafiłem jej tak zostawić. Po pięciu minutach dziewczyna była już pod swoim mieszkaniem. Wbiegła do domu, rzuciła torebkę na szafkę, usiadła na podłodze, oparła się o kanapę i zaczęła płakać, nawet nie zamknęła drzwi. Podszedłem do niej i zacząłem ją pocieszać. Wtuliła się w mój tors. "TOTAL!!!" - pomyślałem. Cami zaczęła mi się żalić jaka to szmata była z jej byłego. Wysłuchałem jej spokojnie. Tak spędziliśmy cały wieczór, noc i poranek.
Violetta
Już za parę dni święta:] Leon postanowił się jednak pobawić w Mikołaja wcześniej i dać mi prezent już dzisiaj.
Dostałam od niego: bilety na rejs [dla 2 os.] do Paryża! Wyjeżdżamy już jutro!!! Kiedy się o tym dowiedziałam. Skoczyłam mu na ręce. Zaczęłam go całować. Od ust przeszłam do szyi. Trzymając mnie na swoich silnych ramionach zaniósł mnie do sypialni. Delikatnie położył mnie na naszym łóżku wodnym. Delikatnie przejechałam mu po plecach dłoniom.
- A wiesz co? - zapytałam uśmiechnięta, bo zaczął mi całować brzuch.
- Co? - odpowiedział z zaciekawieniem.
- Nie mam czasu.
Wykorzystałam jego chwilowego niegara i przetoczyłam go na plecy i sama wstałam z łóżka.
- Ale jak to? Dla mnie nie masz czasu? - powiedział zawiedziony i posmutniały.
- Nie mam. Umówiłam się do ginekologa na badanie ciąży:] - podeszłam do niego i dałam mu całusa w nos. Od razu się rozchmurzył. Podeszłam do szafy i ubrałam to:
środa, 11 grudnia 2013
Rozdział #12 - To nie był Broduey!
Camila
- Skarbie, wychodzę! - krzyknął mój facet.
- A można wiedzieć dokąd? - zapytałam niezdziwiona.
- A... Ychm... Z przyjaciółmi. - odpowiedział trochę zdenerwowany.
- Ok. - odpowiedziałam już mając plan.
Usłyszałam tylko dźwięk zamykanych drzwi. Przebrałam się na prętce i ruszyłam za nim. Śledziłam go chyba przez dziesięć minut bez większych efektów. W pewnym momencie, gdy traciłam już nadzieję podeszła do niego jakaś laska. Chociaż spodziewałam się tego, do oczu zaczęły cisnąć mi się łzy. Co było najgorsze, pocałowała go a on to odwzajemnił!!! Wyszłam z ukrycia.
-Ty wredna, dwulicowa szmato!!!! - zaczęłam na niego ryczeć. - Jak ty mi to możesz robić! Chodzić ze mną i jednocześnie spotykać się z inną!
Chłopak odwrócił się i pokazał w końcu twarz [wcześniej był tyłem]. To nie był Broduey! Zrezygnowana siadłam na jakiejś ławce w parku i zaczęłam płakać. "A może on mnie w cale nie zdradza?'' - talie myśli przebiegały mi przez głowę. - "Może dziewczyny się pomyliły?"
Broduey
Właśnie byłem z Caroline w restauracji na powietrzu kiedy zobaczyłem, że Camila rozpłakana siedzi na ławce. Pomyślałem, że jeżeli mnie tu tak zobaczy to pomnie. Stwierdziłem, że lepiej zostać z jedną dziewczyną niż żadną!!!
- Za sekundkę wracam skarbie. - zwróciłem się do Carol.
Pocałowałem ją na pożegnanie i ruszyłem w stronę ubikacji. Gdy nie miała już szans mnie zobaczyć pobiegłem do parku. Dziewczyna nie zauważyła mnie. Usiadłem obok jej i zacząłem ją całować po szyi. Po chwili przeszedłem do ust.
- Broduey!!! - powiedziała zdziwiona.
- Witaj piękna, dlaczego płaczesz?
- Bo Nati... ona... mówiła, że widziała cię... z inną! Ja myślałam, że... - jąkała się.
- Cię zdradzam? - zapytałem. - Cami jesteś dla mnie jedyna!!! - powiedziałem - I dlatego chciałbym cię o coś zapytać:
Camilo Torres, wyjdziesz za mnie?
- Tak, tak, tak!!! - zaczęła krzyczeć szczęśliwa.
- Brody, dlaczego trzymasz tą dziewczynę za rękę?! - zapytała wkurzona Caroline stojąca za moimi plecami.
- No to wpadłem. - wymamrotałem pod nosem.
- Yyy, bo stał się właśnie moim narzeczonym!? - odpowiedziała jej Cami.
- Twoim, narzeczonym? Moim facetem! - zaczęła krzyczeć Caro.
- Jak to twoim? Moim! - ryczały jedna przez 2!
Nagle wszystko przeniosło się na mnie bo obie w jednym momencie powiedziały:
- Broduey!!! - chyba się domyśliły co się stało bo strzeliły mi takiego liścia, że aż się zatoczyłem.
Obie laski całe we łzach odeszły a Cam rzuciła jeszcze tylko przez ramię:
- Jeżeli wrócisz do domu nie znajdziesz swoich rzeczy ty męska dziwko!
Mam przerąbane!
Camila
Spodziewałam się tego, ale to boli! Na prawdę boli. Oświadczył mi się a potem takie coś? Nie chcę go więcej widzieć!
Violetta
Coś mnie obudziło. Brzmiało to jak dzwonek do drzwi, ale kto by przychodził do nie tak z samego rana? Byłam mocno wtulona w klatę Leonka. Pocałowałam go delikatnie. Dzwonek zadzwonił ponownie więc poszłam otworzyć. Była to Fran i zapłakana Cami oparta o jej ramie. Opowiedziały mi całą historię! Nie mogłam uwierzyć, że zrobił coś takiego. Dziewczyny wiedziały do kogo przyjść w sprawie zemsty! Dowiedziałam się też, że pierwszą osobą która przyszła pocieszać Camile był Andreas. Strange, ale interysujące. Szykuje się wielka akcja.
---
No i skończyłam:] Mam nadzieję że wam się podoba. Trochę namieszałam. Bardzo dużo dzisiaj Cami i Brodueya bo miałam po prostu na nich pomysł:*
Proszę was piszcie komki w zakładce: Pomysły:}. Postaram się większość wykorzystać:]
Wasza Natalia Verdas
- Skarbie, wychodzę! - krzyknął mój facet.
- A można wiedzieć dokąd? - zapytałam niezdziwiona.
- A... Ychm... Z przyjaciółmi. - odpowiedział trochę zdenerwowany.
- Ok. - odpowiedziałam już mając plan.
Usłyszałam tylko dźwięk zamykanych drzwi. Przebrałam się na prętce i ruszyłam za nim. Śledziłam go chyba przez dziesięć minut bez większych efektów. W pewnym momencie, gdy traciłam już nadzieję podeszła do niego jakaś laska. Chociaż spodziewałam się tego, do oczu zaczęły cisnąć mi się łzy. Co było najgorsze, pocałowała go a on to odwzajemnił!!! Wyszłam z ukrycia.
-Ty wredna, dwulicowa szmato!!!! - zaczęłam na niego ryczeć. - Jak ty mi to możesz robić! Chodzić ze mną i jednocześnie spotykać się z inną!
Chłopak odwrócił się i pokazał w końcu twarz [wcześniej był tyłem]. To nie był Broduey! Zrezygnowana siadłam na jakiejś ławce w parku i zaczęłam płakać. "A może on mnie w cale nie zdradza?'' - talie myśli przebiegały mi przez głowę. - "Może dziewczyny się pomyliły?"
Broduey
Właśnie byłem z Caroline w restauracji na powietrzu kiedy zobaczyłem, że Camila rozpłakana siedzi na ławce. Pomyślałem, że jeżeli mnie tu tak zobaczy to pomnie. Stwierdziłem, że lepiej zostać z jedną dziewczyną niż żadną!!!
- Za sekundkę wracam skarbie. - zwróciłem się do Carol.
Pocałowałem ją na pożegnanie i ruszyłem w stronę ubikacji. Gdy nie miała już szans mnie zobaczyć pobiegłem do parku. Dziewczyna nie zauważyła mnie. Usiadłem obok jej i zacząłem ją całować po szyi. Po chwili przeszedłem do ust.
- Broduey!!! - powiedziała zdziwiona.
- Witaj piękna, dlaczego płaczesz?
- Bo Nati... ona... mówiła, że widziała cię... z inną! Ja myślałam, że... - jąkała się.
- Cię zdradzam? - zapytałem. - Cami jesteś dla mnie jedyna!!! - powiedziałem - I dlatego chciałbym cię o coś zapytać:
Camilo Torres, wyjdziesz za mnie?
- Tak, tak, tak!!! - zaczęła krzyczeć szczęśliwa.
- Brody, dlaczego trzymasz tą dziewczynę za rękę?! - zapytała wkurzona Caroline stojąca za moimi plecami.
- No to wpadłem. - wymamrotałem pod nosem.
- Yyy, bo stał się właśnie moim narzeczonym!? - odpowiedziała jej Cami.
- Twoim, narzeczonym? Moim facetem! - zaczęła krzyczeć Caro.
- Jak to twoim? Moim! - ryczały jedna przez 2!
Nagle wszystko przeniosło się na mnie bo obie w jednym momencie powiedziały:
- Broduey!!! - chyba się domyśliły co się stało bo strzeliły mi takiego liścia, że aż się zatoczyłem.
Obie laski całe we łzach odeszły a Cam rzuciła jeszcze tylko przez ramię:
- Jeżeli wrócisz do domu nie znajdziesz swoich rzeczy ty męska dziwko!
Mam przerąbane!
Camila
Spodziewałam się tego, ale to boli! Na prawdę boli. Oświadczył mi się a potem takie coś? Nie chcę go więcej widzieć!
Violetta
Coś mnie obudziło. Brzmiało to jak dzwonek do drzwi, ale kto by przychodził do nie tak z samego rana? Byłam mocno wtulona w klatę Leonka. Pocałowałam go delikatnie. Dzwonek zadzwonił ponownie więc poszłam otworzyć. Była to Fran i zapłakana Cami oparta o jej ramie. Opowiedziały mi całą historię! Nie mogłam uwierzyć, że zrobił coś takiego. Dziewczyny wiedziały do kogo przyjść w sprawie zemsty! Dowiedziałam się też, że pierwszą osobą która przyszła pocieszać Camile był Andreas. Strange, ale interysujące. Szykuje się wielka akcja.
---
No i skończyłam:] Mam nadzieję że wam się podoba. Trochę namieszałam. Bardzo dużo dzisiaj Cami i Brodueya bo miałam po prostu na nich pomysł:*
Proszę was piszcie komki w zakładce: Pomysły:}. Postaram się większość wykorzystać:]
Wasza Natalia Verdas
niedziela, 8 grudnia 2013
Rozdział #11 - Gdzie jest Violetta!
Melisa
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Do pokoju wpadł szatyn o zielonych oczach.
- Gdzie jest Violetta! - wykrzyczał i zrzucił mnie z mojego faceta.
Chciał go walnąć, ale Diego w porę złapał jego pięść.
- O co ci chodzi Leon! Violetta tu nie ma. Jak widzisz jestem tu tylko ja i Melisa. A przynajmniej byliśmy sami, było tak miło. - odpowiedział nieźle wkurzony Diego.
- I ty niby nic nie wiesz o jej zniknięciu, tak?
- Yyyy, no!
- Powiedzmy, że na razie ci ufam, ale jeżeli dowiem się, że to ty za tym stoisz; możesz się z nim pożegnać Meliso! - z oka pociekła mu łza i wybiegł z pokoju!
- Co to za psychol?! - zapytałam.
- To Leon, psycholstwo na punkcie Violetta ma we krwi!
Franczeska
Chwilę po tym jak Cami wyszła dzwonek do drzwi zadzwonił ponownie. Oczywiście poszłam otworzył. Za drzwiami stał jakiś facet w kominiarce. Chwycił mnie za ramię i popchnął w stronę kuchni. Szybko ruszył w stronę kanapy i złapał przerażoną Vilu. Przyłożył jej do głowy spluwę i powiedział:
- Nie próbujcie mnie śledzić bo ją zabiję. - zaczęła krzyczeć a on włożył jej do ust jakąś szmatkę a potem wywlekł ją z domu.
Od razu zadzwoniłam do Leona a on o nic nie pytając odpowiedział tylko, że idzie do Diego.
Violetta
Porywacz położył mnie na jakiejś obleśnej kanapie. Nareszcie rozwiązał mi ręce [powiązał mnie w aucie]. Zdjął maskę. To był Tomas!!!
- Pamiętasz mnie piękna? - zapytał i nim cokolwiek odpowiedziałam pocałował mnie!
Próbowałam się od niego okleić, ale bez efektów. Nareszcie mi się udało.
- Człowieku ty jakiś nie normalny jesteś!!! - strzeliłam mu takiego mocnego liścia, że spadł z kanapy, walnął się w głowę i zemdlał. Od razu go przeszukałam. Kiedy znalazłam fona bez namysłu wybrałam numer do Leona i zadzwoniłam. Przyjechał po mnie [razem z policją] po pięciu minutach. Okazało się, że Tomas był oskarżony o gwałt na pięciu dziewczynach podobnych do mnie wyglądem i że policja szukała go od3 miesięcy!!! Zgarnęli go i obiecali szybko nie wypuszczać! Po chwili na miejsce zdarzenia przybiegł zderzany Diego z jakąś dziewczyną. Leon zabrał go na stronę a ja poznałam się z nieznajomą. Ładna była!
Leon
- Słuchaj, Diego, przepraszam cię za tą sprawę. Wiesz jak reaguję kiedy...
- Stary, rozumiem, zrobił bym tak samo... Wiesz poznałem wspaniałą dziewczynę; czuję, że dużo mnie z nią łączy i że zrobił bym dla niej dokładnie wszystko, więc naprawdę rozumiem! Zgoda?
-Zgoda! - podałem mu rękę i od tego czasu staliśmy się na prawdę dobrymi przyjaciółmi.
- No to może przedstawisz mi tą swoją dziewczynę?
- Jasne, choć!
Violetta
Diego i Leon wrócili do nas jacyś odmienieni, jakby przez 1 moment cała ich zła znajomość poszła w niepamięć! Przedstawili nas sobie [dziewczyny] jak najlepsi przyjaciele! Nie rozumiem; dlaczego zawsze musi stać mi się coś złego, żeby potem był dobrze? Nieważne, obchodzi mnie tylko to, że nie ma już wojny między chłopakami i mogę spokojnie siedzieć teraz na kanopie w towarzystwie mojego męża i oglądać romantyka jakiegoś. Dla takich chwil warto żyć!!!!
---
Uff. I skończyłam. Najlepszą wenę zawsze dają piosenki Katy Perry, oczywiście jeżeli ktoś rozumie tekst!
Mam nadzieję, że wam się podoba bo się z nim nieźle namęczyłam!!!:*
Nie wiem czy wszyscy widzieli bo 10 rozdział był za OS i były dodane po sobie więc może nie wszyscy ogarnęli:]
http://prawdziwa-historia-leonetty.blogspot.com/2013/12/rozdzia-10-niestety-do-niczego-nie.html
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Do pokoju wpadł szatyn o zielonych oczach.
- Gdzie jest Violetta! - wykrzyczał i zrzucił mnie z mojego faceta.
Chciał go walnąć, ale Diego w porę złapał jego pięść.
- O co ci chodzi Leon! Violetta tu nie ma. Jak widzisz jestem tu tylko ja i Melisa. A przynajmniej byliśmy sami, było tak miło. - odpowiedział nieźle wkurzony Diego.
- I ty niby nic nie wiesz o jej zniknięciu, tak?
- Yyyy, no!
- Powiedzmy, że na razie ci ufam, ale jeżeli dowiem się, że to ty za tym stoisz; możesz się z nim pożegnać Meliso! - z oka pociekła mu łza i wybiegł z pokoju!
- Co to za psychol?! - zapytałam.
- To Leon, psycholstwo na punkcie Violetta ma we krwi!
Franczeska
Chwilę po tym jak Cami wyszła dzwonek do drzwi zadzwonił ponownie. Oczywiście poszłam otworzył. Za drzwiami stał jakiś facet w kominiarce. Chwycił mnie za ramię i popchnął w stronę kuchni. Szybko ruszył w stronę kanapy i złapał przerażoną Vilu. Przyłożył jej do głowy spluwę i powiedział:
- Nie próbujcie mnie śledzić bo ją zabiję. - zaczęła krzyczeć a on włożył jej do ust jakąś szmatkę a potem wywlekł ją z domu.
Od razu zadzwoniłam do Leona a on o nic nie pytając odpowiedział tylko, że idzie do Diego.
Violetta
Porywacz położył mnie na jakiejś obleśnej kanapie. Nareszcie rozwiązał mi ręce [powiązał mnie w aucie]. Zdjął maskę. To był Tomas!!!
- Pamiętasz mnie piękna? - zapytał i nim cokolwiek odpowiedziałam pocałował mnie!
Próbowałam się od niego okleić, ale bez efektów. Nareszcie mi się udało.
- Człowieku ty jakiś nie normalny jesteś!!! - strzeliłam mu takiego mocnego liścia, że spadł z kanapy, walnął się w głowę i zemdlał. Od razu go przeszukałam. Kiedy znalazłam fona bez namysłu wybrałam numer do Leona i zadzwoniłam. Przyjechał po mnie [razem z policją] po pięciu minutach. Okazało się, że Tomas był oskarżony o gwałt na pięciu dziewczynach podobnych do mnie wyglądem i że policja szukała go od3 miesięcy!!! Zgarnęli go i obiecali szybko nie wypuszczać! Po chwili na miejsce zdarzenia przybiegł zderzany Diego z jakąś dziewczyną. Leon zabrał go na stronę a ja poznałam się z nieznajomą. Ładna była!
Leon
- Słuchaj, Diego, przepraszam cię za tą sprawę. Wiesz jak reaguję kiedy...
- Stary, rozumiem, zrobił bym tak samo... Wiesz poznałem wspaniałą dziewczynę; czuję, że dużo mnie z nią łączy i że zrobił bym dla niej dokładnie wszystko, więc naprawdę rozumiem! Zgoda?
-Zgoda! - podałem mu rękę i od tego czasu staliśmy się na prawdę dobrymi przyjaciółmi.
- No to może przedstawisz mi tą swoją dziewczynę?
- Jasne, choć!
Violetta
Diego i Leon wrócili do nas jacyś odmienieni, jakby przez 1 moment cała ich zła znajomość poszła w niepamięć! Przedstawili nas sobie [dziewczyny] jak najlepsi przyjaciele! Nie rozumiem; dlaczego zawsze musi stać mi się coś złego, żeby potem był dobrze? Nieważne, obchodzi mnie tylko to, że nie ma już wojny między chłopakami i mogę spokojnie siedzieć teraz na kanopie w towarzystwie mojego męża i oglądać romantyka jakiegoś. Dla takich chwil warto żyć!!!!
---
Uff. I skończyłam. Najlepszą wenę zawsze dają piosenki Katy Perry, oczywiście jeżeli ktoś rozumie tekst!
Mam nadzieję, że wam się podoba bo się z nim nieźle namęczyłam!!!:*
Nie wiem czy wszyscy widzieli bo 10 rozdział był za OS i były dodane po sobie więc może nie wszyscy ogarnęli:]
http://prawdziwa-historia-leonetty.blogspot.com/2013/12/rozdzia-10-niestety-do-niczego-nie.html
sobota, 7 grudnia 2013
Konkurs na OS - Wyniki!!!
I tak: mamy już wyniki pierwszego konkursu na OS!!!
Zwycięzca: Ola a
Link do bloga: http://whycannotyoustoptheoftime.blogspot.com/
Jej praca:
Violetta Verdas stała przy oknie i patrzała jak jej przyjaciółka odchodzi trzymając za rękę swojego czteroletniego synka Kevina. Jej mąż Marco, niestety umarł 3 lata temu, od tego czasu dziewczyna stara się pomóc przyjaciółce. A Violetta? Jest szczęśliwą żoną Leona Verdas'a, dwa lata temu przyszła na świat ich mała córeczka Lena.
Za kilka dni Wigilia. Spędzają ją razem z rodzicami chłopaka, gdyż German i Esmeralda nie przyjadą na święta do Argentyny. Violetta pokłóciła się z ojcem ponad pół roku temu. Kiedy powiedziała German'owi że jest w ciąży, mężczyzna za bardzo to się nie ucieszył że jego osiemnastoletnia córka zamiast chodzić na studia będzie zajmować się dzieckiem. On sam uważał że ona jest jeszcze dzieckiem. Wybuchła z tego wielka awantura przez którą dziewczyna wyprowadziła się z domu. Zamieszkała z Leon'em. Chłopak natomiast ucieszył się że zostanie ojcem. 2 miesiące później wzieli ślub i kupili dom w Buenos Aires. German wraz ze swoją małżonką Esmeraldą nie byli obecni na ślubie, ponieważ krótko po wyprowadzce córki Esmeralda namówiła go żeby wyjechali do Hiszpanii na stałe. Tak też się stało. Nigdy nie poznali swojej wnuczki. A państwo Verdas byli zadowoleni że zostali dziadkami, chociaż nie koniecznie z tego że w tak młodym wieku . Byli na ślubie i na narodzinach małej Lenki. Wszyscy się w niej zakochali. Babcia i dziadek przychodzili do niej co tydzień z nowym prezentem. To misiu, to śpioszki, a tu jeszcze coś innego.
Leon
Za kilka dni Wigilia, a ja muszę wyjechać. Tak muszę wyjechać do Rzymu na 5 dni w jakim celu? Otóż prowadzę firmę z moim ojcem. Dostałem bardzo ważne zlecenie, muszę wykonać to ja ponieważ mój tato jedzie załatwić coś w Kanadzie. Nie mogę odmówić, ale dlaczego akurat w Wigilie? Nie wiem jak powiedzieć to mojej ukochanej.
Violetta
Mam teraz dużo na głowie. Święta i moja mała kruszynka. Leon mi pomaga ale jak on coś zrobi to ja muszę to i tak poprawiać.
Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w talii i całuje w policzek.
-Kocham cię - szepnął mi na ucho
-Ja ciebie też - powiedziałam
-Możemy porozmawiać - powiedział poważnie i obrócił mnie, teraz staliśmy na przeciwko siebie
-Coś się stało? - zapytałam zaniepokojona. Czuje że coś jest nie tak.
-Posłuchaj... Muszę wyjechać - powiedział
-Emm... Ale jak gdzie? Na ile? Kiedy?
-Dostałem zlecenie, nie mogę odmówić. Jest bardzo ważne, musiałbym wyjechać jutro rano.- powiedział Leon
-Ale przecież są święta, Wigilia... Leon...
-Wiem że są święta i to nasze pierwsze ale wrócę na wigilie, dobrze?
-Nie wiem, nie wiem... -powiedziałam i odeszłam do innego pokoju. Dlaczego akurat w wigilie? Niemożna kiedy indziej. Ale skoro to jest takie ważne i wróci na święta to...
-Leon - powiedziałam kiedy wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do salonu
-Tak skarbie.
-Możesz jechać - powiedziałam i uśmiechnełam się do niego
-Naprawdę? Nie będzie ci smutno że wyjadę?
-Nie zadawaj mi takich pytań - zaśmiałam się - Oczywiście że troche będzie mi smutno, że cię nie będzie i będę za tobą bardzo tęsknić ale przeciez wrócisz... Prawda?
-Tak, oczywiście że wrócę - powiedział i mnie przytulił
Kilka dni później...
Leona nie ma już kilka dni, jutro wigilia... Przyszła dzisiaj mama Leona i mi pomaga z potrawami. Ona gotuje a ja próbuje ululać małą. W końcu po jakiejś godzince zasneła. Poszłam do kuchni.
-Hej i co zasneła? - zapytałą moja teściowa
-Tak, moge ci w czymś pomóc
-Właściwie to już kończę - uśmiechneła się do mnie. Zauważyła że się nie pokoje.
-Violu... Na pewno przyjedzie, zaufaj mi - powiedziała i dotkneła dłonią mojego ramienia
-Dobrze
-Ja muszę iść, poradzisz sobie z dzieckiem?
-Tak, teraz śpi
-My przyjdziemy jutro rano - uśmiechneła się
-Dobrze
-Okej, to pa - powiedziała i nie przytuliła na pożegnanie
-Pa - powiedziałam , kiedy wyszła zamknełam drzwi. Poszłam na góre położyłam się na łóżku i po paru minutach zasnełam.
Następnego dnia, godzina 9:34
Obudził mnie płacz Lenki, Która to godzina. Spojrzałam na zegarek, zasnełam wczoraj o 18 .
Poszłam do pokoju dziecka, wziełam ją na ręce.
Nakarmiłam ją i próbowałam uspokoić ale na marne. Dziewczynka cały czas płakała. Usłyszłam dzwięk dzwonka do drzwi. Poszłam otworzyć a w nich ujrzałam moich teściów.
-Witaj Violu - powiedzieli i weszli do środka
-A czemu ona płacze? - zapytała Kathrina
-Właśnie nie wiem, nie mogę jej uspokoić - powiedziałam
-Och, daj mi ją - powiedziała, a ja dałąm jej Lenke na ręce. Poszłam do kuchni, zrobić herbatę. Dziś przychodzi Francesca z Kevinem, zaprosiłam ją jej rodzice są w Rzymie i nie moga przyjechać na święta. Niestety... Dlatego ja ją zaprosiłam, poza tym będzie nam bardzo miło. Uśmiechnełam się w duchu.
Miałam włączony telewizor w salonie i przypadkiem usłyszałam jak w wiadomościach mówią że samolot do Rzymu się rozbił. Po tym jak to usłyszałam, usiadłam na podłodze i automatycznie poleciały mi łzy z oczu.
Kathrina przybiegła do kuchni i mnie przytuliła.
-Spokojnie skarbie, to na pewno nie on
-Skąd taka pewność?... Chcę pobyć sama
-No dobrze - powiedziała i poszła do salonu. Parę minut później usłyszałam dzwonek do drzwi. Okazało się że przyszła Francesca z synem.
-Dzień Dobry, gdzie Viola? Słyszałam widomości
-Jest w kuchni, zajmę się małym - powiedziała
-Dobrze, dziękuje - powiedziała i przyszła do mnie
-Cześć Violu - powiedziała - Bądź dobrej myśli, to mógł być inny samolot
-Ale dlaczego do mnie nie zadzwonił? - no właśnie, muszę do niego zadzwonić, wziełam telefon i wybrałam numer Leona. Zadzwoniłam trzy razy za każdym nie dobierał...
Wieczór
Stałam przy oknie. Za kilka minut zasiadamy do stołu, a jego nadal nie ma. Stefan bawi się z dziećmi, a Francesca rozmawia z Kathriną.
-Leon... Chciałabym cię zobaczyć, chociaż na kilka minut... Gdzie kolwiek jesteś... - szepneła, patrząc na gwiazdy
Po kilku sekundach zadzwonił dzwonek do drzwi
-Pójdę otworzyć - poinformowałam domowników. Otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się zielonooki brunet.
-Witaj - powiedział
-Leon -powiedziała przez łzy i mocno go przytuliła. W czasie uścisku szepneła : To cud, dziękuje... Po skończonym uścisku weszli do środka. Usiedli obok kominka, Leon na fotelu, a Viola koło niego wtulona w jego tors.
-Myślałam że nie przyjedziesz
-Nie mógłbym nie przyjechać - powiedział
-Leon...
-Tak słońce
-Samolot się rozbił... Myślałam że - mówiła drżącym głosem, przerwał jej
-Poleciałem późniejszym lotem, telefon mi się rozładował. Przepraszam że musiałaś się martwić - powiedział po czym pocałował ją w głowę.
-Ważne że jesteś, Kocham Cię
-Ja też cię Kocham - powiedział i przybliżył się do niej tak że stykali sie nosami
-Zapraszam was - powiedziała mama Leona. My jednak nie odrywaliśmy się od siebie lecz złączyliśmy nasze usta w pocałunku.
Wszyscy złożyli sobie nawzajem życzenia. Po skończonej kolacji, przyszedł czas na prezenty. Kevin dostał kolejke, Lenka lalkę, Francesca biżuterie, Violetta swoje ulubione perfumy. I na sam koniec zostal nam nasz kochany Leon który dostał najlepszy prezent. Bo już za kilka miesiecy przyjdzie na świat kolejny Verdas'ek.
---
Na prawdę, bardzo dziękuję za wszystkie prace! Było ich aż 7!!!! Mam nadzieję, że OS wam się podoba, cześć:*
Zwycięzca: Ola a
Link do bloga: http://whycannotyoustoptheoftime.blogspot.com/
Jej praca:
Violetta Verdas stała przy oknie i patrzała jak jej przyjaciółka odchodzi trzymając za rękę swojego czteroletniego synka Kevina. Jej mąż Marco, niestety umarł 3 lata temu, od tego czasu dziewczyna stara się pomóc przyjaciółce. A Violetta? Jest szczęśliwą żoną Leona Verdas'a, dwa lata temu przyszła na świat ich mała córeczka Lena.
Za kilka dni Wigilia. Spędzają ją razem z rodzicami chłopaka, gdyż German i Esmeralda nie przyjadą na święta do Argentyny. Violetta pokłóciła się z ojcem ponad pół roku temu. Kiedy powiedziała German'owi że jest w ciąży, mężczyzna za bardzo to się nie ucieszył że jego osiemnastoletnia córka zamiast chodzić na studia będzie zajmować się dzieckiem. On sam uważał że ona jest jeszcze dzieckiem. Wybuchła z tego wielka awantura przez którą dziewczyna wyprowadziła się z domu. Zamieszkała z Leon'em. Chłopak natomiast ucieszył się że zostanie ojcem. 2 miesiące później wzieli ślub i kupili dom w Buenos Aires. German wraz ze swoją małżonką Esmeraldą nie byli obecni na ślubie, ponieważ krótko po wyprowadzce córki Esmeralda namówiła go żeby wyjechali do Hiszpanii na stałe. Tak też się stało. Nigdy nie poznali swojej wnuczki. A państwo Verdas byli zadowoleni że zostali dziadkami, chociaż nie koniecznie z tego że w tak młodym wieku . Byli na ślubie i na narodzinach małej Lenki. Wszyscy się w niej zakochali. Babcia i dziadek przychodzili do niej co tydzień z nowym prezentem. To misiu, to śpioszki, a tu jeszcze coś innego.
Leon
Za kilka dni Wigilia, a ja muszę wyjechać. Tak muszę wyjechać do Rzymu na 5 dni w jakim celu? Otóż prowadzę firmę z moim ojcem. Dostałem bardzo ważne zlecenie, muszę wykonać to ja ponieważ mój tato jedzie załatwić coś w Kanadzie. Nie mogę odmówić, ale dlaczego akurat w Wigilie? Nie wiem jak powiedzieć to mojej ukochanej.
Violetta
Mam teraz dużo na głowie. Święta i moja mała kruszynka. Leon mi pomaga ale jak on coś zrobi to ja muszę to i tak poprawiać.
Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w talii i całuje w policzek.
-Kocham cię - szepnął mi na ucho
-Ja ciebie też - powiedziałam
-Możemy porozmawiać - powiedział poważnie i obrócił mnie, teraz staliśmy na przeciwko siebie
-Coś się stało? - zapytałam zaniepokojona. Czuje że coś jest nie tak.
-Posłuchaj... Muszę wyjechać - powiedział
-Emm... Ale jak gdzie? Na ile? Kiedy?
-Dostałem zlecenie, nie mogę odmówić. Jest bardzo ważne, musiałbym wyjechać jutro rano.- powiedział Leon
-Ale przecież są święta, Wigilia... Leon...
-Wiem że są święta i to nasze pierwsze ale wrócę na wigilie, dobrze?
-Nie wiem, nie wiem... -powiedziałam i odeszłam do innego pokoju. Dlaczego akurat w wigilie? Niemożna kiedy indziej. Ale skoro to jest takie ważne i wróci na święta to...
-Leon - powiedziałam kiedy wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do salonu
-Tak skarbie.
-Możesz jechać - powiedziałam i uśmiechnełam się do niego
-Naprawdę? Nie będzie ci smutno że wyjadę?
-Nie zadawaj mi takich pytań - zaśmiałam się - Oczywiście że troche będzie mi smutno, że cię nie będzie i będę za tobą bardzo tęsknić ale przeciez wrócisz... Prawda?
-Tak, oczywiście że wrócę - powiedział i mnie przytulił
Kilka dni później...
Leona nie ma już kilka dni, jutro wigilia... Przyszła dzisiaj mama Leona i mi pomaga z potrawami. Ona gotuje a ja próbuje ululać małą. W końcu po jakiejś godzince zasneła. Poszłam do kuchni.
-Hej i co zasneła? - zapytałą moja teściowa
-Tak, moge ci w czymś pomóc
-Właściwie to już kończę - uśmiechneła się do mnie. Zauważyła że się nie pokoje.
-Violu... Na pewno przyjedzie, zaufaj mi - powiedziała i dotkneła dłonią mojego ramienia
-Dobrze
-Ja muszę iść, poradzisz sobie z dzieckiem?
-Tak, teraz śpi
-My przyjdziemy jutro rano - uśmiechneła się
-Dobrze
-Okej, to pa - powiedziała i nie przytuliła na pożegnanie
-Pa - powiedziałam , kiedy wyszła zamknełam drzwi. Poszłam na góre położyłam się na łóżku i po paru minutach zasnełam.
Następnego dnia, godzina 9:34
Obudził mnie płacz Lenki, Która to godzina. Spojrzałam na zegarek, zasnełam wczoraj o 18 .
Poszłam do pokoju dziecka, wziełam ją na ręce.
Nakarmiłam ją i próbowałam uspokoić ale na marne. Dziewczynka cały czas płakała. Usłyszłam dzwięk dzwonka do drzwi. Poszłam otworzyć a w nich ujrzałam moich teściów.
-Witaj Violu - powiedzieli i weszli do środka
-A czemu ona płacze? - zapytała Kathrina
-Właśnie nie wiem, nie mogę jej uspokoić - powiedziałam
-Och, daj mi ją - powiedziała, a ja dałąm jej Lenke na ręce. Poszłam do kuchni, zrobić herbatę. Dziś przychodzi Francesca z Kevinem, zaprosiłam ją jej rodzice są w Rzymie i nie moga przyjechać na święta. Niestety... Dlatego ja ją zaprosiłam, poza tym będzie nam bardzo miło. Uśmiechnełam się w duchu.
Miałam włączony telewizor w salonie i przypadkiem usłyszałam jak w wiadomościach mówią że samolot do Rzymu się rozbił. Po tym jak to usłyszałam, usiadłam na podłodze i automatycznie poleciały mi łzy z oczu.
Kathrina przybiegła do kuchni i mnie przytuliła.
-Spokojnie skarbie, to na pewno nie on
-Skąd taka pewność?... Chcę pobyć sama
-No dobrze - powiedziała i poszła do salonu. Parę minut później usłyszałam dzwonek do drzwi. Okazało się że przyszła Francesca z synem.
-Dzień Dobry, gdzie Viola? Słyszałam widomości
-Jest w kuchni, zajmę się małym - powiedziała
-Dobrze, dziękuje - powiedziała i przyszła do mnie
-Cześć Violu - powiedziała - Bądź dobrej myśli, to mógł być inny samolot
-Ale dlaczego do mnie nie zadzwonił? - no właśnie, muszę do niego zadzwonić, wziełam telefon i wybrałam numer Leona. Zadzwoniłam trzy razy za każdym nie dobierał...
Wieczór
Stałam przy oknie. Za kilka minut zasiadamy do stołu, a jego nadal nie ma. Stefan bawi się z dziećmi, a Francesca rozmawia z Kathriną.
-Leon... Chciałabym cię zobaczyć, chociaż na kilka minut... Gdzie kolwiek jesteś... - szepneła, patrząc na gwiazdy
Po kilku sekundach zadzwonił dzwonek do drzwi
-Pójdę otworzyć - poinformowałam domowników. Otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się zielonooki brunet.
-Witaj - powiedział
-Leon -powiedziała przez łzy i mocno go przytuliła. W czasie uścisku szepneła : To cud, dziękuje... Po skończonym uścisku weszli do środka. Usiedli obok kominka, Leon na fotelu, a Viola koło niego wtulona w jego tors.
-Myślałam że nie przyjedziesz
-Nie mógłbym nie przyjechać - powiedział
-Leon...
-Tak słońce
-Samolot się rozbił... Myślałam że - mówiła drżącym głosem, przerwał jej
-Poleciałem późniejszym lotem, telefon mi się rozładował. Przepraszam że musiałaś się martwić - powiedział po czym pocałował ją w głowę.
-Ważne że jesteś, Kocham Cię
-Ja też cię Kocham - powiedział i przybliżył się do niej tak że stykali sie nosami
-Zapraszam was - powiedziała mama Leona. My jednak nie odrywaliśmy się od siebie lecz złączyliśmy nasze usta w pocałunku.
Wszyscy złożyli sobie nawzajem życzenia. Po skończonej kolacji, przyszedł czas na prezenty. Kevin dostał kolejke, Lenka lalkę, Francesca biżuterie, Violetta swoje ulubione perfumy. I na sam koniec zostal nam nasz kochany Leon który dostał najlepszy prezent. Bo już za kilka miesiecy przyjdzie na świat kolejny Verdas'ek.
---
Na prawdę, bardzo dziękuję za wszystkie prace! Było ich aż 7!!!! Mam nadzieję, że OS wam się podoba, cześć:*
piątek, 6 grudnia 2013
Rozdział #10 - Niestety do niczego nie doszło bo...
- Kuzynkę? - zapytałam monstrualnie zdziwiona.
- No tak! Przed chwilą poznaliśmy płeć, ale, że pani ciocia jest w ciąży było wiadomo już dawno!
Nie wytrzymałam dłużej. Pożegnałam się z lekarzem i weszłam do pokoju. Mój tata leżał na łóżku Angie i całował się z nią.
Wiedziałam, że się kochali ze sobą, ale nigdy nie widziałam żeby się całowali.W sumie tylko raz: na ślubie, co było dla mnie strasznie dziwne. Ja przy nich byłam przyssana do Leona cały czas a oni? Nie!!!
- O Violetta! - odkleili się do siebie a mój ojciec stanął obok łóżka. - Nie spodziewaliśmy się.
- My też nie spodziewaliśmy się tego obrazka. - powiedział mój osłupiony mąż.
- Viola, słyszałaś już? Będziesz mieć kuzynkę! - oznajmiła szczęśliwa Angie.
- Tak, wielce...
Diego
Przejażdżka była genialna. Cały czas Mel się śmiała. Jaki ona ma piękny uśmiech.
Po prostu mam wrażenie, że widząc go umarłbym szczęśliwy!
Właśnie ściągałem z siebie zbroję kiedy do sypialni weszła Melisa. Byłem w samych gatkach, ale chyba jej to nie przeszkadzało. Pchnęła mnie na łóżko, siadła na mnie okrakiem i zaczęła mnie całować [wszędzie], namiętnie, bardzo namiętnie. Niestety do niczego nie doszło bo...
Leon
Niedługo potem wróciliśmy do domu.Viola była zła, bardzo zła. Nie mogła [ja właściwie też] pojąć dlaczego jej nie powiedzieli, że będzie mieć kuzynkę! To nie miało sensu! Tak jakby miała się zdenerwować, że będą mieć dziecko! Sami je przecież będą mieć więc czemu mieli by się zdenerwować? Strange!
Camila
Ja z Brodueyem już nie wytrzymuje. Wczoraj w nocy cały czas sobie grał na kompie w CODa. Nawet się ze mną nie położył tylko zasnął na fotelu. Mam wrażenie, że nie jestem już dla niego taka atrakcyjna! Jakby miał jakąś drugą dziewczynę!!! Strasznie długo go zawsze nie ma w domu! To jakaś masakra! Muszę popytać dziewczyn.
Fran
Siedziałam sobie z Vilu i Nati u mnie w domu na kanapie i oglądaliśmy sobie film. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i ruszyłam w ich kierunku. Za nimi stała Cami. Wyglądała jakby płakała. Wpuściłam ją do środka. Usiadła na kanapie i rozkleiła się kompletnie!!!! Wszystkie laski zaczęły się jej pytać co się stało.
- Nie wiecie czy Broduey mnie zdradza? - wymamrotała tylko przez łzy.
- Ale kochana, jakie zdradza? Podobno z nim zarwałaś - powiedziała Vilu, a ja i Nati potwierdziłyśmy.
- Ja kto zerwałam? Przecież on umie mieszka, ja go kocham! Czemu miałabym z nim zrywać!?
- No, nie wiem. - rzuciła szatynka o kręconych włosach. - Ostatnio widziałam go z jakąś laską na mieści a jak zdziwiona zapytałam go gdzie Camila to odbąknął, że dałaś mu kosza!
- Wait! What?!...
---
No i mamy już 10 rozdział!!! Zaraz ukarze się zwycięski OS!:] Mam nadzieję, że przeczytacie go bo na prawdę mi się spodobał:] Papa:*
czwartek, 5 grudnia 2013
Rozdział #09 - Będziesz mieć kuzynkę!
Violetta
Staliśmy tak osłupieni w parku jeszcze z 3 minuty. Otrząsaliśmy się w końcu ze zdziwienia i postanowiliśmy by wrócić do domu. Kiedy już do niego dotarliśmy, oboje usialiśmy na kanapie.
- Słuchaj, możemy...
- ...pójść do szpitala zobaczyć co z Angie? Możemy! - odpowiedział mój wspaniały facet i przytulił mnie.
Przebraliśmy się i ruszyliśmy w stronę szpitala. Moje nerwy były na wykończeniu bo w mieście były niemożliwe korki i praktycznie 6 kilometrów jechaliśmy całą godzinę!!! Myślałam, że wybuchnę, ale mój kochany facet mnie cały czas uspokajał aż wkroczyliśmy w mury szpitala. Wtedy dopiero zaczęło mnie roznosić, ale starałam się opanować. Jakimś cudem udało mi się to. Podeszliśmy do recepcji i zapytaliśmy się gdzie jest pokój pani Verdas. Odpowiedziała nam, że jest w 56. Oczywiście był na 3 piętrze! Ruszyliśmy w stronę schodów.
Leon
Gdy podeszliśmy pod pokój Angie właśnie wychodził z niego lekarz.
- Co z nią jest panie doktorze? - zapytała przejęta Viola.
- Możesz się cieszyć! - powiedział uśmiechnięty ginekolog.
- Jak to cieszyć? Moja ciocia jest w szpitalu a ja ma się cieszyć? - zapytała wkurzona i myślałem, że zacznie się bójka.
Stanąłem za nią i zobaczyłem ja podnosi pięść. Delikatnie acz stanowczo przytrzymałem ją.
- No tak, powinna się pani cieszyć. Będziesz mieć kuzynkę!
- Wait! What?
Melisa
Koń zarżał ponownie a ja nie mogłam uwierzyć!
- Z skąd wiedziałeś, że kocham konie?
- Z naszej gry jeszcze w celi.
Przysunęłam się do niego i pocałowałam go namiętnie! Nie zamierzał się odsuwać. Jednak w końcu ja musiałam bo brakło mi powietrza!
- To może chcesz wypróbować swojego zwierzaczka?
- Tak, tak, tak - wykrzyknęłam.
Przebrałam się w coś bardziej stosownego do jazdy niż piżamę.
Wyszliśmy na pole. Popatrzyłam w lewo i zobaczyłam 2 piękne konie [Araby]. Diego zaczął czarować. Pojawiło się: siodło, derka, wodze i piękny las na przeciw "naszego" domu. Szybko się ogarnęliśmy i pojechaliśmy w plener. To było genialne.
Camila
Broduey zabrał mnie dzisiaj do kina. Zaczynam nabierać coraz bardziej wątpliwości cd. tego czy do siebie pasujemy. Zaprosił mnie na "Szybkich i wściekłych". To było beznadziejne. Po prostu nudna strzelanka. Ach nawet mnie dzisiaj nie pocałował!!! Co z niego za facet!
---
I jak? Podoba wam się? Angie w ciąży, Cami jest zła na Brodueya a Mego jeździ na konikach:] Sorki, że tak krótko, ale muszę się uczyć:[ Mam nadzieję, że wam pasuje rozdział:]
wtorek, 3 grudnia 2013
Rozdział #08 - Nazywasz mnie rycerzykiem, więc nim jestem.
Violetta
Lizaliśmy się tak na ławce jeszcze z dobre 10 minut!!! Nie powiem, to było przyjemne!
Niestety wszystko jak zwykle musiało się zrąbać! Nie wiedzieć czemu parkiem oczywiście musiał przechodzić mój tata i Angie. Musiał też podejść, przywitać się i zapytać co u nas i jak się sprawuje łóżko. To ostatnie bardzo mnie zdziwiło bo myślałam, że Leoś żartował mówiąc, że to prezent od niego. Jednak mój mąż jak raz mówił prawdę!
- Wszystko świetnie tato! Ale muszę ci o czymś powiedzieć. - zerknęłam porozumiewawczo na mojego ukochanego który pomachał głową i złapał mnie za rękę. - Jestem w ciąży!!!
Wczorajszy wieczór był bardzo ciekawy. Melisa została aż do 4 w nocy. Oczywiście było trochę całowania i dużo przytulania. Zagraliśmy w butelkę, na mówienie 1 faktu o sobie. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o Mel. Np. 3 razy z rzędu była Miss Argentyny. Na prawdę, nie mam zielonego pojęcia czemu taka osoba wylądowała w tym miejscu. To była chyba jedyna rzecz której się od niej nie dało wyciągnąć. Może kiedyś poznam tą tajemnicę... Wracając do tematu. Dzisiaj z tond wychodzę. Błagałem los by mieć jakąś szansę na spotykanie się z Melisą poza kiciem. Moje marzenia się ziściły... Mel odprowadziła mnie do bramy więzienia, pocałowałem ją na pożegnanie; ona zaś uśmiechnęła się, złapała mnie za rękę i pociągnęła przez bramę.
- Dokąd idziesz? - spytałem bardzo zdziwiony.
- Do ciebie:]. Zwolniłam się, stwierdziłam, że taka praca nie jest cie warta, no i pomyślałam sobie jeszcze, że mnie zaprosisz:]
Na te słowa monstrualnie się uradowałem. Wziąłem ją na ręce, zacząłem podrzucać, całować i zaniosłem ją aż pod mój dom który jest 5 kilosów od więzienia!!! Nogi mnie bolały ale nie czułem tego bo liczyła się tylko Melisa. Szybko zaniosłem ją na kanapę, puściłem jej TV, przygotowałem naleśniki w czekoladzie, przyniosłem kocyk i opatuliłem nim nas oboje. Była magia.
Obudziłem się. Moja ukochana nadal spała wtulona w moją klatę. Pocałowałem ją, ale nie miałem serca jej budzić. Delikatnie podniosłem jej śliczną główkę i ruszyłem w stronę kuchni, zrobiłem jej śniadanie. Położyłem je na stoliku w salonie tuż pod jej nosem. Wpadłem na dziwny pomysł [ale ja najczęściej mam takie], przebrałem się i poszedłem do muzeum.
Obudził mnie dziwny szczęk metalu i zamykanie drzwi. Przetarłam oczy.
- Diego czy to ty? - zapytałam trochę przestraszona.
- A kto by inny?
Odwróciłam wzrok w stronę mego chłopaka.Cały był w zbroi.
- Co to za żelastwo? - zapytałam śmiejąc się.
- Nazywasz mnie rycerzykiem, więc nim jestem. Zawsze, i tylko dla ciebie.
Podszedł do mnie, usiadł na kanopie i pocałował mnie delikatnie.
- To teraz brakuje ci tylko rumaka rycerzyku!:] - uśmiechnęłam się słodko i pogładziłam jego zbroję.
- Nie brakuje - oznajmił a ja usłyszałam rżenie konia za oknem.
Reakcja rodziny Vilu była bardzo dziwna. Herman zaczął się cieszyć i nam gratulować a Angie o mało nie zemdlała!!! Musiała oprzeć się o drzewo żeby nie upaść. Ojciec Violi szybko podszedł do niej i ją podtrzymał.
- Wiecie, ona jest chyba chora. Może zabiorę ją do szpitala. - powiedział i wziął ją na ręce - jeszcze raz bardzo wam gratuluję.
Razem z moją żoną stałam jak wryty w ziemię. Spodziewaliśmy się zupełnie odwrotnej reakcji. Było coś nie tak.
---
Podoba wam się? Mam nadzieję:] Dzisiaj dużo Mego i trochę Leonetty. Dziwi was reakcja Angie? Wszystko w kolejnym rozdziale!!!
Lizaliśmy się tak na ławce jeszcze z dobre 10 minut!!! Nie powiem, to było przyjemne!
Niestety wszystko jak zwykle musiało się zrąbać! Nie wiedzieć czemu parkiem oczywiście musiał przechodzić mój tata i Angie. Musiał też podejść, przywitać się i zapytać co u nas i jak się sprawuje łóżko. To ostatnie bardzo mnie zdziwiło bo myślałam, że Leoś żartował mówiąc, że to prezent od niego. Jednak mój mąż jak raz mówił prawdę!
- Wszystko świetnie tato! Ale muszę ci o czymś powiedzieć. - zerknęłam porozumiewawczo na mojego ukochanego który pomachał głową i złapał mnie za rękę. - Jestem w ciąży!!!
Diego
Wczorajszy wieczór był bardzo ciekawy. Melisa została aż do 4 w nocy. Oczywiście było trochę całowania i dużo przytulania. Zagraliśmy w butelkę, na mówienie 1 faktu o sobie. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o Mel. Np. 3 razy z rzędu była Miss Argentyny. Na prawdę, nie mam zielonego pojęcia czemu taka osoba wylądowała w tym miejscu. To była chyba jedyna rzecz której się od niej nie dało wyciągnąć. Może kiedyś poznam tą tajemnicę... Wracając do tematu. Dzisiaj z tond wychodzę. Błagałem los by mieć jakąś szansę na spotykanie się z Melisą poza kiciem. Moje marzenia się ziściły... Mel odprowadziła mnie do bramy więzienia, pocałowałem ją na pożegnanie; ona zaś uśmiechnęła się, złapała mnie za rękę i pociągnęła przez bramę.
- Dokąd idziesz? - spytałem bardzo zdziwiony.
- Do ciebie:]. Zwolniłam się, stwierdziłam, że taka praca nie jest cie warta, no i pomyślałam sobie jeszcze, że mnie zaprosisz:]
Na te słowa monstrualnie się uradowałem. Wziąłem ją na ręce, zacząłem podrzucać, całować i zaniosłem ją aż pod mój dom który jest 5 kilosów od więzienia!!! Nogi mnie bolały ale nie czułem tego bo liczyła się tylko Melisa. Szybko zaniosłem ją na kanapę, puściłem jej TV, przygotowałem naleśniki w czekoladzie, przyniosłem kocyk i opatuliłem nim nas oboje. Była magia.
Obudziłem się. Moja ukochana nadal spała wtulona w moją klatę. Pocałowałem ją, ale nie miałem serca jej budzić. Delikatnie podniosłem jej śliczną główkę i ruszyłem w stronę kuchni, zrobiłem jej śniadanie. Położyłem je na stoliku w salonie tuż pod jej nosem. Wpadłem na dziwny pomysł [ale ja najczęściej mam takie], przebrałem się i poszedłem do muzeum.
Melisa
Obudził mnie dziwny szczęk metalu i zamykanie drzwi. Przetarłam oczy.
- Diego czy to ty? - zapytałam trochę przestraszona.
- A kto by inny?
Odwróciłam wzrok w stronę mego chłopaka.Cały był w zbroi.
- Co to za żelastwo? - zapytałam śmiejąc się.
- Nazywasz mnie rycerzykiem, więc nim jestem. Zawsze, i tylko dla ciebie.
Podszedł do mnie, usiadł na kanopie i pocałował mnie delikatnie.
- To teraz brakuje ci tylko rumaka rycerzyku!:] - uśmiechnęłam się słodko i pogładziłam jego zbroję.
- Nie brakuje - oznajmił a ja usłyszałam rżenie konia za oknem.
Leon
Reakcja rodziny Vilu była bardzo dziwna. Herman zaczął się cieszyć i nam gratulować a Angie o mało nie zemdlała!!! Musiała oprzeć się o drzewo żeby nie upaść. Ojciec Violi szybko podszedł do niej i ją podtrzymał.
- Wiecie, ona jest chyba chora. Może zabiorę ją do szpitala. - powiedział i wziął ją na ręce - jeszcze raz bardzo wam gratuluję.
Razem z moją żoną stałam jak wryty w ziemię. Spodziewaliśmy się zupełnie odwrotnej reakcji. Było coś nie tak.
---
Podoba wam się? Mam nadzieję:] Dzisiaj dużo Mego i trochę Leonetty. Dziwi was reakcja Angie? Wszystko w kolejnym rozdziale!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)